To może być prawdziwe hokejowe trzęsienie ziemi. W kraju mistrzów olimpijskich ogłoszono dziś plan stworzenia zupełnie nowej ligi. To efekt buntu największych klubów, które nie chcą się dzielić pieniędzmi z mniejszymi.
Sensacja, o której zaczęło się spekulować w ostatnich dniach, dziś została ogłoszona. Nie przez żaden z klubów, a przez prywatną firmę Causabon, która stoi za tym projektem. To przedsiębiorstwo należące do byłego prezesa Tappary Tampere Heikkiego Penttilä.
Penttilä zapowiada stworzenie nowej hokejowej ligi, która miałaby powstać niezależnie od obecnie istniejącej Liigi, która skupia najlepsze fińskie kluby. Zbyt wielu szczegółów na razie nie podano. Poza tym, że nowe rozgrywki mają się składać z 10-12 drużyn i być otwarte na spadki oraz awanse. Start miałby nastąpić jesienią przyszłego roku. Organizatorzy informują także, że natychmiast rozpoczną rozmowy z zainteresowanymi klubami.
Tę informację trzeba czytać w odpowiednim kontekście. Od wielu miesięcy w Finlandii toczy się dyskusja na temat reformy tamtejszej Liigi. Mówi się o tym, że liga 16-zespołowa jest zbyt duża, ponieważ nie ma wystarczająco dużo klasowych zawodników, by poziom się nie obniżał. Przez to fińskie rozgrywki zostały także finansowo w tyle nie tylko za ligą szwajcarską i szwedzką, ale ostatnio także za czeską.
Dla zobrazowania finansowej różnicy - etatowy outsider szwajcarskiej National League ma roczny budżet w wysokości 15 milionów franków szwajcarskich, czyli ok. 16,2 mln euro. To o 4,5 mln więcej niż dysponujący największym budżetem w Finlandii IFK Helsinki. To też sprawia, że fińska liga jest drenowana z dobrych miejscowych hokeistów, którzy wolą lepsze zarobki w Szwecji czy Szwajcarii
W ramach dyskusji o nowym formacie najwyższej klasy rozgrywkowej pojawiały się różne koncepcje, w tym stworzenie rozgrywek złożonych z konferencji według podziału geograficznego na wzór NHL czy dwupoziomowa liga (A i B) pod jednym szyldem z awansami i spadkami. W ostatnich latach Liiga była zamknięta na możliwość awansu do niej, a od zeszłego sezonu dopuszczono jedynie baraż między jej najsłabszym zespołem a zwycięzcą drugiej klasy rozgrywkowej. W praktyce jednak różnica finansowa między obiema ligami jest tak duża, że szanse na wygranie takiego barażu przez zespół z drugiego szczebla są iluzoryczne, o czym przekonał się wiosną zespół Jokerit Helsinki łatwo pokonany w barażu przez dołujących w Liidze Pelicans Lahti.
Tyle że plany reformy się opóźniają, a przyczyną jest opór mniejszych klubów, którym nie uśmiecha się zmniejszenie rozgrywek, bo odbyłoby się ich kosztem. Tymczasem wylądowanie na niższym szczeblu rywalizacji ligowej oznacza mniejsze wpływy, a w konsekwencji nawet zagrożenie dla dalszego istnienia klubów.
Do tego dochodzi system podziału pieniędzy z rozgrywek play-off. Kluby zachowują swoje wpływy ze sprzedaży biletów w całości tylko za rundę kwalifikacyjną i ćwierćfinał. Przychody z meczów półfinałowych i finałowych gospodarz otrzymuje tylko w 25 %, a reszta trafia do wspólnej puli. Z niej Liiga bierze swoją część, a resztę dzieli po równo między wszystkie drużyny. Te kluby, które mają większe hale i przyciągają więcej kibiców, są więc z takiego podziału niezadowolone. - To socjalizm - skomentował anonimowo jeden z rozmówców gazety "Iltalehti".
Ale jest i argument drugiej strony, że więcej ośrodków mających drużynę na poziomie ekstraklasy oznacza lepszy rozwój hokeja w różnych miejscach kraju.
Decyzja w sprawie nowego formatu rozgrywek ligowych może zapaść w listopadzie, ale w ostatnich dniach fińskie media doniosły, że w tajemnicy toczą się rozmowy pomiędzy największymi klubami w sprawie stworzenia nowej ligi. Przez "największe kluby" rozumie się niekoniecznie te, które osiągają aktualnie najlepsze wyniki, a raczej mające największe budżety i możliwości marketingowe. W tej grupie nie ma np. obu finalistów ostatniego sezonu - KalPy Kuopio i SaiPy Lappeenranta ani obecnego lidera Ässät Pori.
W sobotę dziennik "Iltalehti" napisał, że tajny plan nowej ligi, w którym niektóre wtajemniczone osoby musiały nawet podpisać zobowiązanie do zachowania poufności, powstał z inicjatywy Tappary Tampere i IFK Helsinki, a zaangażowane mają być także takie kluby Liigi jak: TPS Turku, Kiekko-Espoo, Kärpät Oulu i JYP Jyväskylä. Mówi się również o Ilves Tampere i być może Lukko Rauma. W dzisiejszym oświadczeniu jednak żaden klub nie został wymieniony.
Jest jeszcze w tej talii - nomen omen - "joker", czyli Jokerit Helsinki. Klub, który w 2022 roku po pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę wycofał się z KHL i zmienił właściciela, gra dziś w drugiej klasie rozgrywkowej i miałby kłopot ze sportowym awansem. A liga bez Jokerit z marketingowego i finansowego punktu widzenia nie ma większego sensu, bo to jedna z największych sportowych marek Finlandii.
Dość wspomnieć, że w piątek zespół prowadzony obecnie przez byłego trenera reprezentacji Polski Tomka Valtonena rozegrał pierwszy od rosyjskiej napaści na Ukrainę hokejowy mecz w wykupionej z rosyjskich rąk hali Veikkaus Areena (wcześniej Hartwall Areena) i szybko wyprzedał na niego wszystkie bilety, bijąc frekwencyjny rekord wszech czasów drugiej ligi fińskiej. Mecz obejrzało ponad 13 tysięcy kibiców, a bilety sprzedawały się lepiej niż na rozgrywane tego samego wieczoru derby Tampere pomiędzy Tapparą a Ilves w ekstraklasie.
Opublikowany niedawno przez firmę konsultingową EY raport na temat finansów fińskich klubów szacował, że samo dołączenie "Jokerów" do najwyższej ligi podniosłoby jej obrót brutto o 15 milionów euro rocznie.
Dzisiejsze ogłoszenie planu powstania nowej ligi może być formą nacisku wielkich fińskich klubów na władze Liigi, by nie zwlekać dalej z reformą obecnych rozgrywek. Na wszelkie zmiany formatu musi się jednak zgodzić co najmniej 2/3 akcjonariuszy, czyli 10 z 15 drużyn, bo Kiekko-Espoo nie ma jeszcze prawa głosu, ponieważ klub nie uregulował w całości opłaty członkowskiej. Jeśli co najmniej 6 klubów będzie przeciwko, zmiany nie wejdą w życie.
- Fiński hokej został w tyle za czołowymi europejskimi ligami w wielu kwestiach. Musimy się poprawić i to musi się stać szybko - mówi Heikki Penttilä.
Ogłoszenie planu powstania nowej ligi wywołało wielkie poruszenie w fińskich mediach. Piszą one, że tamtejszy klubowy hokej znalazł się w "chaosie", jest mowa o "szoku", "ruchach tektonicznych" i o tym, że "Liiga się rozpada".
Nastroje tonuje jednak szef obecnych rozgrywek ligowych Jyrki Seppä, który ocenia dzisiejsze ogłoszenie jako próbę nacisku.
- Oczywiście byliśmy świadomi tych planów i kontaktowaliśmy się z niektórymi klubami, ale poza tym nie ma żadnych bardziej szczegółowych informacji o strukturze tej ligi. Chciałbym podciąć skrzydła plotkom i powiedzieć, że Liiga nie upada. Jak dotąd wszystkie kluby są zaangażowane w proces reformy i mocno wierzymy w to, że wkrótce decyzja zostanie podjęta - mówi w rozmowie z gazetą "Ilta-Sanomat".
Warto też pamiętać, że ewentualna próba tworzenia nowej ligi może się spotkać z reakcją Międzynarodowej Federacji Hokeja na Lodzie (IIHF), szczególnie, jeśli miałoby się odbywać w kontrze do Fińskiego Związku Hokeja na Lodzie i obecnie uznawanych przez IIHF rozgrywek ligowych.
- Mówiąc krótko Fiński Związek Hokeja na Lodzie powierzył prawo organizowania mistrzostw Finlandii Liidze - mówi prezes związku Heikki Hietanen. - Mogę tylko powiedzieć, że jesteśmy zaangażowani w proces między związkiem, ligą i klubami hokejowymi i będziemy nadal prowadzić rozmowy, by znaleźć wspólne rozwiązanie dla reformy fińskiej najwyższej klasy rozgrywkowej.
Czytaj także: