Po dwóch miesiącach od brzydkiego faulu na lodzie zapadł historyczny wyrok. Sąd orzekł wobec hokeisty karę więzienia za brutalny atak na rywala.
Taki wyrok wydał duński sąd w sprawie, którą opisywaliśmy we wrześniu. Podczas meczu tamtejszej Metal Ligaen pomiędzy Odense Bulldogs a Frederikshavn White Hawks doszło na tafli do awantury. W jej trakcie gracz White Hawks Kristian Jensen uderzył w tył głowy leżącego już na lodzie 18-letniego zawodnika rywali Lucasa Bjerre Rasmussena. Młody gracz, który wcześniej stracił już kask stracił przytomność i doznał poważnego wstrząśnienia mózgu. Jensen otrzymał od komisji dyscyplinarnej najdłuższe zawieszenie w historii duńskiego hokeja - na 17 meczów. Jego kara obowiązuje jeszcze do końca listopada.
Teraz jednak został skazany przez sąd w Hjørring na 20 dni więzienia w zawieszeniu. Oznacza to, że nie trafi do miejsca odosobnienia, jeżeli nie powtórzą się w jego wykonaniu podobne zachowania. Sam fakt, że sąd postanowił go skazać właśnie na taką karę jest jednak historyczny, bo to pierwszy w Danii wyrok wydany za faul podczas wydarzenia sportowego. Proces był efektem doniesienia złożonego przez anonimowego kibica. Wiadomo, że o postępowanie sądowe wobec Jensena nie wnioskował ani poszkodowany Bjerre Rasmussen, który ciągle nie wrócił do gry, ani jego klub.
Jensen po wyroku nie chciał go komentować. Przed sądem w trakcie zeznań powiedział, że gdy w czasie meczu działa adrenalina, człowiek nie zawsze jest w stanie wszystko kontrolować. We wrześniu, zaraz po swoim brutalnym zachowaniu, przepraszał rywala, który sprowokował całe zamieszanie i mówił, że nie zauważył, iż Bjerre Rasmussen stracił kask przed jego ciosem. Powtórzył to przed sądem. Nie przyznał się do winy i zwrócił uwagę, że był zdenerwowany tym, że to jego rywal sprowokował całą sytuację ciosem kijem trzymanym oburącz.
Atak Kristiana Jensena na Lucasa Bjerre Rasmussena
Duński sąd w uzasadnieniu wyroku stwierdził, że choć winowajca został już ukarany zgodnie z zasadami dyscyplinarnymi obowiązującymi w hokeju, to nie może to wykluczać wyroku wydanego przez sąd powszechny. - Sąd jest świadomy tego, że zawodnik został surowo ukarany karą dyscyplinarną w sporcie, który uprawia. Doszło jednak do sytuacji, w której system prawny obowiązujący w państwie musi podjąć odpowiednie kroki - powiedziała orzekająca sędzia Jeanette Thørholm Andersen. - Wymiar sprawiedliwości musi zapewniać ochronę poza przepisami dyscyplinarnymi obowiązującymi w danej dyscyplinie sportu.
Oprócz kary więzienia w zawieszeniu Jensen musi także wypłacić poszkodowanemu raczej symboliczne w warunkach duńskich zadośćuczynienie w wysokości 5 740 koron, czyli niespełna 3,3 tys. złotych. Wyrok otwiera jednak Bjerre Rasmussenowi drogę do domagania się od rywala odszkodowania za straty wynikające z długiej niemożności grania. Nie wiadomo czy młody hokeista "Buldogów" zdecyduje się z tej drogi skorzystać. To i tak łagodniejsza kara niż ta, której domagał się prokurator. Wnioskował on o karę więzienia od 30 do 40 dni, dodając, że pozostawia do decyzji sądu czy powinna być ona w zawieszeniu czy bezwzględna. - Można to uznać za pobicie, gdy jedna osoba pada na lód i jest bita w tył głowy przez drugą - mówił w sądzie prokurator.
Obrońca Jensena Jens Christian Christensen zwracał uwagę, że hokej to twardy, ostry sport i należy wziąć to pod uwagę przy orzeczeniu o winie. - Sprawa taka jak ta nigdy nie powinna trafić przed sąd. Powinny ją rozstrzygać odpowiednie organy Duńskiego Związku Hokeja na Lodzie - mówił. - Hokej jest twardym sportem, a jeśli ktoś nie potrafi się z tym pogodzić, to powinien grać w szachy. Mój klient został już ukarany przez hokejową komisję dyscyplinarną, więc skazywanie go przez sąd to przykład podwójnego karania za ten sam czyn.
Wyrok wywołał dużą dyskusję w duńskim środowisku hokejowym. Niektórzy obawiają się, że teraz każda hokejowa bójka czy ostrzejsze starcie na lodzie może trafić przed oblicze sądu. Sam oskarżający hokeistę prokurator powiedział dziennikarzom, że nie należy się tego spodziewać, bo wyrok dotyczył konkretnej sytuacji, w której zawodnik przekroczył granicę walki na lodzie i nie powinien być traktowany jako precedens.
Duński Związek Hokeja na Lodzie nie zajmował stanowiska w sprawie Jensena poza karą nałożoną przez komisję dyscyplinarną. Jego dyrektor Ulrik Larsen nie obawia się, że takich przypadków będzie więcej. - Poza wszystkim hokej ciągle jest twardym sportem. To bardzo fizyczna dyscyplina, zresztą jest takich więcej. Nie wydaje mi się, żeby zawodnicy mieli teraz grać jakoś inaczej niż przed tym faulem. Trzeba uważać na swoje zachowania, ale zawsze trzeba było - mówi. Inny przedstawiciel związku Morten Mølholm dodał, że nie jest absolutnym przeciwnikiem rozstrzygania zdarzeń z tafli przed sądem. - Dla mnie ten wyrok nie jest zaskakujący czy unikalny - mówi. - Ale może niektórym otworzy oczy. Czasem na lodzie zdarzają się sytuacje przekraczające granice sportowej rywalizacji i musimy respektować to, że może się nimi zająć sąd.
Po stronie winowajcy nadal stoi jego klub. Władze nie rozwiązały kontraktu z Jensenem i czekają na jego powrót do gry od początku grudnia. - Dla naszego klubu to nie ma znaczenia - powiedział chwilę po wyroku prezes Frederikshavn White Hawks Henrik Andersen. - Kristian w tej sytuacji przesadził i wie o tym dobrze, a my z nim o tym rozmawialiśmy. Uważam, że ta sprawa nigdy nie powinna trafić do sądu. Takie rzeczy sport powinien rozstrzygać wewnątrz i myślę, że jest warto podkreślenia to, że tego doniesienia nie założył ani Lucas Bjerre Rasmussen, ani Odense Bulldogs, ani nikt ze świata hokeja.
Jensen ma 14 dni na odwołanie się od wyroku, ale jeszcze nie wiadomo czy to zrobi. - Jest rozczarowany i zły, ale przede wszystkim poruszony całą sprawą. Teraz musimy się wspólnie zastanowić, co z tym zrobić. Czy powinien zostawić to za sobą, czy się odwoływać i czekać kolejne miesiące na rozstrzygnięcie apelacji - mówi Andersen. - W każdym razie jestem przekonany, że ma 100 % wsparcia od wszystkich w naszym klubie. Codziennie trenuje i jest częścią drużyny. Zrobimy wszystko, by mu pomóc w udanym powrocie na lód.
Czytaj także: