Jeden z najbardziej kuriozalnych goli tego sezonu padł ostatniej nocy. Przypadkowym rykoszetem zaskoczeni byli wszyscy, w tym bramkarz, który zostawił swoją bramkę pustą.
To był nietypowy sposób na wydłużenie najdłuższej w karierze serii gier ze zdobytym punktem w NHL. Sędziowie przyznali zawodnikowi gola, mimo że po jego strzale krążek poleciał obok bramki.
Krzysztof Maciaś strzelił tej nocy gola i asystował w meczu WHL. Polak po raz pierwszy w czasie swojej przygody z czołową kanadyjską ligą juniorską trafił do siatki w dwóch meczach z rzędu.
Trener w swoim debiucie przed własną publicznością zdjął bramkarza w dogrywce, by zagrać w polu 5 na 3. Ta pokerowa zagrywka pozwoliła jednak sprezentować rywalom decydującego gola.
W 39. kolejce Polskiej Hokej Ligi nie zabrakło decyzji sędziowskich, które wywołały kontrowersje wśród zawodników. Ich protesty na nic się nie zdały. W materiale wideo przedstawiamy dwie sytuacje z meczów Zagłębia Sosnowiec z Marmą Ciarko STS Sanok oraz JKH GKS-u Jastrzębie z KH Energą Toruń.
Czy opłaca się zdjąć bramkarza w dogrywce, by mieć przewagę w polu, ale jednocześnie narazić się na stratę decydującego gola do pustej bramki? Tym razem taki odważny manewr skończył się porażką, ale trener, który go wykonał, będzie to robił nadal.
Historyczne wydarzenie miało dziś miejsce w czeskiej ekstraklasie. Po raz pierwszy gola strzałem przez całą taflę zdobył bramkarz.
To było tak fatalne rozegranie "zamka" w przewadze, że krążek skończył w bramce drużyny, która go rozgrywała. A gola zapisano... bramkarzowi rywali.
Aleksandr Gołowin może śmiało przybić sobie piątkę z Patrikiem Štefanem. Obaj napastnicy popisali się dość specyficznym wyczynem. Dodajmy, że niechlubnym.
To się nazywa wszechstronność. Najlepszy strzelec play-offów w ostatnich sekundach meczu finałowego zamienił się w bramkarza. I wykonał dwie kapitalne interwencje.
Dzień po ustanowieniu rekordu liczby zwycięstw w debiutanckim sezonie w NHL drużyna Vegas Golden Knights poniosła porażkę z Minnesota Wild. Gospodarzy do zwycięstwa poprowadził Eric Staal, który jedną z bramek zdobył, mimo że krążek nie wpadł do siatki, a on nawet go nie dotknął.
Czy w hokeju można zrobić coś gorszego niż strzelenie w podwójnej przewadze w meczu derbowym z odwiecznym rywalem gola na korzyść swojego byłego klubu? To właśnie zrobił były hokeista NHL.