Elito, witaj nam! - tę frazę mogą wyśpiewać zarówno hokeiści, jak i kibice reprezentacji Polski. Biało-czerwoni w ostatnim meczu Mistrzostw Świata Dywizji IA w Nottingham pokonali Rumunię 6:2 i tym samym awansowali do najlepszej szesnastki globu. Marzenia się spełniają!
Podopieczni Róberta Kalábera doskonale zdawali sobie sprawę z faktu, iż zwycięstwo odniesione w regulaminowym czasie gry pozwoli im spełnić marzenia i awansować do najlepszej szesnastki globu bez konieczności spoglądania na pozostałe wyniki. Pozwoli znaleźć się w elicie po raz pierwszy od 21 lub jak kto woli od 22 lat!
Na przedmeczowym rozjeździe ze składu naszej kadry wypadł John Murray. 35-letni golkiper nabawił się urazu pachwiny i musiał obejrzeć decydujący mecz z perspektywy trybun. W bramce biało-czerwonych zobaczyliśmy więc Macieja Miarkę, dla którego był to zaledwie szósty mecz w seniorskiej kadrze. Ale za to zdecydowanie najważniejszy.
Były małe problemy
Początek spotkania nie ułożył się po myśli naszego zespołu. Owszem “Orły” miały przewagę w strzałach (12-2) i na punktach wznowień (78,6 procent wygranych bulików), ale nie zdołały znaleźć sposobu na Zoltána Tőke. Najbliżej szczęścia był w 8. minucie Dominik Paś, ale uderzony przez niego krążek zatrzymał się na słupku!
Niewykorzystana sytuacja zemściła się już chwilę później. Hokeiści z kraju Drakuli rozegrali sprawny atak. Pawło Borysenko odważnie wjechał do tercji, a następnie zagrał do pozostawionego bez opieki Balázsa Pétera. 26-letni skrzydłowy uderzył z przestrzeni międzybulikowej i posłał gumę w samo okienko. Miarka mógł w tej sytuacji tylko wymownie pokręcić głową i wyciągnąć gumę w siatce.
Potem przyszły konkrety
Po zmianie stron zobaczyliśmy metamorfozę naszego zespołu. W grze biało-czerwonych więcej było jakości, a zarazem konkretów - w postaci bramek.
Nasz zespół szybko wykorzystał swój największy atut na tym turnieju, czyli umiejętność skutecznej gry w przewagach. Gdy na ławce kar przebywał Hugó Gecse do wyrównania doprowadził Grzegorz Pasiut. Owszem miał w tej sytuacji trochę szczęścia, bo po uderzeniu doświadczonego środkowego guma odbiła się jeszcze od rumuńskiego defensora i znalazła się w siatce. Ale ten pierwiastek podobno zawsze sprzyja lepszym.
Biało-czerwoni poczuli krew i niczym wygłodniałe rekiny ruszyły na rywali. W 29. minucie prowadzenie dał im Bartłomiej Jeziorski, który po podaniu Krystiana Dziubińskiego uderzył bez przyjęcia i zaskoczył Zoltána Tőke.
Rumuński golkiper przed przerwą skapitulował jeszcze dwukrotnie, choć dwa razy dopisało mu też szczęście, bo po uderzeniach Filipa Starzyńskiego i Mateusza Michalskiego ratowały go słupki.
W 38. minucie na 3:1 podwyższył Bartosz Fraszko, który skutecznie poprawił uderzenie Grzegorza Pasiuta. Z kolei na 72 sekundy przed końcem drugiej odsłony czwartego gola, po pięknej indywidualnej akcji, dołożył Alan Łyszczarczyk. To było trafienie rodem z naprawdę silnych lig europejskich!
Podwójna pieczęć
Zespół Róberta Kalábera szedł jak po swoje! Na początku trzeciej odsłonie po podaniu Patryka Wronki prowadzenie mógł podwyższyć Bartosz Fraszko, ale nie wykorzystał dobrej okazji. Czas pracował jednak na korzyść “Orłów”.
Trzeba też dodać, że czujny w naszej bramce był Maciej Miarka, który obronił kąśliwe uderzenia Constantina i Kovacsa. Choć w 55. minucie skapitulował po trafieniu Balazsa Gajdo, to później nie dał się już pokonać.
Selekcjoner rywali Július Pénzeš na trzy minuty przed końcem zdecydował się na manewr z wycofaniem bramkarza. Ale na niewiele on się zdał. Bartosz Fraszko dograł do Krystiana Dziubińskiego, a ten umieścił gumę w pustej bramce. Mogło się wydawać, że była to kapitańska pieczęć na zwycięstwie, ale w końcówce swoje trzy grosze dorzucił też Kamil Wałęga, który wykorzystał podanie Pawła Zygmunta. Później przyszedł czas na świętowanie!
Polska - Rumunia 6:2 (0:1, 4:0, 2:1)
0:1 Balázs-Szabolcs Péter - Pawło Borysenko (09:13),
1:1 Grzegorz Pasiut - Marcin Kolusz (21:42, 5/4),
2:1 Bartłomiej Jeziorski - Krystian Dziubiński (28:53),
3:1 Bartosz Fraszko - Grzegorz Pasiut, Patryk Wronka (37:26),
4:1 Alan Łyszczarczyk - Krystian Dziubiński, Maciej Miarka (38:48),
4:2 Balazs Gajdo - Zoltán Molnár, Jewhen Jemelianenko (54:20),
5:2 Krystian Dziubiński - Bartosz Fraszko, Bartosz Ciura (58:15 - do pustej bramki),
6:2 Kamil Wałęga - Paweł Zygmunt (59:24).
Sędziowali: Mikael Holm, Milan Zrnic (główni) - Nicklas Knosen, Jonas Merten (liniowi).
Minuty karne: 0-2.
Strzały: 39-15.
Widzów: 1441.
Polska: M. Miarka (od 58:16 D. Zabolotny) - M. Kruczek, P. Wajda; P. Wronka, G. Pasiut, B. Fraszko - M. Kolusz, B. Ciura; B. Jeziorski, K. Dziubiński, A. Łyszczarczyk - P. Dronia, A. Kostek; D. Paś, K. Wałęga, P. Zygmunt - K. Górny, O. Jaśkiewicz; M. Michalski, F. Starzyński, R. Galant.
Trener: Róbert Kaláber
Rumunia: Z. Tőke - H. Gecse (2), A. Sallo; Z. Molnár, Z. Molnár, B. Gajdo - P. Borysenko, H. Bors; M. Kovács, B. Péter, M. Constantin - T. Rasułow, J. Jemelianenko; F. Andrei, W. Teamriuc, C. Fodor oraz F. Creanga, T. Farkas, E. Casaneanu.
Trener: Július Pénzeš
Tak Polacy po wygranym spotkaniu świętowali awans do elity. Zobacz kulisy sukcesu Biało-Czerwonych w poniższym materiale wideo
Czytaj także: