Ta historia zaczęła się na początku XX wieku w Polsce, choć naszego kraju na mapie świata wtedy nie było. Bracia Joe i Frank Jerwa (Dzierwa), urodzeni na ziemiach polskich w polskiej rodzinie, a wychowani w kanadyjskiej prowincji Alberta, w latach 30. poprzedniego stulecia grali w lidze NHL.
Z pełnym przekonaniem można stwierdzić, że pierwszym urodzonym na ziemiach polskich hokeistą, który zagrał w NHL, był Joe Jerwa (Dzierwa). Na świat przyszedł 22 stycznia (choć pojawia się również data 20 stycznia) 1907 roku w Krakowie lub w Warszawie. Źródła nie są w tej kwestii zgodne, choć analizując sytuację znacznie bardziej prawdopodobnym miejscem urodzenia wydaje się stolica Małopolski. Z kilku powodów. Po pierwsze nazwisko Dzierwa do dziś występuje najczęściej na w Małopolsce właśnie. Po drugie to właśnie z Małopolski emigracja za ocean w pierwszych latach XX wieku była bardzo liczna. I wreszcie po trzecie młodszy brat Joe'ego, czyli Frank, który również wspiął się do NHL, urodził się w Jaworznie. A Kraków i Jaworzno przed wybuchem I wojny światowej znajdowały się pod panowaniem austriackim.
W kwestii Franka Jerwy można znaleźć informację, która mówi o tym, że ten urodzony 15 marca 1909 roku hokeista na świat przyszedł już w Kanadzie. To jednak niemożliwe, bo w wiarygodnych źródłach czytamy, że Dzierwowie do długiego, żmudnego, ale bardzo popularnego w tamtych czasach exodusu za ocean dołączyli w 1911 roku, kiedy Frank miał 2 lata. Osiedlili się w górniczej osadzie Bankhead, w prowincji Alberta. Tam urodziła się córka Josephine (1913), a także kolejny chłopak, Steve (1914). Arthur – najstarszy syn Franciszka i Anny – na świat przyszedł w Polsce, w 1904 roku. Gdzie? Tego nie wiadomo.
Wracając jednak do Franka juniora, to widniejące jako miejsce jego urodzenia Jaworzno śmiało można uznać za informację prawdziwą. Np. z tego powodu, że ojciec, którego po przyjedzie do Kanady również mianowano Frank, wyemigrował za ocean, by pracować jako górnik, a przecież ziemia jaworznicka to kolebka górnictwa na ziemiach polskich. To właśnie nad Przemszą Frank senior najprawdopodobniej uczył się ciężkiej pracy i zdobywał niezbędne doświadczenie, które wykorzystał w kopalni Bankhead. Trzeba jednak przyznać, że zbyt długo na kanadyjskiej ziemi pracować nie było mu dane.
W 1915 roku ojciec późniejszych hokeistów uległ poważnemu wypadkowi w kopalni i został kaleką do końca życia. Wtedy Canadian Pacific Railway (Kolej Transkanadyjska), przedsiębiorstwo, które zajmowało się też wydobyciem węgla, zaproponowało Frankowie Jerwie seniorowi jednorazowe odszkodowanie, albo wypłatę dożywotniej, comiesięcznej renty. Rodzinna legenda mówi o tym, że 8-letni Joe (choć prędzej może chodzić o 11-letniego Arthura) namówił ojca na drugie rozwiązanie i w ten sposób, przez 57 lat – do śmierci w 1972 roku w wieku lat 92 – Frank senior miał zapewnione środki do życia.
Wygrywała tam... Justyna Kowalczyk
W 1922 roku postanowiono, ze względu na brak opłacalności, trudne warunki i rozmaite niebezpieczeństwa, zakończyć wydobycie węgla w Bankhead. Rozpoczął się proces likwidacji miejscowości, którą zamieszkiwało 1000 osób. Jedna trzecia pracowała w kopalni. Dziś takich opuszczonych miasteczek-widm tylko w prowincji Alberta jest niemal 100. Jerwowie, jak znaczna część mieszkańców Bankhead, przenieśli się 20 km na południowy-wschód, do Canmore i to właśnie w miejscu znanym doskonale... Justynie Kowalczyk-Tekieli, która zawody PŚ w biegach narciarskich wygrała tam cztery razy, rozpoczęła się przygoda braci z hokejem.
Próbowali wszyscy wszyscy czterej, a klub Canmore Miners, czyli Górników, w oczywisty sposób nawiązywał do lokalnej społeczności. W okolicach Canmore przemysł wydobywczy przetrwał znacznie dłużej, ale Art, Joe i Frank (Steve był zbyt młody) wybrali inną drogę. Ruszyli pod koniec lat 20. na zachód, do Vancouver, i dołączyli do tamtejszych Lions. Choć istnieje jeszcze ślad, że Frank Jerwa występował krótko w Regina Pats, to właśnie występy w drużynie Lwów zaprowadziły dwóch z trzech braci do NHL. Joe i Franka. Art grał jeszcze w Seattle, a później został trenerem. Do NHL jednak nie trafił.
Vancouver Lions rywalizowali w Pacific Coast Hockey League i trzykrotnie tę ligę wygrali. Wówczas w Kanadzie istniało kilka organizacji ligowych, to temat na zupełnie inną opowieść, ale gdy w 1924 roku NHL, jako pierwsza, dopuściła do rozgrywek zespół amerykański – Boston Bruins – to właśnie National Hockey League rozpoczęła drogę ku chwale. Rok później w rozgrywkach zadebiutowali New York Rangers i to właśnie tam trafił – w 1930 roku – mocno zbudowany obrońca (188 cm, 84 kg), Joe Jerwa.
Gol już w debiucie
Szczegóły tej transakcji? Wiemy że urodzony w Warszawie hokeista został sprowadzony przez „Strażników” wraz z Johnem „Redem” Beattie'm za 25 tysięcy dolarów. Głównie ze względu na siłę fizyczną i twardy, nieustępliwy styl gry. 14 grudnia 1930 roku to data, którą każdy polski kibic hokejowy powinien zapamiętać. Tego dnia po raz pierwszy na tafli NHL pojawił się bowiem gracz urodzony na polskiej ziemi. Joe Jerwa wystąpił w starciu New York Rangers z Detroit Falcons, rozegranym w Madison Square Garden III. Hala ta była trzecim kolejnym obiektem o takiej nazwie zbudowanym w Nowym Jorku. Znajdowała przy 8 Alei na Manhattanie i została zburzona pod koniec lat 60. poprzedniego stulecia, gdy w innym miejscu wybudowano Madison Square Garden IV, stojącą do dziś, i znaną pod nazwą bez liczebnika, która od ponad pół wieku pozostaje domem NYR i nie tylko.
Jerwa w debiutanckim spotkaniu strzelił bramkę już na początku pierwszej tercji. To był „game winning goal”, bo „Strażnicy” wygrali 3:0. W premierowym sezonie Joe rozegrał, łącznie z fazą play off, 37 meczów. Strzelił 4 gole, dopisał 7 asyst, a jego zespół w półfinale rywalizacji o Puchar Stanleya musiał uznać wyższość Chicago Blackhawks. Kolejny sezon, czyli 1931/32, najstarszy z Jerwów rozpoczął w innym klubie NHL ze Stanów Zjednoczonych, wspomnianym Boston Bruins. Razem ze swoim młodszym bratem.
To właśnie w barwach „Niedźwiadków”, 14 listopada 1931 roku, Frank Jerwa debiutował w National Hockey League. Nie była to jednak tak udana premiera, jak w przypadku Joe'go, bo Boston przegrał na wyjeździe z Montreal Maroons 1:4, a Frank Jerwa na listę strzelców się nie wpisał. W przeciwieństwie do brata był skrzydłowym, choć można znaleźć informacje, że grywał również w obronie. Fizyczne podobieństwo było jednak uderzające, choć młodszy z Jerwów był nieco niższy i lżejszy (185 cm, 81 kg).
W Bostonie Jerwowie spędzili razem 4 lata. Nie zawsze łapali się do składu Bruins i grali również w barwach Boston Cubs, w Canadian-American Hockey League. W NHL częściej występował Frank, choć to Joe uchodził za gracza o większych umiejętnościach. Kariera starszego z braci w National Hockey League rozwinęła się na dobre w 1935. Wówczas drogi Jerwów się rozeszły. W styczniu Frank trafił do St. Louis Eagles i w barwach tego klubu zakończył definitywnie przygodę z NHL niespełna dwa miesiące później. Joe, z kolei, wyjechał do Nowego Jorku, mając już 28 lat, ale to nie przeszkodziło mu grać w najlepszej dziś lidze na świecie do 1939 roku, w barwach New York Americans, choć w sezonie 36/37 wrócił na krótko do Bruins.
Pierwiastek hokejowy czyni wyjątek
Łącznie większą karierę w NHL zrobił Joe Jerwa. Sumując fazę zasadniczą i play off uzbierał 251 występów, strzelił 31 goli i zaliczył 60 asyst. Frank Jerwa zaliczył 81 występów, zdobył 11 bramek i dopisał 16 asyst, ale tylko w fazie zasadniczej, bo w play offie nigdy nie było mu dane zagrać. To właśnie młodszy z braci, grając później w New Heaven Eagles (C-AHL), Springfield Indians (IAHL) i Seattle Seahawks (PCHL) , ako pierwszy wrócił do Vancouver, a profesjonalną karierę skończył w październiku 1941 roku w Lions, czyli w klubie, z którego obaj bracia ruszyli do NHL. Joe, po rozstaniu z Americans i NHL, przeniósł się do American Hockey League. W niej, a konkretnie w barwach Cleveland Barons, zakończył zawodową karierę wraz z końcem sezonu 41/42 – wystąpił wówczas nawet w meczu gwiazd – i też powrócił do Vancouver.
Został sztauerem w tamtejszym porcie, do czego niewątpliwie przydały mu się dobre warunki fizyczne. Dożył w szczęśliwym, ponad 40-letnim małżeństwie z Millie, 76 lat. Zmarł w 1983 roku. Miał syna i córkę, a także pięcioro wnucząt. Jego młodszy brat, Frank, odszedł 9 lat później, w sierpniu 1992 roku, w Penticton, w prowincji Kolumbia Brytyjska. Liczył sobie 83 lata, kiedy pożegnał żonę Frances, córkę, a także troje wnucząt i troje prawnucząt. W tym samym roku, cztery miesiące później, odszedł najmłodszy z braci Jerwów. Steve nie grał w hokeja poza Canmore, ale w 1942 roku zaciągnął się do kanadyjskiej armii i przez trzy lata walczył podczas II wojny światowej. Dosłużył się stopnia sierżanta.
Historia rodziny Dzierwów, wyłączając wątek hokejowy, jest jedną z wielu, jakie w tamtych latach pisali polscy emigranci po drugiej stronie Atlantyku. Ten jednak hokejowy pierwiastek czyni zeń opowieść wyjątkową, tym bardziej, że opowiedzieliśmy o pierwszych zawodnikach w najlepszej hokejowej lidze świata, którzy na świat przyszli w Polsce.
Czytaj także: