Tomáš Sýkora, aktualny mistrz Polski w barwach GKS-u Tychy, a od niedawna zawodnik niemieckiego Fischtown Pinguins Bremerhaven opowiedział słowackim mediom jak wspomina pobyt w naszym kraju, a także dlaczego przeniósł się do ligi DEL.
Najwyższa klasa rozgrywkowa naszych zachodnich sąsiadów nie jest częstym kierunkiem dla Słowaków. Wszystko przez limity dla obcokrajowców obowiązujące w DEL. W ostatnim sezonie tylko Thomas Sabo Ice Tigers Norymberga zatrudniali przedstawicieli kraju – gospodarza niedawnych mistrzostw świata. Byli to doświadczeni obrońcy: Milan Jurčina (430 meczów w NHL) i Martin Štajnoch (155 spotkań w KHL).
Sýkora nie może zatem liczyć na to, że spotka wielu swoich rodaków, ale podążać będzie ścieżką, którą przeszedł jego ojciec, który grał w Niemczech, choć nie w najwyższej klasie rozgrywkowej.
- Ten transfer pozwolił nam zwiększyć konkurencję w zespole, a także rozwinął siłę naszego ataku – powiedział o pozyskaniu Słowaka dyrektor „Pingwinów” Alfred Prey.
Trzeba przyznać, że klub z Bremerhaven ma dość poważne plany względem Sýkory, o czym świadczy podpisanie z nim trzyletniego kontraktu już na starcie współpracy. Słowak nie mógł odrzucić takiej propozycji.
- Szczerze mówiąc, byłem bardzo zadowolony z pobytu w Tychach. Nie będzie przesady jeżeli powiem, że hokeiści tam mają wszystko, co potrzebują – powiedział słowacki napastnik dziennikarzowi portalu hokej.sk. – Sportowo pobyt w Polsce był również bardzo w porządku. Najpierw zdobyłem tytuł mistrzowski z Cracovią, potem powtórzyłem to z Tychami. Dostałem od GKS-u propozycję przedłużenia kontraktu i nie było łatwo zdecydować.
O tym, że słowa Sýkory są szczere przekonuje fakt, iż jego rodak i kolega z Tychów Peter Novajovský odrzucił ofertę z rodzimej ligi, którą otrzymał mniej więcej w tym samym czasie, w którym 28-latek dopinał sprawy swojej przyszłości w Niemczech.
- Przyznam, że byli mną zainteresowani już przed play-offami, ale w Tychach w ogóle nie chcieli o tym słyszeć. Nie wiedziałem, czy temat będzie nadal aktualny. Później dowiedziałem się, że klub z Bremerhaven nie zrezygnował ze mnie, a jego przedstawiciele przyjechali mnie obserwować – opowiada Sýkora.
Niewątpliwie pomocny w tym nieodpartym zainteresowaniu działaczy Fischtown Bremerhaven jego osobą był fakt, iż Sýkora posiada również niemieckie obywatelstwo, co związane jest z grą jego ojca w tym kraju. Tym samym zawodnik rodem z Bańskiej Bystrzycy nie będzie wliczany do limitu obcokrajowców. Na tej samej zasadzie w DEL występują na przykład Czesi: Patrik Červený, Tomáš Pöpperle i Dominik Uher.
Na pewno pomocnym w całej sytuacji był również niejaki Andrew MacPherson, który wystawił swojemu koledze z Cracovii odpowiednie referencje. Kanadyjczyk w Bremerhaven występował od sezonu 2012/13. W rozgrywkach 2016/17, czyli debiutanckich dla „Pingwinów” w najwyższej klasie rozgrywkowej, przeniósł się po 31 meczach bez punktu pod Wawel, gdzie spotkal się z Sýkorą. Od ostatniego sezonu MacPherson pełni funkcję asystenta trenera Thomasa Popiescha w Bremerhaven.
- Ludzie z klubu obserwowali mnie już podczas meczów Hokejowej Ligi Mistrzów, a później również w czasie play-offów. Mieli mnie dobrze zmonitorowanego – śmiał się dwukrotny mistrz Polski.
Sýkora zaczął się już organizować w nowym miejscu, gdzie spędził ostatni tydzień, a jego wrażenia dotyczące największego niemieckiego miasta leżącego nad Morzem Północnym są bardzo pozytywne.
- To piękne miejsce położone nad samym morzem. Hala również jest świetna – relacjonował Sýkora. – Mówili mi, że trybuny wypełnione są na meczach w 97 procentach, a wsparcie fanów jest nieustające bez względu na aktualne wyniki. Klub pomógł mi od razu w zorganizowaniu się po przyjeździe. Przygotowali dla mnie samochód i mieszkanie. Muszę przyznać, że opieka na najwyższym poziomie. Już nie mogę się doczekać rozpoczęcia sezonu.
Sýkora wyjeżdżając do Krakowa w trakcie kampanii 2016/17 po raz pierwszy udał się do klubu spoza Słowacji i Czech.
- To była moja najlepsza decyzja w karierze – przyznaje lewoskrzydłowy. – Na Słowacji doświadczyłem pozytywnych, ale i negatywnych historii, o których mógłby opowiedzieć niejeden hokeista. W Polce zawsze wszystko było w jak najlepszym porządku, a kiedy teraz jacyś zawodnicy pytają mi się, czy jechać grać do PHL, to odpwiadam za każdym razem „zdecydowanie tak”. Nie skłamię, jeżeli powiem, że gdyby nie oferta z tak renomowanej ligi jaką jest DEL, to nie opuściłbym Polski.
Czytaj także: