Brent Burns ma na swoim koncie 1500 meczów w NHL. Przypieczętował tę imponująca liczbę we wczorajszym spotkaniu jego Colorado Avalanche z Dallas Stars.
40-letni obrońca stał się 23 zawodnikiem w historii NHL, który może pochwalić się występem w co najmniej 1500 meczach ligi. Co ciekawe, Kanadyjczyk wcale nie uważa, żeby jego kariera była wyjątkowo długa.
– To trochę jak wychowywanie dzieci. Mówią, że każdy dzień wydaje się trwać 10 lat, ale 10 lat mija w mgnieniu oka – powiedział w piątek mistrz świata z 2015 roku. – Z jednej strony czuję, że dopiero zaczynam, a jednocześnie to była przecież długa harówka.
Pozostałych siedmiu obrońców, którzy mogą pochwalić się przynajmniej 1500 meczami na koncie to Zdeno Chara (1680), Chris Chelios (1651), Scott Stevens (1635), Larry Murphy (1615), Ray Bourque (1612), Nicklas Lidstrom (1564) i Ryan Suter (1526).
– To niesamowicie imponujące – powiedział Jared Bednar, trener Colorado. – Ósmy obrońca, który kiedykolwiek tego dokonał. A jeśli spojrzeć na zawodników na tej liście, to są tam naprawdę imponujący hokeiści, członkowie Galerii Sław. To imponujące osiągnąć 1000, Brent ma 1500 i trudno to osiągnąć, zwłaszcza że nie gra łatwo, a on jest już dodatkowo starszym zawodnikiem. Móc grać tak, jak on, tak dobrze fizycznie i pozostać zdrowym tak długo, to niesamowite.
Kanadyjczyk jest najstarszym zawodnikiem w składzie NHL w tym sezonie, jest również w trakcie czwartej najdłuższej serii rozegranych meczów z rzędu – 927 - w historii NHL. Ostatni raz opuścił mecz w listopadzie 2013 roku. Na lodzie spędza średnio minimum 20 minut w każdym meczu.
Czytaj także: