Od poniedziałku hokeiści Dworów Unii Oświęcim wznowili przygotowania do sezonu. Pracują pod okiem Białorusina Andrieja Sidorenki, który niedawno zastąpił Karela Suchanka.Popularny "Car" pracę z mistrzami Polski będzie łączył z prowadzeniem reprezentacji narodowej. Wrócił do Oświęcimia po 4 latach przerwy. Za poprzedniej jego kadencji, w latach 1996-2000, zdobył z Unią jeden tytuł wicemistrzowski i potem trzy mistrzowskie. I tak jest do dzisiaj.
Białoruski szkoleniowiec zaserwował swoim podopiecznym delikatne wejście w sezon. - Przez pierwsze dwa dni chłopcy trenowali raz dziennie, ale od środy intensywność treningów została zwiększona do dwóch - informuje Andriej Sidorenko. - Trudno mówić o pierwszych wrażeniach po 4 latach przerwy. Część zawodników znam, innych dopiero poznaję. Pocieszające jest to, że wszyscy bardzo się starają. Nad nikim nie trzeba stać z batem - dodaje szkoleniowiec.
Od przyszłego tygodnia drużyna rozpocznie zajęcia na lodzie. Należy się spodziewać, że wkrótce pojawią się nowi obcokrajowcy. Jak wiadomo, działacze podziękowali za współpracę Daliborowi Rzimskiemu oraz Milanowi Filipiemu. Z "czeskiego zaciągu" zainteresowani są tylko Miroslavem Javinem. Nie jest żadną tajemnicą, że nowy szkoleniowiec obierze wschodni kierunek. - Zdaję sobie sprawę z tego, że na załatwianie hokeistów z najwyższej półki teraz jest już za późno - podkreśla Sidorenko. - Niemniej jednak postaramy się znaleźć kogoś takiego, kto zaspokoiłby gusta kibiców i był wyróżniającą się postacią w zespole. Jeszcze trochę cierpliwości. Być może ktoś pojawi się na dniach - mówi Sidorenko.
W swojej poprzedniej pracy z Unią Białorusin w Pucharze Kontynentalnym dwukrotnie docierał do półfinału: w Ambri-Piotta (1998) i rok później w Pilźnie. W Czechach był bliski awansu do finału europejskich rozgrywek, ale jego zespół przegrał przez spółdzielnię naszych południowych sąsiadów. - Trudno mówić o szansach w europejskich rozgrywkach u progu przygotowań do sezonu - zastanawia się Sidorenko. - Na pewno "oświęcimska" grupa ćwierćfinałowa będzie bardzo trudna. Sokół Kijów przymierza się do gry na Białorusi, gdzie oprócz 9 tamtejszych ekip będą także dwie łotewskie. Z kolei Duńczyków widziałem w akcji podczas mistrzostw świata hokejowej elity w Pradze. Grają kontaktowy hokej. My jednak będziemy grać swoje. Jeśli zawodnikom będzie brakować agresywności to niczego nie zwojują. Pucharami będziemy jednak martwić się później - uważa Białorusin.
Sidorenko musi jeszcze opracować plan dla reprezentacji narodowej. - To dobrze, że hokejowa centrala narzuciła mi asystenta - uważa Sidorenko. - Szukanie go byłoby niepotrzebną, dodatkową pracą. 23 lipca spotkam się z Andrzejem Słowakiewiczem, by podyskutować o wizji reprezentacji. Oczywiście PZHL musi ze swojej strony wyprostować wiele spraw organizacyjnych. Pod koniec sierpnia planowane jest pierwsze zgrupowanie reprezentacji - informuje Sidorenko.
Jego poprzednik, Wiktor Pysz, miał kłopoty z powołaniami do kadry, bo zawodnicy byli przemęczeni graniem na kilku frontach; walce na krajowym podwórku, Interligą, Pucharami Polski, turniejami Euro Ice Hockey Challenge czy Pucharem Kontynentalnym. - Wiadomo, że ogrywanie się w międzynarodowym towarzystwie przynosi pewne korzyści, ale wtedy nie ma czasu na trening. Musimy przede wszystkim pracować, pracować i jeszcze raz pracować. Wtedy żadna Interliga nie będzie Polsce potrzebna. W hokeju nie ma miejsca dla mięczaków - kończy Andriej Sidorenko.
Jerzy Zaborski "Dziennik Polski"
- No to jestem - trener Andriej Sidorenko zameldował się w Oświęcimiu.
skh
Czytaj także: