NHL: Obronił wszystkie strzały i przegrał (WIDEO)

Bramkarz New York Islanders Thomas Greiss ostatniej nocy dopisał do swoich statystyk w NHL kolejny występ z "czystym kontem". Niemcowi zapisano 41 obron na 41 strzałów lidera ligi Tampa Bay Lightning. A jednak on i jego drużyna ponieśli porażkę.
Islanders w najciekawiej zapowiadającym się piątkowym spotkaniu najlepszej ligi świata podejmowali prowadzących w tabeli całej ligi Tampa Bay Lightning. I rzeczywiście było ciekawie, tyle że kibice bardzo długo nie mogli doczekać się goli. Nie padł ani jeden przez 65 minut gry. Greiss obronił 41 strzałów przyjezdnych, a stojący po drugiej stronie tafli jego rywal w bramkarskim pojedynku Andriej Wasilewski zatrzymał 36 strzałów gospodarzy. Zgodnie z przepisami to wystarczy, by obaj zapisali na swoje konta indywidualne po meczu bez wpuszczenia gola. Dla Greissa był to trzeci taki występ w tym sezonie, dla Wasilewskiego czwarty.
Ale gdy skończyła się dogrywka i było nadal 0:0, trzeba było jeszcze rozstrzygnąć mecz. W rzutach karnych wreszcie padł gol, choć tylko jeden. W pierwszej rundzie Victor Hedman zaskoczył Greissa i przesądził o zwycięstwie Lightning 1:0. Jednak ani Szwed nie zapisze sobie tego trafienia do swojego dorobku bramkowego, ani Niemcowi nie zepsuje ten gol jego statystyk udanych interwencji. Hedman w tym sezonie wykonywał 3 rzuty karne i wszystkie wykorzystał, ale po raz pierwszy przesądził w tym elemencie o zwycięstwie swojego zespołu. Co ciekawe, przed startem obecnych rozgrywek zamienił na gole tylko 4 z 18 karnych.
Po wczorajszym spotkaniu sprawdziło się to, że w odróżnieniu od kibiców, trenerzy zdecydowanie wolą wynik 0:0 niż "strzelaniny" na lodzie, bo obaj szkoleniowcy w wypowiedziach pomeczowych właściwie nie znaleźli elementów, do których w grze swoich drużyn mogliby się przyczepić. - Wiemy, że gdy graliśmy z nimi ostatnio, to przegraliśmy 1:5. Tym razem oczekiwaliśmy od zawodników lepszego występu i go dostaliśmy - powiedział prowadzący Lightning Jon Cooper. - A 0:0 oznacza naprawdę ekscytujący mecz. Trener Islanders Barry Trotz powiedział z kolei: - To był naprawdę dobrze zagrany z obu stron hokejowy mecz, a obaj bramkarze byli niesamowici.
Drużyna Trotza w ostatnich tygodniach była bodaj najlepszym zespołem w lidze, a swój sukces zawdzięcza przede wszystkim niezwykle szczelnej obronie. Dość wspomnieć, że jej bramkarz numer 1 Robin Lehner ma skuteczność obron 93,1 % - najlepszą w NHL wśród bramkarzy, którzy rozegrali przynajmniej 14 meczów, a także jedną z najlepszych średnich wpuszczonych goli 2,02. Wczoraj jednak Szwed oglądał spotkanie z ławki, a między słupkami stał jego zmiennik. Greiss w drugim kolejnym spotkaniu nie wpuścił gola, bo zachował "czyste konto" także w swoim ostatnim przed przerwą na Mecz Gwiazd występie, gdy jego zespół pokonał 2:0 Washington Capitals. Wtedy wystarczyło mu do tego 19 obron.
Drużyna z Nowego Jorku, mimo porażki, utrzymała prowadzenie w dywizji metropolitalnej. Obecnie ma na koncie 64 punkty. Lightning z 78 "oczkami" nadal są liderami całej ligi. To o 2 punkty mniej niż miał na tym samym etapie rozgrywek zespół Montréal Canadiens w najlepszym w historii NHL sezonie zasadniczym 1976-77, ale o 7 więcej niż mają drudzy w ligowej tabeli Calgary Flames. Zespół "Błyskawicy" zostaje w rejonie Nowego Jorku, gdzie dziś zagra z Rangers.
New York Islanders - Tampa Bay Lightning 0:1 (0:0, 0:0, 0:0, 0:0, 0:1)
0:1 Hedman (decydujący rzut karny)
Strzały: 36-41.
Minuty kar: 2-8.
Widzów: 13 971.
