Hokej.net Logo

NHL: Zwycięski jubileusz kapitana (WIDEO)

2019-10-08 07:03 NHL
NHL: Zwycięski jubileusz kapitana (WIDEO)

Alex Pietrangelo nie mógł sobie wyobrazić lepszego sposobu uczczenia zdobycia punktu numer 400 w NHL. Kapitan obrońców Pucharu Stanleya osiągnął tę granicę strzelając zwycięskiego gola dla swojej drużyny w okolicy, w której się wychował.



W 48. minucie wyjazdowego meczu St. Louis Blues z Toronto Maple Leafs Pietrangelo dostał podanie wszerz tafli od Davida Perrona i strzałem z ostrego kąta pokonał leżącego już na brzuchu bramkarza rywali Frederika Andersena, dając swojej drużynie prowadzenie 3:2. A gdy Pietrangelo daje prowadzenie w trzeciej tercji, to ostatnio zwykle oznacza to zwycięstwo Blues. Już po raz siódmy z rzędu zdarzyło się, że po jego golu w trzeciej odsłonie drużyna wygrywa mecz.


Wcześniej mistrzowie NHL musieli gonić rywali. Co prawda prowadzili jako pierwsi po bramce Oskara Sundqvista z 29. minuty, ale Maple Leafs szybko odwrócili wynik. Już po 3 minutach wyrównał Frédérik Gauthier, który skorzystał z tego, że Jason Spezza przed bramką zbił krążek z powietrza, a zaledwie kolejnych 24 sekund "Klonowe Liście" potrzebowały, by trafić na 2:1. Kapitalną zespołową wymianę podań z Codym Cecim i Andreasem Johnssonem wykończył William Nylander. Goście się jednak nie poddali i w ostatniej minucie drugiej tercji Brayden Schenn doprowadził do remisu. A trzecia część meczu należała już do Pietrangelo.


Kapitan Blues oddał w całym meczu 5 celnych strzałów, a więc najwięcej w swojej drużynie, mimo że jest obrońcą. Pietrangelo osiągnął 400 punktów jako drugi defensor w historii klubu z St. Louis. Pierwszym był Al MacInnis, którego wczoraj wyprzedził w klasyfikacji najczęściej rozstrzygających o wynikach meczów obrońców w dziejach Blues. 29-letni Kanadyjczyk ma już 23 takie trafienia. Szczególnie radosne było dla niego to, że dokonał tego w Toronto, a w okolicach tego miasta dorastał i zaczynał grać w hokeja jako dziecko. - Na pewno fajnie było to zrobić tu, bo na trybunach było jak zwykle sporo moich znajomych i członków rodziny - skomentował. - Mamy też w drużynie kilku zawodników powiązanych w swoich karierach z Toronto Maple Leafs, więc to zawsze fajne miejsce do grania.


Mistrzowie NHL wygrali 2 z pierwszych 3 meczów nowego sezonu i zdobyli 5 punktów, czyli jak na razie najwięcej w konferencji zachodniej. Ich bramkarz Jordan Binnington obronił wczoraj 32 strzały, a do tego asystował przy golu Sundqvista. Maple Leafs także zdobyli 5 punktów, tyle że w 4 meczach. Trener Mike Babcock jest jednak zadowolony ze swojej drużyny, nawet mimo porażki. - Nasza gra podobała mi się w każdym meczu poza tym z Montréal Canadiens, kiedy straciliśmy trzybramkowe prowadzenie - mówi doświadczony szkoleniowiec. - Ale oczywiście cały czas możemy grać lepiej.


Toronto Maple Leafs - St. Louis Blues 2:3 (0:0, 2:2, 0:1)

0:1 Sundqvist - Barbaszow - Binnington 28:30

1:1 Gauthier - Spezza - Petan 31:34

2:1 Nylander - Ceci - Johnsson 31:58

2:2 Schenn - Schwartz - Tarasienko 39:12

2:3 Pietrangelo - Perron - Blais 47:51

Strzały: 34-30.

Minuty kar: 8-6.

Widzów: 19 466.





Pierwsze zwycięstwo w nowym sezonie odnieśli Columbus Blue Jackets, a pierwszej porażki doznała drużyna Buffalo Sabres. "Kurtki" wygrały po dogrywce 4:3, a zwycięstwo dał im gol Alexandre'a Texiera. 20-letni Francuz w 5. występie w NHL strzelił swojego drugiego w ogóle, a pierwszego zwycięskiego gola i dorzucił debiutancką asystę. Gola i asystę dla gospodarzy zaliczył także kapitan Nick Foligno, a do siatki trafili jeszcze: rozgrywający mecz numer 200 w NHL Oliver Bjorkstrand i Cam Atkinson. Blue Jackets wygrali, mimo że wcześniej stracili prowadzenie 2:0 i 3:2. Sabres doprowadzili do dogrywki w przedostatniej minucie, grając w polu 6 na 4 po wycofaniu bramkarza i karze dla Boone'a Jennera za złamanie procedury przy wznowieniu.



WYNIKI NHL



Czytaj także:

Liczba komentarzy: 0

Komentarze

Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze. Zaloguj się do swojego konta!
© Copyright 2003 - 2025 Hokej.Net | Realizacja portalu Strony internetowe