Szef czeskiego hokeja o powrocie Rosji: "Nie możemy postawić sportu przed sytuacją w Ukrainie"

- Rosjanie zawsze mieli dobrą drużynę i mecze z nimi były ekscytujące, ale nie możemy postawić sportu przed sytuacją w Ukrainie - mówi prezydent Czeskiego Związku Hokeja na Lodzie (ČSLH) Alois Hadamczik o ewentualnym powrocie Rosji do rozgrywek międzynarodowych.
Hadamczik odniół się do kwestii dopuszczenia Rosjan do udziału w Mistrzostwach Świata w wywiadzie, którego udzielił czeskiemu portalowi Sport.cz. Jego zdaniem Rosja nie powinna wrócić do gry tak długo, jak trwa jej agresja zbrojna na Ukrainę.
- Kiedy człowiek pomyśli z punktu widzenia moralności, to nie jest to takie trudne. Panowie, którzy chcą znowu mieć Rosję na Mistrzostwach Świata, powinni też pomyśleć o tym, jak skończyć wojnę - mówi. - To, co się dzieje w Ukrainie od roku jest wielką tragedią. Wiem, że rosyjscy sportowcy nie są temu winni, ale są częścią kraju.
Hadamczik mówiąc o moralności w pewnym sensie polemizuje ze słowami wypowiedzianymi w ubiegłym tygodniu przez prezydenta Międzynarodowej Federacji Hokeja na Lodzie (IIHF) Luca Tardifa, który stwierdził, że decyzje w sprawie ewentualnego przywrócenia Rosji do rozgrywek "muszą być podejmowane poza kwestiami moralnymi", a znaczenie dla IIHF będzie miało tylko bezpieczeństwo uczestników Mistrzostw Świata.
Obaj zgadzają się jednak najwyraźniej, że trudno sobie wyobrazić, by Rosja została ponownie dopuszczona do gry, dopóki trwa wywołana przez nią wojna.
- Jednoznacznie muszę popierać stanowisko naszego kraju, że jesteśmy humanitarni, wspieramy ukraiński naród i mu współczujemy. Nie możemy podnieść sportu ponad to, co się tam dzieje - mówi Hadamczik. - Dopóki wojna się nie skończy, nie jest możliwy powrót Rosji do międzynarodowych rozgrywek. Rosjanie zawsze mieli dobrą drużynę i mecze z nimi były ekscytujące, ale nie możemy postawić sportu przed sytuacją w Ukrainie. Nam też by nie było miło, gdyby dotknęła nas wojna, a ktoś inny by powiedział, że odkładamy moralność na bok, bo potrzebujemy powrotu Rosji. To dla mnie całkiem jasne.
Czeski działacz dodał, że nie wierzy w to, iż dojdzie do nagłej zmiany stanowiska międzynarodowego środowiska, która odwróci ubiegłoroczną decyzję o wykluczeniu Rosjan z Mistrzostw Świata.
- Mamy rząd, który pomaga nam rozwijać sport. Musimy być zjednoczeni w opinii. Gdyby wyższa władza zdecydowała, że na Mistrzostwach Świata zagrają wszyscy, to pewnie musielibyśmy się podporządkować - skomentował. - Ale nie wierzę w to. Nie wierzę, żeby wszystkie państwa naraz nagle zmieniły zdanie.
Były selekcjoner reprezentacji Czech przekonuje także, że zdanie czeskiego rządu w tej sprawie będzie ważne dla niego i związku hokejowego za naszą południową granicą.
- Pójdziemy ramię w ramię z naszym rządem, który też ma swoje zdanie. A ja podzielam humanitarne podejście - mówi. - Jest mi smutno, gdy oglądam telewizję i widzę, co się dzieje w Ukrainie. Nie możemy po prostu postawić sportu na pierwszym miejscu, nawet gdybym chciał Rosjan tu widzieć. Co więcej, jeśli miałem ulubionego przeciwnika, to najwięcej razy pokonywałem Rosjan.
Komentarze
Lista komentarzy
dzidzio
Proszę o poszanowanie zasad języka polskiego. Piszemy "na Ukrainie". Gdyby sytuacja dotyczyła Węgier nikt by się nie wahał napisać "na Węgrzech".Szanujmy siebie i własny język ojczysty. Bo jak sami tego nie będziemy robić to nikt nas też szanować nie będzie.
statys
Wielu Ukraińców mówi "w Ukrainie", tak że na dwoje babka wróżyła.
RafałKawecki
Bo "w Ukrainie" to jest rusycyzm.
J_Ruutu
Obie formy są poprawne i tyle.
A ruskie niech sobie grają "o miszcza" z białorusią i koreą grubego kima.
jrk1
"W Ukrainie" to nie jest rusycyzm. Jest dokładnie odwrotnie. Ukraińcy głównie dlatego tak nie lubią mówienia "na Ukrainie", że tak się mówi po rosyjsku. Po ukraińsku mówi się "w Ukrainie". Po polsku poprawne są obie wersje i to jest koniec tematu. Na marginesie... w wywiadzie o którym piszemy czeski portal pisze po czesku "na Ukrainie", a ukraińskie media tłumacząc piszą "w Ukrainie".
Keny
@Jrk1, kto Cię uczył rosyjskiego?
Forma "na" Chorwację, Węgry, Ukrainę, Litwę, Łotwę, itp. jest używana przez wszystkich zachodnich Słowian: Czechów, Słowaków, Słoweńców, Polaków i Chorwatów. "W" mówi się częściej w językach wschodnio słowiańskich, jak serbski, rosyjski i generalnie ruski, czyli ukraiński i białoruski. Przez ich wpływy i my i Chorwaci (serbskie), też czasem mówimy w Chorwacji, w Słowacji, a najczęściej w Słowenii i w Czechach, ale na Morawach i na Mazurach i raczej jeździmy na Litwę i na Łotwę. Ukraińcy nie rozumieją naszej kultury języka i różnych jego regionalnych dialektów. Przez pryzmat ruskiego myślenia o Polakach i kompleksy oraz potężne rosyjskie wpływy, są praktycznie pewni, że przez używanie "na" Ukrainę, robi się z ich kraju gorszy.