W małopolskim ćwierćfinale jest remis 2:2. W czwartym meczu tej serii Comarch Cracovia pokonała na własnym lodzie Re-Plast Unię Oświęcim 4:1. Świetne zawody rozegrał Matthew Robson, który obronił 46 strzałów rywali!
To był klasyczny mecz walki. Pełen ofiarności, twardych starć, fizyczności i wzajemnych uszczypliwości. Obie drużyny zostawiły na lodzie sporo zdrowia i hokejowego serducha, ale ostatecznie triumfowali gospodarze, którzy lepiej znieśli trudy spotkania i zagrali po prostu skuteczniej. Dopisało im też szczęście, bo trzy strzały oświęcimian zatrzymały się na słupkach i poprzeczce.
Biało-niebiescy mogą czuć rozgoryczenie w związku z decyzją sędziów z pierwszej odsłony. Krążek po jednym z zagrań znalazł się na siatce rozmieszczonej tuż nad pleksiglasowymi szybami, ale arbitrzy najwidoczniej tego nie zauważyli, więc nie przerwali gry. Chwilę później „Pasy” rozwiązały worek z bramkami, a goście zaczęli zawzięcie protestować. Nic jednak nie wskórali. Tyle streszczenia. Czas na to, co wydarzyło się w każdej z tercji.
Rudolf Roháček przed czwartym spotkaniem z Unią przebudował formacje, starając się poszukać nowego impulsu oraz zaskoczyć rywala. Większy ból głowy miał Nik Zupančič, który musiał zestawić skład bez czterech zawodników. Przeziębienie wykluczyło z gry Jana Sołtysa, a urazy Miłosza Noworytę, Daniela Olssona Trkulję oraz Henry’ego Karjalainena. Dodajmy, że Szwed i Fin zostali mocno poobijani we wtorkowym starciu. To wiązało się z licznymi zmianami w formacjach.
Gapiostwo sędziów
W pierwszej odsłonie lepsze wrażenie sprawiali gospodarze, którzy stworzyli sobie więcej dogodnych okazji. Linus Lundin musiał solidnie się wykazać, bo jego czujność kąśliwymi uderzeniami sprawdzili Martin Kasperlík, Mateusz Bezwiński i Alexander Younan.
W 11. minucie na prowadzenie krakowian wyprowadził Daniel Krenželok, który huknął spod linii niebieskiej, a guma znalazła się w okienku oświęcimskiej bramki. To trafienie mogło podobać się nawet najbardziej wymagającym kibicom.
Pozostał jednak niesmak, bo chwilę wcześniej wrzucony przez Sebastiana Brynkusa krążek odbił Linus Lundin. Szwedzki golkiper uczynił to w taki sposób, że guma znalazła na siatce rozwieszonej tuż nad pleksiglasowymi szybami. Czterech sędziów prowadzących to spotkanie nie dostrzegło tego faktu i mimo licznych okrzyków z trybun, jak i protestów oświęcimskich zawodników pozwoliło kontynuować grę. Efektem gapiostwa arbitrów był gol czeskiego defensora.
Uśmiech losu
Nie da się ukryć, że po tym trafieniu krakowianie złapali wiatr w żagle i lepiej prezentowali się od swoich rywali. Grali szybciej, dokładniej i stwarzali większe zagrożenie.
Na początku drugiej odsłony na 2:0 podwyższył Mateusz Bezwiński. Wychowanek Cracovii starał się dograć do Krystiana Mocarskiego, ale lot gumy przeciął Krystian Dziubiński i niezwykle pechowo skierował ją do własnej bramki.
Chwilę później oświęcimianie grali w przewadze i byli blisko zdobycia kontaktowego gola. Ville Heikkinen dograł do Erika Ahopelto, a ten sprytnym strzałem starał się zaskoczyć Matthew Robsona. Krążek odbił się od poprzeczki.
Unia napierała, ale nie potrafiła znaleźć drogi do krakowskiej bramki. W 30. minucie, po podaniu Andrija Denyskina, z bez przyjęcia uderzył Mark Kaleinikovas. Guma odbiła się jednak od słupka. Podobnie było sześć minut później, tym razem o sporym pechu mógł mówić Heikkinen.
Nie dasz? Stracisz
Niewykorzystane sytuacje zemściły się chwilę później i gospodarze prowadzili już 3:0. Daniel Krenželok zauważył, że Johan Lundgren wychodzi na czystą pozycję, więc zagrał mu krążek. Szwedzki napastnik wygrał pojedynek szybkościowy z Carlem Ackeredem, a następnie w sytuacji sam na sam zaskoczył Linusa Lundina. To był kluczowy moment całego spotkania.
W trzeciej odsłonie biało-niebiescy gonili wynik i obstrzeliwali bramkę strzeżoną przez Matthew Robsona. Kanadyjski golkiper w tej odsłonie obronił aż 24 strzały. Skapitulował jedynie po uderzeniu Andrija Denyskina, który dopadł do odbitego krążka i umieścił go w siatce.
Na więcej oświęcimian nie było już stać, choć ich trener na 162 sekundy przed końcem regulaminowego czas gry wziął czas, a następnie zdecydował się na manewr z wycofaniem bramkarza. Ta zagrywaka nie przyniosła jednak zamierzonego efektu. Przyczyniła się za to do straty czwartego gola. Po interwencji Robsona, gumę przejął Jakub Žůrek i dalekim strzałem trafił do siatki.
Comarch Cracovia - Re-Plast Unia Oświęcim 4:1 (1:0, 2:0, 1:1)
1:0 Daniel Krenželok - Janne Jalasvaara (10:46),
2:0 Mateusz Bezwiński - Sebastian Brynkus (20:32),
3:0 Johan Lundgren - Daniel Krenželok, Aleš Ježek (38:08),
3:1 Andrij Denyskin - Krystian Dziubiński, Mark Kaleinikovas (51:01),
4:1 Jakub Žůrek - Matthew Robson (58:15 - do pustej bramki).
Sędziowali: Mateusz Krzywda, Patryk Pyrskała (główni) - Sławomir Szachniewicz, Wojciech Moszczyński (liniowi).
Minuty karne: 4-0.
Strzały: 36-47.
Widzów: 1000.
Stan rywalizacji (do czterech zwycięstw): 2:2.
Kolejny mecz: w sobotę o 18:00 w Oświęcimiu.
Cracovia: M. Robson - A. Ježek, J. Žůrek (2), M. Kasperlík, R. Sawicki, F. Kapica - D. Krenželok, J. Jalasvaara (2), K. Mocarski, M. Bezwiński, S. Brynkus - A. Younan, V. Kunst, T. Vildumetz, A. Raška, M. Špaček - L. Motloch, K. Sterbenz, A. Alapuranen, G. Berling, J. Lundgren.
Trener: Rudolf Roháček
Unia: L. Lundin - R. Diukow, K. Jākobsons, A. Denyskin, K. Dziubiński, M. Kaleinikovas - K. Valtola, J. Uimonen, E. Ahopelto, V. Heikkinen, K. Sadłocha - P. Bezuška, C. Ackered, S. Kowalówka, Ł. Krzemień, E. Lorraine - K. Łukawski, K. Prokopiak, D. Wanat, A. Prusak.
Trener: Nik Zupančič
Czytaj także: