Piotr Kot od minionego sezonu - poza byciem hokeistą - zaczynał również sędziować mecze najmłodszych zawodników. Teraz jednak stara się o sędziowanie na linii, spotkań na zapleczu Polskiej Hokej Ligi.
21-letni obrońca to wychowanek oświęcimskiego klubu UKH Unia Oświęcim. W minionym sezonie na szczeblu Młodzieżowej Hokej Ligi rozegrał 19 meczów, w których zaksięgował bramkę i 7 asyst. Na ławce kar spędził z kolei 16 minut.
– Zacząłem sędziować mecze od listopada, kiedy już straciłem serce do hokeja. Jako zawodnik po prostu coś się we mnie wypaliło i nie miałem już tego czegoś do grania, a hokej był całym moim życiem, więc zacząłem gwizdać. Początki nie były proste, bo naprawdę spodziewałem się, że poradzę sobie na spokojnie, gdyż całe życie grałem w hokeja i całe moje życie to hokej, ale tak nie jest i każdy kto mówi, że bycie sędzią to wejście na lód i tylko gwizdanie, to się myli. Początki były ciężkie i po dwóch pierwszych meczach, które sędziowałem już myślałem, że to nie dla mnie, ale później z meczu na mecz było coraz lepiej i sędziowałem każdą ligę oprócz PHL-u i MHL-u. Mam nadzieję, że w nadchodzącym sezonie się to zmieni, ale na pewno jeszcze bardzo bardzo dużo nauki przede mną, lecz nasz zespół sędziowski w Oświęcimiu na pewno mi pomoże, bo od samego początku każdy mi pomaga i od każdego się czegoś nauczyłem, chociaż nie mogę powiedzieć od kogo najwięcej, bo każdy dał mi po trochu – przyznał Piotr Kot.
Oświęcimianin uczestniczył też w projekcie UHT Sabers Oświęcim. "Szable" rozgrywały spotkania w ramach Europejskiej Ligi Akademickiej (EUHL) przez dwa sezony, zdobywając dwa brązowe medale. Kot rozegrał w tej lidze łącznie 33 mecze, zdobywając 12 punktów za 2 bramki i 10 asyst. W klasyfikacji plus/minus wypadł natomiast na +11.
– Jak oceniam projekt "Szabli"? Na początku było to dla nas super, ponieważ nigdy nie graliśmy w ligach międzynarodowych i nie spodziewaliśmy się, że dostaniemy tyle sprzętu od klubu, więc od tej strony na pewno było to fajnie zrobione. Pierwszy sezon był taki na przetarcie. Pod względem sportowym i organizacyjnym mogło być lepiej, ale wiadomo jakie są początki. Udało nam się zdobyć trzecie miejsce, ale nie oszukujmy się, poziom ligi nie był zbyt wysoki, bo może były z dwie drużyny, które były naprawdę mocne i Rumuni, którzy byli tacy jak my, natomiast drużyny z końca tabeli nie prezentowały wysokiego poziomu. W drugim sezonie od połowy rozgrywek zaczęło się coś sypać, organizacyjnie nie było już tak, jak na początku mieliśmy bardzo dużo obiecane, a mało z tego mieliśmy, ale tak czy siak jeżeli ten projekt będzie dobrze prowadzony, to może coś z tego być. W Oświęcimiu zostało paru chłopaków, którzy mogą gdzieś zagrać, a rozgrywki europejskie są dobrym sposobem, żeby się "sprzedać". W tym sezonie zabraknie paru filarów tej drużyny, jednak chłopaki powinni dać rade i w to wierzę i życzę im jak najlepiej – podkreślił wychowanek UKH Unii.
– Może i projekt idzie w złą stronę, ponieważ miało to być dla chłopaków głównie z Oświęcimia, a zostało ich tam bardzo mało, ale jeżeli już tutaj są i mają szanse grania, to niech grają i pokazują dobry poziom, więc nie ma się o co martwić – dodał.
W ciągu całej swojej kariery miał okazję występować w młodzieżowych reprezentacjach Polski na międzynarodowych turniejach. Jak mówi sam zainteresowany, te wspomnienia zostaną z nim na długo.
– Na pewno zapamiętam pierwszy mecz z orzełkiem na piersi. Jako 15 latek mogłem pojechać już na kadrę U16 na zgrupowanie do Sanoka. Zawsze wszyscy mi mówili, że w życiu się niczym nie stresuję, ale przeżyć reprezentowanie swojego kraju, to jest nieprawdopodobne uczucie, wtedy moje ręce, nogi, a także głowa były "sparaliżowane", ale każdy następny występ w "Orłach" na kadrach U18 i U20 były kolejnym doświadczeniem i to przeszło. Bardzo dziękuję trenerom, którzy wtedy prowadzili te reprezentacje, że mogłem tam zagrać, czyli Wojciechowi Milanowi oraz Arturowi Ślusarczykowi. Pamiętam też mecz w biało-niebieskich barwach o 3 miejsce na OOM, w którym zdobyłem dwa punkty za gola i asystę, a strzelenie bramki w takim meczu smakuje sto razy lepiej – zakończył.
Czytaj także: