Hokej.net Logo

Bogate gołodupce, czyli jak być i... przestać być hokeistą milionerem

2025-04-20 13:45 NHL
NHL i pieniądze
NHL i pieniądze

Sportowe życie bywa bajką. Ale często kończy się jak dramat Szekspira. Młody chłopak z Kanady, Szwecji czy Rosji trafia do NHL – ligi marzeń. Kontrakty warte miliony dolarów, bonusy, sponsoringi, domy, auta, podróże prywatnym odrzutowcem. A potem… bieda. Długi. Zlicytowany dom. Alimenty, których nie da się spłacić. Praca ochroniarza w barze sportowym. Witaj w rzeczywistości – nawet jeśli masz za sobą 500 meczów w NHL.

Według badań Sports Illustrated, aż 60% zawodników NHL po zakończeniu kariery doświadcza poważnych problemów finansowych w ciągu pięciu lat. Powód? Zbyt szybkie bogactwo, zbyt mało wiedzy o finansach i zbyt wielu „przyjaciół” dookoła.

Wiele karier kończy się nagle – przez kontuzję, brak formy, wypchnięcie przez młodszych. Ale styl życia pozostaje: luksusy, wysoki standard, wydatki na poziomie, którego nie da się utrzymać bez cotygodniowych wypłat z NHL.

Przykłady, które bolą

Jack Johnson – przez lata solidny obrońca NHL, grał w Columbus, LA i Pittsburghu. W pewnym momencie jego majątek wynosił 18 milionów dolarów. A potem… bankructwo. Powód? Rodzice, którym dał pełnomocnictwa do zarządzania swoimi pieniędzmi. Inwestowali źle, żyli jego kosztem, zaciągnęli pożyczki na jego nazwisko. W 2014 roku Johnson musiał ogłosić upadłość.

Theoren Fleury – gwiazda Calgary Flames, olimpijczyk, zdobywca Pucharu Stanleya. Jego życiorys to rollercoaster: sukcesy, uzależnienia, traumy. Fleury zarobił w NHL około 50 milionów dolarów. W pewnym momencie wszystko przepadło – hazard, alkohol, złe decyzje. Dziś działa jako mówca motywacyjny i otwarcie mówi o swoim upadku.

Bryan Fogarty – nazwany kiedyś „następnym Bobbym Orrem”. Talent nie z tej ziemi. Ale nigdy nie ogarnął życia poza lodem. Alkohol i narkotyki były ważniejsze niż treningi. Choć zarobił miliony, zmarł tragicznie w wieku 32 lat w wyniku ataku serca po kolejnej libacji.

Ilja Bryzgałow – jego sytuacja to raczej przypowieść o źle ulokowanych pieniądzach niż totalnym bankructwie. Rosyjski bramkarz zarobił ogromne pieniądze (ponad 50 mln USD), ale nie zainwestował w najlepsze konta maklerskie. Po zakończeniu kariery wszedł w m.in. w nieruchomości, które straciły na wartości. Dziś żyje skromniej niż za czasów NHL, choć nadal bez dramatów – to raczej przykład zawodnika, który „ledwo” się utrzymał, mimo fortuny.

Dlaczego hokeiści tracą wszystko?

Dlaczego więc tak wielu hokeistów traci wszystko, mimo że jeszcze kilka lat wcześniej ich nazwiska świeciły na bilbordach, a konta pękały w szwach? Jednym z głównych powodów jest brak edukacji finansowej. Młodzi zawodnicy trafiają do ligi mając zaledwie dwadzieścia lat, zarabiając więcej w jednym sezonie niż ich rodziny przez całe życie – ale nikt nie uczy ich, jak te pieniądze mądrze zarządzać. Do tego dochodzi fałszywe doradztwo – menedżerowie, agenci, a nawet członkowie rodziny mają dostęp do majątku gracza, a nie każdy z nich kieruje się interesem hokeisty. 

Styl życia również robi swoje: luksusowe auta, drogie zegarki, posiadłości, ekstrawaganckie wakacje i wszechobecna rozrzutność. Wielu wierzy, że pieniądze z NHL będą płynąć wiecznie – a to nieprawda. Wystarczy kontuzja, spadek formy, zmiana w klubowej hierarchii. Kariera się kończy, a dochody znikają. Zostają za to zobowiązania: alimenty, kredyty, leasingi i rachunki do opłacenia. To przepis na finansową katastrofę, która nie oszczędza nawet tych najbardziej utalentowanych.

Czy można się zabezpieczyć?

Coraz więcej klubów NHL oraz NHLPA prowadzi programy edukacyjne dla młodych zawodników. Uczą zarządzania majątkiem, inwestowania, planowania emerytury. Ale to tylko narzędzia – chęć nauki i rozsądek muszą pochodzić od samego gracza.

Są też pozytywne historie – np. Jaromir Jagr, który inwestował w nieruchomości i firmę hokejową, czy Patrice Bergeron, znany z mądrego podejścia do kariery i pieniędzy. Ale to wyjątki, nie reguła.

Z hokejowego raju na finansowe dno

NHL to nie tylko bramki i asysty, ale też presja, oczekiwania i… pokusy. Wielu zawodników przeszło drogę od luksusu do długów. Stają się „bogatymi gołodupcami” – mieli wszystko, a zostali z niczym. Ich historie są przestrogą – nie tylko dla sportowców, ale i dla nas wszystkich. Bo jak mówił Mike Tyson: „Każdy ma plan… dopóki nie dostanie w zęby.” A NHL potrafi uderzyć mocno.

Czytaj także:

Liczba komentarzy: 0

Komentarze

Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze. Zaloguj się do swojego konta!
© Copyright 2003 - 2025 Hokej.Net | Realizacja portalu Strony internetowe