Torunianie jak Rocky Balboa. "Potrafiliśmy wypunktować rywala"
KH Energa Toruń pokonała na wyjeździe Re-Plast Unię Oświęcim 6:2, przełamując tym samym niechlubną serię trzech porażek z rzędu. Jedną z bramek zdobył Kamil Kalinowski, który przyznał, że jego zespół był jak Rocky Balboa. – Oberwaliśmy, ale potrafiliśmy wypunktować rywala i ostatecznie wygrać to starcie – zaznaczył.
Torunianie przyjechali do Oświęcimia z serią trzech porażek z rzędu. Zdawali sobie też sprawę z faktu, że słabiej radzą sobie w pierwszych odsłonach meczów wyjazdowych.
– Po tych porażkach musieliśmy siąść i porozmawiać. Długo analizowaliśmy naszą postawę w pierwszych odsłonach i cieszymy się, że udało nam się wyciągnąć odpowiednie wnioski – uśmiechnął się Kamil Kalinowski.
– Unia po słabym początku sezonu poprawiła swoją grę i była na fali. Dowodem były zwycięstwa z tyszanami i katowiczanami, więc trochę obawialiśmy się tego spotkania. Był to ciężki mecz, ale bardzo dobrze się dla nas ułożył. W pierwszej odsłonie uniknęliśmy straty gola, choć trzeba przyznać, że rywale mieli kilka dobrych okazji. Naszą opoką był Conrad Mölder – ocenił.
Torunianie otworzyli wynik spotkania w 29. minucie spotkania, a na listę strzelców wpisał się Michaił Szabanow, który „wyczekał” Clarke’a Saundersa. Po dwóch tercjach „Stalowe Pierniki” miały jednobramkową zaliczkę.
Tuż po zmianie stron wyrównał Aleksiej Trandin, ale zespół dowodzony przez Jussiego Tupamäkiego odpowiedział w najlepszy możliwy sposób. Zdobył pięć goli i rozwiał wszelkie nadzieje gospodarzy na korzystny wynik.
– Straciliśmy gola, ale nie załamaliśmy się i nie spuściliśmy głów. W boksie powtarzaliśmy sobie, że musimy szybko trafić do siatki. I tak też się stało. Robert Arrak zdobył gola na 2:1, potem dołożył dwa kolejne i grało nam się znacznie łatwiej – analizował kapitan KH Energi Toruń.
– Byliśmy jak Rocky Balboa. Oberwaliśmy, ale potrafiliśmy wypunktować rywala i ostatecznie wygrać to starcie. Ta strzelecka kanonada wynikała też z faktu, że rywale popełnili masę błędów. Te krążki same spadały nam na kije. Zresztą moja bramka na 6:1 jest tu świetnym przykładem. Włożyliśmy w ten mecz dużo pracy, ale szczęście nam też dopisało. Wyróżnienia na pewno należą się naszemu bramkarzowi oraz Arrakowi – dodał.
W niedzielę torunianie zmierzą się na własnym lodzie z Tauron Podhalem Nowy Targ (17:00).
– Uważam, że zażegnaliśmy już kryzys i czekamy na Podhale – zakończył Kamil Kalinowski.
Komentarze