NHL: Fantastyczny gol Crosby’ego w dogrywce i wygrana Montrealu w starciu z Calgary (WIDEO)
Aż 11 bramek padło w Edmonton, gdzie miejscowi „Nafciarze” przegrali 5:6 z Pittsburgh Penguins. Okrasą tego pojedynku był fantastyczny gol Sidneya Crosby’ego w dogrywce. Konsekwentna gra Montreal Canadiens w 2. tercji zadecydowała o wygranej z Calgary Flames pomimo świetnej postawy Davida Ritticha.
Rozegrany dzisiejszej nocy kanadyjski klasyk w Bell Centre, gdzie miejscowi Canadiens podejmowali ekipę z Calgary oglądało na żywo ponad 21 tysięcy widzów, wśród których zasiedli byli zawodnicy jednego z największych rywali obu zespołów, czyli Toronto Maple Leafs. Spotkanie obserwowali Tie Domi wraz z Matsem Sundinem, wieloletnim kapitanem „Klonowych Liści”, trzykrotnym mistrzem świata i zdobywcą złotego medalu olimpijskiego.
David Rittich robił co mógł w bramce Calgary Flames, ale to i tak nie powstrzymało Montrealu przed odniesieniem zwycięstwa. Czeski bramkarz w ostatnim meczu przeciwko New York Rangers popisał się 44 obronami, dzisiejszej nocy natomiast zatrzymał 32 uderzenia słynnych „Habs”.
To dzięki postawie 26-latka z Igławy, który był zdecydowanie najlepszym zawodnikiem „Płomieni”, wynik przez całe spotkanie pozwalał myśleć gościom o korzystnym rozstrzygnięciu. Ofensywa ekipy z Calgary nie gwarantowała jednak wygranej w tym meczu.
–On nie jest Bogiem, żeby móc nakazać krążkowi, by omijał jego bramkę – powiedział Matthew Tkachuk o bramkarzu swojej drużyny – Nie można oczekiwać, że obroni absolutnie wszystko. W pewnym momencie rywalowi się uda. Gospodarze kreowali tyle okazji, że było kwestią czasu, kiedy „guma” wpadnie do naszej siatki.
–Uratował nas ostatnio w Nowym Jorku i w zasadzie dzisiaj powinniśmy mu się odwdzięczyć i odciążyć go poprzez lepszą grę po obu stronach tafli, ale niestety znów wszystko spadło na jego barki – zauważył Tkachuk.
Rittich, który pojawił się w NHL nie przechodząc przez draftowe sito miał mnóstwo pracy już od samego początku spotkania. Zatrzymał uderzenia Jonathana Drouina, Maxa Domiego i Artturiego Lehkonena. Po 1. tercji jego zespół prowadził 1:0. W 17. minucie kolejny Czech w składzie „Płomieni”, czyli Michael Frolik wykorzystał dobre wyłożenie mu krążka przez Tkachuka.
W środkowej części meczu dalej trwały popisy golkipera zza naszej południowej granicy, który przystępował do tego pojedynku, mając zaledwie 25 występów w najlepszej lidze świata. Rittich popisał się doskonałym refleksem broniąc najpierw uderzenie Xaviera Ouelleta, a następnie trzy dobitki tego strzału w wykonaniu Phillipa Danaulta, Victore Mete’a i Brendana Gallaghera.
–Już od początku 2. tercji było widać w jakim skupieniu David przystąpił do dalszej gry – ocenił postawę bramkarza swojej drużyny jej kapitan Mark Giordano – Trzeba przyznać, że aż głupio jest nie zdobyć w takim meczu punktów, kiedy twój golkiper wykonuje taką pracę i utrzymuje „czyste konto” tak długo, jak tylko się da.
O czwartej wygranej Montrealu w ostatnich pięciu spotkaniach zadecydowała żelazna konsekwencja z jaką zagrali w środkowej partii. Niezwykle pomocna okazała się postawa rywali, którzy aż 4-krotnie w tej tercji zjeżdżali do boksu kar na przymusowe dwuminutowe odpoczynki. Canadiens potrzebowali w tej sytuacji zaledwie niespełna 3 i pół minuty, żeby osiągnąć dwubramkowe prowadzenie.
Po raz pierwszy Flames zostali skarceni po wykluczeniu za przeszkadzanie obchodzącego jubileusz 500. meczu w NHL T.J. Brodiego. Jeff Petry przyłożył konkretnie z koła bulikowego i faktem stał się jego 100. punkt zdobyty w barwach ekipy z Montrealu. Warto w tym miejscu wspomnieć, że to nie wszystkie jubileuszowe wydarzenia tego spotkania, bowiem po raz 4-setny wystąpił na taflach najlepszej ligi świata obrońca Canadiens Jordie Benn.
30-letni Petry jak najszybciej chciał rozpocząć kolekcjonowanie kolejnej „setki” i po 99 sekundach od strzelenia bramki wyrównującej popisał się skutecznym wrzuceniem krążka tuż przed świątynię Ritticha, gdzie już czekał Gallagher, który dał swojemu zespołowi pierwsze prowadzenie w tym meczu, utrzymane zresztą do samego końca. Gol padł znów w czasie gry gospodarzy w przewadze.
Dobra postawa Davida Ritticha nie powstrzymała Montreal Canadiens przed wygraną. Prowadzenie utrzymane do końca meczu dał zwycięskiej ekipie Brendan Gallagher (fot. matchsticksandgasoline.com).
Dużo dobrych słów powiedziano po tym meczu o pracy czeskiego golkipera Calgary, ale aby pozostać obiektywnym należy go zganić za utratę trzeciego gola, kiedy po uderzeniu Drouina „guma” prześlizgnęła się gdzieś między jego ręką a słupkiem, przy którym był ustawiony. Dla 23-letniego lewoskrzydłowego z Montrealu oznaczało to przedłużenie jego serii punktowej do pięciu spotkań.
Szczęśliwy strzelec bramki powiedział: –Wykreowaliśmy wiele okazji do zdobycia goli. Może nasza skuteczność nie była powalająca, ale jeżeli stwarzasz tyle sytuacji, to po prostu łatwiej jest grać, ponieważ wiesz, że w końcu coś musi wpaść.
Faktycznie gospodarze w 2. tercji rozstrzelali swoich rywali i zasypali ich gradem uderzeń, które poskutkowały trzema trafieniami. Canadiens w tym okresie gry posłali na bramkę Ritticha 22 pociski, podczas gdy „Płomienie” podjęły zaledwie 8 prób zmiany rezultatu.
–Wiedzieliśmy, że w końcu uda nam się go złamać, a wtedy trzeba jak najszybciej dołożyć kolejne trafienia i zabezpieczyć wynik – powiedział o Rittichu Petry, jeden z najskuteczniejszych graczy tej części meczu.
Gościom udało się w 52. minucie zmniejszyć rozmiary prowadzenia podopiecznych Claude’a Juliena. Wykończeniem szybkiej wymiany krążka w akcji zespołowej zajął się Elias Lindholm. W ataku tym brali udział również Mikael Backlund i Tkachuk. Gol 23-letniego Szweda pozwolił mu objąć samodzielnie prowadzenie w klubowej klasyfikacji najlepszych snajperów. W tym sezonie mistrz świata z ubiegłego roku już 6 razy pokonywały bramkarzy w NHL.
W cieniu wyczynów Ritticha pozostawał w tym spotkaniu jego vis-á-vis Carey Price, który udanie interweniował 21 razy. Zwycięstwo gospodarzy było jego 289. ligowym triumfem, co pozwoliło mu zrównać się w ilości wygranych gier z legendarnym Patrickiem Roy i wspólnie z nim dzielić 2. miejsce klubowego rankingu bramkarzy z największą liczbą zwycięstw.
–Świetne uczucie – powiedział po meczu Price o dogonieniu swojego wielkiego poprzednika, po czym dodał: – Wielki wieczór. Każdy zawodnik naszej drużyny zagrał dzisiaj naprawdę dobrze. Słowa uznania dla wszystkich chłopaków.
Montreal Canadiens – Calgary Flames 3:2 (0:1, 3:0, 0:1)
0:1 – Michael Frolik – Matthew Tkachuk, Mikael Backlund (16:46)
1:1 – Jeff Petry – Jonathan Drouin, Max Domi (35:50, 5/4)
2:1 – Brendan Gallagher - Jeff Petry, Max Domi (37:29, 5/4)
3:1 – Jonathan Drouin – Xavier Ouellet (39:11)
3:2 – Elias Lindholm - Mikael Backlund, Matthew Tkachuk (51:10)
Strzały: 40 - 23
Kary: 10 – 10
Widzowie: 21028
Pozostałe mecze:
Columbus Blue Jackets - Arizona Coyotes 1:4 (1:2, 0:1, 0:1)
New York Rangers – Florida Panthers 5:2 (0:1, 3:0, 2:1)
Ottawa Senators – Boston Bruins 1:4 (0:1, 1:1, 0:2)
Nashville Predators – San Jose Sharks 4:5 (1:1, 3:1 0:3)
Chicago Blackhawks – Anaheim Ducks 3:1 (1:0, 0:1, 2:0)
Dallas Stars – Los Angeles Kings 4:2 (1:0, 2:2, 1:0)
Edmonton Oilers – Pittsburgh Penguins 5:6 po dogrywce (0:1, 3:3, 2:1, 0:1)
Komentarze