Zupełnie inny mecz obejrzeli kibice w Buffalo, gdzie padło aż 10 goli. Miejscowi Sabres przegrali tam jednak 3:7 z Chicago Blackhawks. Bohaterem wieczoru w swoim rodzinnym mieście był gwiazdor gości Patrick Kane, który sam zdobył dwie bramki i przy dwóch asystował, co pozwoliło mu przekroczyć granicę 900 punktów w NHL. Obecnie ma ich na koncie 903. Także dwa razy do siatki trafił rozgrywający swój mecz numer 500 w najlepszej lidze świata Brandon Saad, a gola i dwie asysty zaliczył Drake Caggiula. Ten ostatni do siatki trafił po raz pierwszy od 20 listopada ubiegłego roku i po raz pierwszy w barwach Blackhawks, które przywdział po transferze z Edmonton Oilers. Listę strzelców w zwycięskim zespole uzupełnili: Duncan Keith i Connor Murphy. Patrick Kane jest najlepiej punktującym w historii amerykańskim hokeistą, który nadal gra w NHL. Od jego debiutu w tej lidze w 2007 roku więcej punktów zdobyli tylko Aleksandr Owieczkin i Sidney Crosby. Blackhawks, mimo zwycięstwa, z 47 punktami są wciąż ostatni w dywizji centralnej. Sabres mają 56 punktów i zajmują piątą pozycję w dywizji atlantyckiej oraz czwartą w klasyfikacji "dzikiej karty" w konferencji wschodniej. Gdyby play-offy startowały dziś, to by w nich nie zagrali.
Kapitalna trzecia tercja pozwoliła Nashville Predators odnieść trzecie zwycięstwo z rzędu. Drużyna Petera Laviolette'a po 40 minutach przegrywała z Florida Panthers 0:1, ale w ostatniej odsłonie spotkania strzeliła 4 gole i wygrała 4:1. Viktor Arvidsson strzelił dwa gole, w tym zwycięskiego, Roman Josi zaliczył bramkę i asystę, Filip Forsberg asystował trzykrotnie, a do siatki trafił także Kevin Fiala. Stojący w bramce "Drapieżników" Juuse Saros obronił 27 strzałów. Panthers mają obok Anaheim Ducks najwięcej w tym sezonie porażek w meczach, w których prowadzili po dwóch tercjach. Obie ekipy przegrywały w takich sytuacjach już po 6 razy. 48 punktów daje drużynie z Sunrise szóste miejsce w dywizji atlantyckiej. Predators z 66 "oczkami" zajmują drugą pozycję w dywizji centralnej ze stratą 2 punktów do prowadzących Winnipeg Jets, którym jednak do rozegrania pozostały o 2 mecze więcej.
Pittsburgh Penguins pokonali przed własną publicznością Ottawa Senators 5:3. Po dwa gole strzelili Jake Guentzel i Bryan Rust, a po raz pierwszy w NHL do siatki trafił Łotysz Teodors Bļugers, który oddał niezwykle precyzyjny strzał w samo "okienko" bramki rywali. Bļugers zaliczył także najwięcej w drużynie, bo 5 wejść ciałem, ale najczęściej atakujący rywali w całej lidze zespół z Pittsburgha tym razem przegrał rywalizację w tym elemencie 32-43. Penguins wygrali bez kontuzjowanego Jewgienija Małkina, który zmaga się z urazem "górnej części ciała". Zabraknie go także dziś w meczu z Toronto Maple Leafs, a na pewno do gry nie wróci wcześniej niż we wtorek. Nie wiadomo jednak czy jego przerwa w grze nie będzie dłuższa. W drużynie gospodarzy naprawdę prosto z samolotu zadebiutowali pozyskani w wymianie z Florida Panthers Nick Bjugstad i Jared McCann, za których klub z Pittsburgha oddał Dericka Brassarda, Rileya Sheahana i trzy wybory w tegorocznym drafcie. Obaj wylądowali w Pittsburghu 50 minut przed meczem, rozgrzewkę na sucho przeprowadzili w samolocie, do hali byli eskortowani przez policję, a do boksu swojej drużyny weszli tuż przed hymnami. Bjugstad w debiucie zaliczył asystę. Penguins z 62 punktami są drudzy w dywizji metropolitalnej. Senators mają 43 "oczka" i zajmują ostatnią pozycję w lidze.
Washington Capitals przerwali serię 7 porażek wygrywając 4:3 z liderem konferencji zachodniej Calgary Flames. O zwycięstwie mistrzów NHL przesądził w ostatniej minucie golem strzelonym w przewadze Jewgienij Kuzniecow, który wcześniej także asystował przy trafieniu Toma Wilsona. Bramki dla gospodarzy zdobywali również: Nic Dowd i Dmitrij Jaškin. Po meczu na tafli doszło do zespołowej awantury, którą wywołał Kuzniecow swoim atakiem równo z końcową syreną na Johnny'ego Gaudreau. Indywidualny pojedynek pięściarski stoczyli wówczas: Brooks Orpik (WSH) oraz Matthew Tkachuk. Capitals zagrali bez zawieszonego za odmowę udziału w Meczu Gwiazd Aleksandra Owieczkina. Zgodnie z przepisami klub może wybrać czy zawieszony w takiej sytuacji zawodnik opuści ostatni mecz przed, czy pierwszy po przerwie."Stołeczni" zdecydowali się na pierwsze spotkanie po. Drużyna z Waszyngtonu zablokowała 27 strzałów, co jest jej najlepszym wynikiem w tym sezonie. 62 punkty dają jej trzecie miejsce w dywizji metropolitalnej. Z drugimi Pittsburgh Penguins przy równym dorobku punktowym przegrywa mniejszą liczbą zwycięstw w regulaminowym czasie i po dogrywkach. Flames przerwali serię trzech zwycięstw, ale 71 punktów nadal daje im prowadzenie zarówno w dywizji Pacyfiku, jak i w konferencji zachodniej.
Awantura po końcowej syrenie w Waszyngtonie
Detroit Red Wings niespodziewanie pokonali Toronto Maple Leafs 3:2 po dogrywce. Zwycięstwo dał im w dodatkowej części spotkania Danny DeKeyser. To jego pierwszy w tym sezonie gol na wagę zwycięstwa "Czerwonych Skrzydeł". Gustav Nyquist podawał mu w decydującej akcji, a wcześniej sam zdobył bramkę. Andreas Athanasiou po raz pierwszy w NHL asystował przy wszystkich trzech trafieniach Red Wings, a na listę strzelców wpisał się także Dylan Larkin. Ich zespół wygrał w tym sezonie 7 z 9 meczów kończonych w dogrywce, za to przegrał 5 z 7 w rzutach karnych. Przed meczem odbyła się ceremonia zastrzeżenia numeru 4, z którym w ekipie z Detroit występował Red Kelly, który zdobył 8 Pucharów Stanleya - po 4 z Red Wings i Maple Leafs. Nikt nie zdobył równie wielu Pucharów z zespołem innym niż Montréal Canadiens. "Czerwone Skrzydła" mają 47 punktów i nadal są przedostatnie w dywizji atlantyckiej, w której drugą pozycję z 63 "oczkami" zajmują ich wczorajsi rywale.
Carolina Hurricanes mieli okazję do zaprezentowania kibicom swojej kolejnej pomeczowej "cieszynki", bo pokonali przed własną publicznością Vegas Golden Knights 5:2. Jordan Martinook trafił na wagę zwycięstwa, Justin Faulk w końcówce ustalił wynik strzałem do pustej bramki, a ponadto zaliczył asystę, a na listę strzelców wpisali się też: Nino Niederreiter, Brett Pesce i Sebastian Aho, który pięknym strzałem z backhandu zmieścił krążek przy bliższym słupku z bardzo ostrego kąta. Justin Williams zaliczył dwie asysty, w tym fantastyczną łyżwą, której zewnętrzną częścią podał do Niederreitera przy jego golu. Faulk był na lodzie przy wszystkich bramkach swojego zespołu i wyrównał najlepszy wynik w tym sezonie NHL notując +5 w kategorii +/-. Pomeczowa ceremonia zwycięstwa drużyny z Raleigh tym razem była inspirowana zabawą znaną dzieciom pod nazwą "chodzi lisek koło drogi". Hurricanes mają 56 punktów i zajmują piąte miejsce w dywizji metropolitalnej oraz trzecie w klasyfikacji "dzikiej karty" w konferencji wschodniej. Obie te pozycje nie dają awansu do play-offów. Golden Knights z 62 punktami są trzeci w dywizji Pacyfiku.
"Chodzi lisek koło drogi" w wykonaniu Carolina Hurricanes
Bardzo ważny dla układu tabeli w dywizji centralnej mecz wygrał zespół Dallas Stars, który pokonał Minnesota Wild 3:1 i właśnie kosztem "Dzikich" awansował na premiowane awansem do play-offów trzecie miejsce. To trzecia z rzędu wygrana "Gwiazd", a przesądziła o niej świetna trzecia tercja wygrana 2:0. Oba gole strzelił w niej Tyler Seguin, a bramkę i asystę dla gospodarzy zaliczył Andrew Cogliano. Seria trzech zwycięstw Stars przyszła po czterech porażkach z rzędu. Obecnie drużyna Jima Montgomery'ego ma na koncie 56 punktów i wyprzedza swoich wczorajszych rywali o jedno "oczko". Drużyna z St. Paul jednak również jest na miejscu premiowanym awansem do play-offów, bo prowadzi w klasyfikacji drużyn walczących o dwie "dzikie karty" w konferencji zachodniej.
TABELE
Komentarze