NHL: Święty Mikołaj Hutton (WIDEO)
Do świąt zostało jeszcze kilka dni, ale bramkarz Buffalo Sabres Carter Hutton postanowił już ostatniej nocy naszego czasu zostać świętym Mikołajem. Jego fatalny błąd przesądził o porażce z mistrzami NHL.
Była 53. minuta meczu Sabres w Waszyngtonie z Washington Capitals, gdy gospodarze wrzucili krążek za bramkę Huttona. Ten wyjechał za nią, by "gumę" zagrać. Ale tam zaatakował go napastnik rywali Jewgienij Kuzniecow. Żadnego zagrania Huttona nie było, za to Rosjanin sprytnie podał do Toma Wilsona, który strzałem do pustej bramki dał obrońcom Pucharu Stanleya prowadzenie 2:1. Jak się później okazało, w zupełności wystarczyło ono do odniesienia zwycięstwa, bo właśnie takim wynikiem zakończył się mecz. - Zawsze gdy bramkarz jest za bramką, to człowiek na wszelki wypadek stara się wyjść na dobrą pozycję - skomentował Wilson po meczu. - Jewgienij Kuzniecow zagrał do mnie świetnie, a ja starałem się strzelić, zanim bramkarz zdąży wrócić na pozycję i zdążyłem.
Wcześniej zespół z Buffalo w mniej ewidentny sposób również zrobił rywalom prezent, dając im pierwszego gola. Goście podczas gry w przewadze stracili krążek w tercji ataku i pozwolili Nicowi Dowdowi lobem zagrać do Chandlera Stephensona, a ten wyszedł "sam na sam" z Huttonem i trafił do siatki. To pierwszy punkt zdobyty przez Stephensona w NHL podczas gier w osłabieniu. Jedynego gola Sabres strzelił Johan Larsson. W drugiej tercji Jewgienij Kuzniecow myślał, że zdobył gola na 2:0, gdy w przewadze próbował wcisnąć krążek do bramki przy bliższym słupku pod parkanem Huttona. Sędzia na lodzie pokazał jednak, że gola nie było, a analiza wideo udowodniła, że do przepchnięcia "gumy" w całości za linię bramkową zabrakło dosłownie milimetrów.
Capitals zdobyli bramkę w osłabieniu, a nie potrafili trafić w przewadze. Obie drużyny zresztą w liczebniejszych składach grały fatalnie. Obie zmarnowały po 4 takie okazje, a "Stołeczni" oddali w takich sytuacjach przez 8 minut zaledwie 3 celne strzały na bramkę. Pierwszą gwiazdą spotkania wybrano bramkarza miejscowych Bradena Holtby'ego, który popisał się 36 skutecznymi interwencjami. We wznowieniach znakomicie zaprezentował się za to Nicklas Bäckström. Szwed wygrał połowę z 28 zwycięskich "bulików" swojej drużyny. Miał w tym elemencie wynik 14-6. Co ciekawe, w całym meczu drużynie ze stolicy USA nie zdarzyło się ani jedno odesłanie jej gracza i do wznowień stawało tylko 4 zawodników - nominalni środkowi wszystkich ofensywnych formacji.
Buffalo Sabres już po raz drugi w ciągu tygodnia przegrali w Waszyngtonie z Capitals jednym golem. Ogółem ulegli temu rywalowi na jego terenie w każdym z ostatnich 7 spotkań. Po wczorajszym meczu trener Phil Housley nie chciał odpowiedzialnością obarczyć Huttona. - To jest jedna z takich rzeczy, że gdyby znalazł się w tej sytuacji ponownie, to jestem pewien, że zachowałby się inaczej. Stracił kontrolę nad krążkiem, a oni z tego skorzystali - skomentował Housley. - Ale Carter jest w tym sezonie znakomity. Wszystkie dobre rzeczy, które dla nas zrobił są ważniejsze niż to jedno zagranie. Drużyna z Buffalo jest trzecia w tabeli dywizji atlantyckiej i ma na koncie 45 punktów, podobnie jak Capitals, którzy jednak prowadzą w dywizji metropolitalnej.
Paradoksalnie we wczorajszym meczu kluczowe okazały się błędy gości, choć to gospodarze zanotowali znacznie więcej, bo aż 18 niewymuszonych strat. Tylko raz w tym sezonie oddawali rywalom krążek częściej.
Washington Capitals - Buffalo Sabres 2:1 (0:0, 1:0, 1:1)
1:0 Stephenson - Dowd 22:50 (w osłabieniu)
1:1 Larsson - Thompson - Ristolainen 49:01
2:1 Wilson - Kuzniecow 53:00
Strzały: 24-37.
Minuty kar: 8-8.
Widzów: 18 506.
Taylor Hall i Kyle Palmieri w największym stopniu przyczynili się do przerwania przez New Jersey Devils serii trzech porażek. Ten pierwszy strzelił dwa gole i dwa razy asystował, drugi zaliczył bramkę i dwie asysty, ponadto dla "Diabłów" gola i punktowe podanie zaliczył Nico Hischier, a Pavel Zacha trafił w osłabieniu i drużyna z Newark wygrała z Ottawa Senators 5:2. Niesamowite były okoliczności gola na 4:1. Najpierw obrońca Devils Sami Vatanen fantastyczną interwencją na linii bramkowej zatrzymał strzał Brady'ego Tkachuka, a po chwili Hall i Palmieri wyprowadzili kontrę, trafiając do bramki "Senatorów". Ekipie ze stolicy Kanady na nic zdał się fakt, że wyrównała najlepszy wynik w tym sezonie, notując zaledwie 3 niewymuszone straty. Senators są najczęściej tracącym krążek zespołem NHL. Po sześciomeczowej przerwie spowodowanej kontuzją do ich składu wrócił Matt Duchene, który strzelił oba gole. Podopieczni Guy Bouchera mają 34 punkty i zajmują przedostatnie miejsce w dywizji atlantyckiej. Devils zdobyli o 3 "oczka" mniej i wciąż są najgorsi w całej konferencji wschodniej.
Fantastyczna interwencja Samiego Vatanena na linii bramkowej rozpoczęła kontrę New Jersey Devils
Po raz pierwszy w tym sezonie Chicago Blackhawks wygrali trzy kolejne mecze. Drużyna z "Wietrznego Miasta" na wyjeździe pokonała 2:1 Colorado Avalanche. Artiom Anisimow dał jej zwycięstwo golem strzelonym na początku trzeciej tercji, wcześniej trafił także Alex DeBrincat, ale bohaterem wieczoru był rozgrywający pierwszy mecz w tym sezonie bramkarz Collin Delia. 24-latek w swoim trzecim występie w NHL obronił 35 z 36 strzałów i mógł się cieszyć ze zwycięstwa oraz tytułu pierwszej gwiazdy meczu. Porażkę Avalanche wziął na siebie ich bramkarz Philipp Grubauer, który zaledwie dwa dni wcześniej był bohaterem wygranego meczu z Montréal Canadiens. Po strzale Patricka Kane'a niemiecki bramkarz nie zorientował się, że krążek wypadł za jego plecy, nim Anisimow z bliska dobił go do bramki. Nie punktowała wczoraj najskuteczniejsza ofensywna formacja NHL złożona z lidera (Mikko Rantanen, 58 punktów) oraz wicelidera (Nathan MacKinnon, 55) klasyfikacji punktowej NHL oraz Gabriela Landeskoga. Ich zespół zmarnował wszystkie 5 okazji do gry w przewadze. Avalanche mają 44 punkty i zajmują trzecie miejsce w dywizji centralnej. Blackhawks już nie są jej "czerwoną latarnią". Z 32 "oczkami" zajmują przedostatnie miejsce.
Komentarze