Hokeistom JKH GKS-u Jastrzębie nie udało się zdobyć trzeciego w historii Superpucharu Polski. Podopieczni Rafała Bernackiego przegrali po dogrywce z GKS-em Tychy 1:2. – Tak naprawdę niewiele zabrakło – kręcił głową Maciej Urbanowicz, kapitan jastrzębian.
Ekipa z alei Jana Pawła II mocno postawiła się tyszanom. Choć mistrzowie Polski przez dwie tercje mieli więcej z gry, to zdołali tylko raz pokonać dobrze dysponowanego Karolusa Karlehto. Uczynił to Hannu Kuru, który w minionym sezonie grał dla JKH GKS-u.
Ale ekipa z alei Jana Pawła II na 171 sekund przed końcem regulaminowego czasu gry dopięła swego i wyrównała po podręcznikowo rozegranej akcji. Fredrik Forsberg pomknął lewym skrzydłem i zagrał wzdłuż bramki do Riku Sihvonena, a fiński skrzydłowy uderzeniem bez przyjęcia zaskoczył Tomáša Fučíka.
W dogrywce decydujący cios zadał zespół dowodzony przez Pekkę Tirkkonena, a konkretnie Hannu Kuru, który zmieścił gumę między parkanami bramkarz JKH GKS-u.
– Kurcze, trudno na gorąco coś powiedzieć o takim meczu. Na pewno zostawiliśmy serce na lodzie, każdy grał z poświęceniem i tak naprawdę niewiele zabrakło. Mecz był w bardzo dobry w naszym wykonaniu – ocenił Maciej Urbanowicz, kapitan jastrzębian.
I dodał: – Jeden błąd w dogrywce i zostaliśmy skarceni. Hannu dwa razy fantastycznie wykorzystał sytuacje i przegraliśmy ten mecz. Ale na pewno cieszy postawa drużyny.
Najbardziej doświadczony zawodnik występujący w TAURON Hokej Lidze powiedział też wprost, że jego zespół spisuje się powyżej oczekiwań.
– Przed sezonem nikt z nas się nie spodziewał, że będziemy grali tak dobrze i że będziemy tak wysoko w tabeli. Cieszmy się, że pokazujemy charakter i cały czas jesteśmy w grze, a Superpucharu też nie oddaliśmy łatwo – zakończył "Urbi".
Czytaj także: