To mógł być historyczny dzień dla Re-Plast Unii Oświęcim. Biało-niebiescy w swoim trzecim meczu Hokejowej Ligi Mistrzów przegrali na własnym lodzie z Red Bullem Salzburg 2:3 po dogrywce. Podopieczni Nika Zupančiča mają czego żałować, bo mieli sporo okazji, aby sięgnąć po zwycięstwo.
Gospodarze przystąpili do tego spotkania osłabieni. W ich zestawieniu meczowym zabrakło Kamila Sadłochy, który w starciu z Eisbären Berlin doznał kontuzji barku i wciąż jest diagnozowany. Nie zagrał też fiński defensor Jere Vertanen, narzekający na lekkie przeziębienie oraz dochodzący do siebie po operacji Kalle Valtola. Do składu wrócił za to Erik Ahopelto i został ustawiony przez trenera Zupančiča w piątce ze swoimi rodakami oraz Romanem Diukowem.
Ktoś kiedyś powiedział, ze hokej jest grą błędów, a wygrywa ten zespół, który popełni ich mniej. Każdy, kto oglądał piątkowy mecz czy to z wysokości trybun, czy w telewizji zapewne zgodzi się z tą tezą. Potknięć w wykonaniu obu ekip było zbyt dużo, w kluczowych momentach brakowało im też precyzji i zimnej krwi. Zespół z grodu nad Sołą miał kilka dobrych okazji na to, aby zakończyć ten mecz w lepszych humorach. Ale po kolei.
Szybki cios
Konfrontacja mistrza Polski z mistrzem Austrii rozpoczęła się jak u Hitchcocka, czyli od solidnego trzęsienia ziemi. Już w 18. sekundzie guma znalazła się w austriackiej bramce i Hala Lodowa eksplodowała. Uderzenie Krystiana Dziubińskiego obronił co prawda Atte Tolvanen, ale fiński golkiper odbił krążek tuż przed nadjeżdżającego Hampusa Olssona. Rosły Szwed skierował gumę do siatki kolanem, a sędziowie postanowili przyjrzeć się tej sytuacji, korzystając z zapisu wideo. Analiza zakończyła się po myśli biało-niebieskich, bo Paweł Kosidło pewnym gestem wskazał na środek tafli.
Unia próbowała pójść za ciosem i wykorzystać momenty dekoncentracji w szeregach gości. W 4. minucie Erik Ahopelto idealnie dograł do ustawionego między bulikami Carla Ackereda, ale krążek uderzony przez szwedzkiego defensora zatrzymał się na słupku. Z kolei w 10. minucie przed golkiperem Red Bulla Salzburg znalazł się Sam Marklund, ale nie zdołał zmieścić gumy między jego parkanami. Chwilę później kapitalną okazję miał jeszcze Anton Holm, ale jego uderzenie na boczną siatkę rakiem sparował golkiper gości.
Przez większą część tercji to zespół z miasta Mozarta częściej był przy krążku i oddawał więcej strzałów (14-7), ale większości tych uderzeniach nie było odpowiedniej jakości. Inna sprawa, że ze swoich zadań znów świetnie wywiązywał się Linus Lundin. Szwedzki golkiper w znakomitym stylu obronił kąśliwe uderzenia najpierw Nasha Nienhuisa z prawego bulika, a następnie Petera Schneidera ze slotu.
Akcja marzenie!
Najlepszy bramkarz minionego sezonu TAURON Hokej Ligi skapitulował w 16. minucie, po fenomenalnej indywidualnej akcji Dennisa Robertsona. 33-letni kanadyjski obrońca wykorzystał fakt, że po nieudanym kontrataku biało-niebiescy nie odbudowali ustawienia. Przejechał więc z krążkiem całą taflę, minął rywali i popisał się niezwykle precyzyjnym strzałem. Po pierwszej odsłonie mieliśmy więc remis 1:1.
W drugiej tercji obraz gry się nie zmienił. W 30. minucie, po błędzie oświęcimian w tercji ataku, "Byki" wyprowadziły kontrę, którą celnym strzałem zwieńczył Philipp Krening.
Chwilę później podopieczni Nika Zupančiča mieli znakomitą okazję do wyrównania. Przez 31 sekund grali w podwójnej przewadze, ale nic nie wskórali. Ich zagrania były zbyt czytelne dla rywali, a także niedokładne. Brakowało też decyzji o szybszym oddaniu strzału.
Zmianę wyniku przyniosła dopiero indywidualna okazja Krystiana Dziubińskiego. Na 16 sekund przed przerwą kapitan biało-niebieskich pognał prawym skrzydłem, wyprzedził defensora rywali i uderzeniem z nadgarstka zaskoczył Attego Tolvanena.
Rozregulowane celowniki
Trzecia tercja przypominała solidną wymianę ciosów. Oba zespoły nie oszczędzały się i po dwa razy grały w "power playu". Sęk w tym, że nie zdołały zrobić z tych okresów odpowiedniego użytku.
Trzeba też podkreślić, że zarówno Red Bull Salzburg, jak i Unia miały swoje okazje, aby zakończyć spotkanie w regulaminowym czasie gry. Znów zabrakło im odrobiny szczęścia i precyzji. W 56. minucie fenomenalną obroną popisał się Linus Lundin. Austriacy wyprowadzili kontrę i Ryan Murphy wyłożył gumę jak na tacy Nikolausowi Krausowi, ale napastnik "Die Bullen" nie zdołał złapać szwedzkiego golkipera na przemieszczeniu.
Chwilę później w sytuacji sam na sam faulowany był Hampus Olsson i sędziowie bez chwili zawahania podyktowali rzut karny. Do krążka ustawionego na środku tafli podjechał Dziubiński, następnie wykonał zwód na bekhend, jednak nie zdołał znaleźć sposobu na Tolvanena. Guma odbiła się bowiem od słupka.
W samej końcówce kluczową interwencją w obronie popisał się Miłosz Noworyta, który niezwykle ofiarnie i inteligentnie zablokował zmierzający do bramki krążek uderzony przez Mario Hubera.
Wobec braku rozstrzygnięcia w regulaminowym czasie gry, byliśmy świadkami dogrywki. W 62. minucie w sytuacji sam na sam z bramkarzem gości znalazł się Henry Karjalainen, ale nie zdołał umieścić krążka w siatce. Biało-niebiescy kibice złapali się za głowy, jakby przeczuwając, że ta okazja może się wkrótce zemścić.
Tak też się stało. Kilkadziesiąt sekund później zbyt swobodny wypad oświęcimian do ataku wykorzystali goście, którzy znów popisali się skuteczną kontrą. Dwa punkty pojechały więc do miasta Mozarta.
Re-Plast Unia Oświęcim - Red Bull Salzburg 2:3 (1:1, 1:1, 0:0, d. 0:1)
1:0 Hampus Olsson - Krystian Dziubiński, Łukasz Krzemień (00:18),
1:1 Dennis Robertson (15:22),
1:2 Philipp Krening - Andrew Rowe, Luca Auer (29:14),
2:2 Krystian Dziubiński - Hampus Olsson, Miłosz Noworyta (39:44),
2:3 Nikolaus Kraus - Ali Wukovits, Dennis Robertson (62:02, 3/3).
Sędziowali: Michał Baca, Paweł Kosidło (główni) - Eryk Sztwiertnia, Michał Żak (liniowi).
Minuty karne: 10-8.
Strzały: 21-37.
Widzów: 2700.
Unia: L. Lundin - P. Bezuška, M. Noworyta; Ł. Krzemień, K. Dziubiński (4), H. Olsson (2) - R. Diukow (2), J. Uimonen; E. Ahopelto, V. Heikkinen, H. Karjalainen - A. Söderberg, C. Ackered (2); A. Holm, D. Olsson Trkulja, S. Marklund - K. Prokopiak, K. Łukawski; A. Prusak, R. Galant, S. Kowalówka.
Trener: Nik Zupančič
Red Bull: A. Tolvanen - D. Robertson, R. Murphy; T. Raffl, B. Nissner, P. Schneider (6) - C. Genoway, T. Lewington (2), P. Krening, A. Rowe, M. Huber - P. Sinn, N. Nienhuis, N. Kraus, T. Bourke, L. Thaler - P. Stapelfeldt, L. Schreier, L. Auer, A. Wukovits, P. Hochkofler.
Trener: Oliver David
Czytaj także: