Prawdziwy popis gry w trzecim meczu pierwszej rundy play-offów NHL z San Jose Sharks dał pierwszy atak Vegas Golden Knights. Flagowa formacja ofensywna drużyny z Las Vegas strzeliła wszystkie sześć goli i dała drużynie prowadzenie w całej serii.
Rywalizacja Golden Knights z Sharks jest jak na razie tą w tegorocznych play-offach, w której pada najwięcej goli. Tej nocy w meczu numer 3 w Las Vegas nie było inaczej. Gospodarze rozpoczęli strzelanie błyskawicznie, bo już w 16. sekundzie Mark Stone efektownym uderzeniem z backhandu pokonał Martina Jonesa i otworzył wynik. Stone trafiał do siatki w każdym z trzech dotychczasowych meczów, ale była to tylko zapowiedź tego, co później zrobił z "Rekinami" pierwszy atak "Rycerzy", złożony ze Stone'a, Maxa Pacioretty'ego i Paula Stastny'ego.
W 13. minucie zaledwie pięciu sekund gry w przewadze po podwójnym wykluczeniu Evandera Kane'a potrzebował Pacioretty, by podwyższyć na 2:0. Goście jeszcze w pierwszej tercji zmniejszyli straty golem Kevina Labanca, uznanym, mimo "challenge'u" trenera Golden Knights Gerarda Gallanta, który domagał się odgwizdania przeszkadzania bramkarzowi. A w drugiej odsłonie do pracy przystąpił Stastny. Już w jej 21. sekundzie pokonał Jonesa i podwyższył na 3:1, a później w przewadze, idealnie dostawiając kij do zagrania Stone'a, strzelił swojego drugiego gola i było już 4:1.
Golden Knights tego wieczoru strzelili sześć goli i wygrali 6:3, a wszystkie ich trafienia były dziełem pierwszej formacji. W trzeciej tercji jeszcze dwa dołożył Stone. W każdej odsłonie gospodarze trafiali w pierwszej minucie. W tej ostatniej Stone podwyższył na 5:1 w 36. sekundzie. Później straty do dwóch goli w odstępie zaledwie 54 sekund zmniejszyli Logan Couture i Timo Meier, ale ostatnie słowo należało do Stone'a, który skompletował swój pierwszy hat trick w NHL w 54. minucie.
Gracz pozyskany przez Golden Knights tuż przed zamknięciem okna transferowego z Ottawa Senators zakończył mecz z hat trickiem i dwiema asystami, Stastny do swoich dwóch bramek dorzucił trzy asysty, a Pacioretty raz trafił i raz podawał przy golu. Dało to tej formacji niezwykły w jednym meczu dorobek 6 goli i 6 asyst. Wczoraj było to najbardziej widoczne, ale Sharks już od początku serii nie potrafią sobie poradzić z atakiem złożonym z tej trójki. W trzech spotkaniach zdobyła ona już 22 punkty. Stone i Stastny mają po 8 punktów i są w rankingu najskuteczniejszych graczy play-offów na pierwszych dwóch miejscach, a Pacioretty z 6 "oczkami" zajmuje pozycję za nimi.
- Widzimy, co się dzieje, kiedy gramy na naszym najlepszym poziomie - powiedział Stone po meczu. - To był mój pierwszy hat trick w NHL, więc bardzo fajnie było go zdobyć, ale w tej chwili najważniejsze jest to, że wygraliśmy 6:3. Golden Knights we wtorek spróbują podwyższyć swoje prowadzenie w serii. Właśnie wtedy odbędzie się w ich hali mecz numer 4. W historii NHL 62,2 % zespołów rozpoczynających rywalizację na wyjeździe i prowadzących w niej 2-1 ostatecznie wygrało. W pierwszej rundzie działo się tak w 56,6 % przypadków. Nawet jeśli Stone tych statystyk nie zna, to i tak przestrzega przed euforią po drugim zwycięstwie. - Fajnie, że prowadzimy 2-1. Mamy chwilę, żeby się tym nacieszyć, ale później musimy być gotowi na wtorkowy mecz - mówi.
Bramkarz "Złotych Rycerzy" Marc-André Fleury obronił 25 strzałów i odniósł 77. zwycięstwo w play-offach w karierze. Jest pod tym względem najlepszy wśród obecnie występujących w NHL bramkarzy, a w klasyfikacji wszech czasów zajmuje ósme miejsce. Po drugiej stronie tafli Martin Jones, mimo porażki, i tak interweniował skutecznie 34 razy, a do tego zaliczył asystę.
San Jose Sharks po raz kolejny zaczęli spotkanie fatalnie. Tak samo było w piątek w meczu numer 2 przed własną publicznością, gdy w pierwszej tercji przegrywali już 0:3. Udało im się co prawda później wyrównać, ale ostatecznie i tak przegrali. Wczoraj przez większość meczu nie wyglądali na zespół mogący dogonić Golden Knights. - Myślę, że zbyt wielu zawodników nie zagrało na odpowiednim poziomie. Ogólnie jako zespół nie byliśmy wystarczająco dobrzy. Znów źle zaczęliśmy, a nie jest łatwo zacząć dobrze, gdy w pierwszej tercji dostaje się 6 minut kar - skomentował trener "Rekinów" Peter DeBoer. Zapytany, skąd się bierze to, że jego zespół w każdej tercji dwóch ostatnich spotkań tracił gole w pierwszych 120 sekundach odpowiedział: - Nie wiem. Człowiek zwykle na początku tercji wystawia swoich najlepszych zawodników i oni rywalizują z najlepszymi zawodnikami przeciwnika. Niestety te pojedynki przegrywamy.
Vegas Golden Knights - San Jose Sharks 6:3 (2:1, 2:0, 2:2)
1:0 Stone - Schmidt - Engelland 00:16
2:0 Pacioretty - Theodore - Stastny 12:16 (w przewadze)
2:1 Labanc - Thornton - Sörensen 15:26
3:1 Stastny - Pacioretty - Stone 20:21
4:1 Stastny - Stone - Theodore 36:04 (w przewadze)
5:1 Stone - Marchessault - Stastny 40:36
5:2 Couture - E. Karlsson - Jones 44:57 (w przewadze)
5:3 Meier - Nyquist 45:51
6:3 Stone - Stastny - Theodore 53:57
Strzały: 40-28.
Minuty kar: 15-21.
Widzów: 18 461.
Stan rywalizacji: 2-1. Czwarty mecz w nocy z wtorku na środę w Las Vegas.
Na wyciągnięcie ręki ma półfinał konferencji wschodniej drużyna New York Islanders. "Wyspiarze" po dwóch zwycięstwach u siebie, tym razem pokonali Pittsburgh Penguins na ich terenie 4:1 i w całej serii prowadzą już 3-0. Awans mogą sobie zapewnić nawet we wtorek w meczu numer 4. Jordan Eberle strzelał gole w każdym z dotychczasowych meczów. Wczoraj trafił jako pierwszy w swoim zespole. Później jeszcze bramki dla gości dorzucili: Brock Nelson, Leo Komarov i Anders Lee. Eberle w 13 występach w play-offach przed tym sezonem ani razu nie wpisał się na listę strzelców. On i Nelson trafili do siatki w odstępie 62 sekund. To najszybsze dwa gole drużyny z Nowego Jorku w play-offach od 2002 roku, gdy Kip Miller i Mariusz Czerkawski zdobyli dwa w ciągu 38 sekund w meczu numer 6 półfinału konferencji wschodniej z Toronto Maple Leafs. Tamten gol był ostatnim Czerkawskiego w play-offach NHL. Wczoraj kolejny słaby mecz rozegrał Sidney Crosby. Tym razem wreszcie lepiej szło mu we wznowieniach (12-7), ale zaliczył najgorszy ze wszystkich graczy wynik -3 w statystyce +/-. Mecz nawet jak na rozgrywki postsezonowe obfitował w fizyczne starcia. Penguins wykonali aż 58 ataków ciałem. Ich rywale mieli ich 47. Drużyna z Pittsburgha nigdy w XXI wieku nie wykonała w meczu NHL tak wielu bodiczków. Na nic się to jednak zdało. Tylko cztery razy w historii drużynie przegrywającej w serii play-offów Pucharu Stanleya 0-3 udało się wygrać serię. W pierwszej rundzie jako jedyni zrobili to pięć lat temu Los Angeles Kings w rywalizacji z San Jose Sharks.
Pittsburgh Penguins - New York Islanders 1:4 (1:2, 0:0, 0:2)
1:0 Wilson - Pettersson - Schultz 12:54
1:1 Eberle - Pulock - Barzal 13:22
1:2 Nelson - Kühnhackl 14:24
1:3 Komarov - Beauvillier - Filppula 50:27
1:4 Lee - Filppula - Pelech 58:32 (pusta bramka)
Strzały: 26-36.
Minuty kar: 6-8.
Widzów: 18 610.
Stan rywalizacji: 0-3. Czwarty mecz w nocy z wtorku na środę w Pittsburghu.
Także jedno zwycięstwo dzieli od awansu Columbus Blue Jackets. Podopieczni Johna Tortorelli wczoraj przed własną publicznością pokonali Tampa Bay Lightning 3:1 i sensacyjnie w serii prowadzą już 3-0. Oliver Bjorkstrand strzelił swojego pierwszego zwycięskiego gola w play-offach, trafił też Matt Duchene, a Cam Atkinson zdobył bramkę strzałem do pustej bramki na minutę przed końcem i asystował. Pierwszą gwiazdą meczu wybrano jednak bramkarza gospodarzy Siergieja Bobrowskiego, który obronił 30 strzałów. Lightning grali bez najskuteczniejszego w sezonie zasadniczym gracza NHL Nikity Kuczerowa, zawieszonego za atak na Markusa Nutivaarę w meczu numer 2 oraz kontuzjowanego najlepszego obrońcy Victora Hedmana. Nutivaara także nie wystąpił z powodu kontuzji. Zespół "Błyskawicy" w sezonie zasadniczym wyrównał rekord wszech czasów NHL wygrywając 62 mecze, a w pierwszej tercji pierwszego meczu play-offów prowadził z Blue Jackets 3:0. Później wszystko się jednak odwróciło. Teraz ekipa Jona Coopera znów może przejść do historii, ale tej niechlubnej, jako pierwszy zwycięzca sezonu zasadniczego, który w play-offach nie wygrał nawet meczu. Za to "Kurtki" już tylko jedna wygrana dzieli od pierwszego zwycięstwa w serii play-off w historii występów w NHL. Nigdy dotąd drużynie z Columbus nie udało się nawet odnieść w jednej rywalizacji trzech zwycięstw.
Columbus Blue Jackets - Tampa Bay Lightning 3:1 (0:0, 2:0, 1:1)
1:0 Duchene - Atkinson - Werenski 21:44
2:0 Bjorkstrand - Jones - Texier 28:25 (w przewadze)
2:1 Palát - Černák - Johnson 44:40
3:1 Atkinson - Panarin - Harrington 59:00 (pusta bramka)
Strzały: 30-31.
Minuty kar: 4-8.
Widzów: 19 224.
Stan rywalizacji: 3-0. Czwarty mecz w nocy z wtorku na środę w Columbus.
Straty w swojej serii zmniejszył za to zespół Winnipeg Jets, który po dwóch porażkach u siebie tym razem pokonał St. Louis Blues na wyjeździe 6:3 i przegrywa już tylko 1-2. Dwukrotnie do siatki w zwycięskim zespole trafił Kyle Connor, po bramce i asyście zaliczyli: Dustin Byfuglien i Patrik Laine, a na liście strzelców pojawili się też: Kevin Hayes i Brandon Tanev. Szczególnej urody był gol strzelony z ujemnego kąta przez Byfugliena. Potężny obrońca gości, znajdując się za linią bramkową, z premedytacją wystrzelił krążek tak, by odbić go od tyłu głowy bramkarza miejscowych Jordana Binningtona i trafić do bramki. Byfuglien w play-offach strzelił już 19 goli w 62 meczach. Daje mu to średnią 0,31 bramki na mecz - najwyższą od kiedy pojawił się w NHL ze wszystkich obrońców, którzy trafiali do siatki częściej niż raz. Binnington poniósł swoją pierwszą porażkę w play-offach Pucharu Stanleya. Patrząc na historyczne statystyki, po wczorajszym zwycięstwie prawdopodobieństwo awansu Jets do kolejnej rundy jest znacząco wyższe. Serie w play-offach wygrywało tylko 21,3 % drużyn, które w takiej sytuacji jak oni przegrywały 0-2, ale już 37,8 % przegrywających 1-2 przed czwartym meczem wyjazdowym. A ten odbędzie się w nocy z wtorku na środę polskiego czasu.
St. Louis Blues - Winnipeg Jets 3:6 (1:0, 0:3, 2:3)
1:0 Perron - Pietrangelo - Binnington 19:12 (w przewadze)
1:1 Hayes - Perreault - Morrissey 24:57
1:2 Laine - Trouba - Little 27:47
1:3 Connor - Wheeler - Laine 28:58 (w przewadze)
2:3 Tarasienko - Dunn 41:51 (w przewadze)
2:4 Tanev - Copp - Byfuglien 44:25
2:5 Byfuglien - Copp 48:06
3:5 Steen - Pietrangelo - Edmundson 53:42
3:6 Connor - Scheifele 54:44
Strzały: 29-29.
Minuty kar: 14-14.
Widzów: 18 486.
Stan rywalizacji: 2-1. Czwarty mecz w nocy z wtorku na środę w St. Louis.
Piękny gol Dustina Byfugliena po odbiciu krążka od głowy Jordana Binningtona
Czytaj także: