Nie było niespodzianki w Gdańsku. Miejscowy Stoczniowiec rozgromił KH Sanok aż 15-2. To najwyższy jak dotąd wynik w obecnym sezonie. Mecz nie stał na wysokim poziomie. Sędzia dał w sumie aż 155 minut kar, co jest również rekordem w tym sezonie.
Pierwszą tercję gdańszczanie wygrali w stosunku 5-0. Strzelanie rozpoczął Roman Skutchan. Następne dwie bramki strzelił Zdenek Jurasek (odpowiednio: 10:38 (wykorzystując podwójna przewagę) i 13:19). Zaledwie 10 sekund później Artur Kostecki podwyższył na 4-0 dla Stoczniowca. Pod koniec tercji mocnym strzałem z niebieskiej popisał się Leśniak i było już 5-0. Dla gospodarzy to był wręcz sparing, ogrywali swoich rywali jak dzieci. Byli szybsi i często wygrywali wznowienia. Sanoczanie tylko przez pierwsze sekundy „próbowali” atakować. Po pierwszej bramce, goście cofnęli się do obrony. Pod koniec tercji gra się zaostrzyła, a po syrenie ogłaszającej koniec I odsłony kary dostali Rąpała – 2 min. za uderzanie kijem, oraz Barnuś – 2 min. za zagranie wysoko uniesionym kijem + 10 min. za niesportowe zachowanie.
Druga tercja, podobnie jak pierwsza szła pod dyktando gospodarzy. Gdańszczanie wygrali ją 7-0. Grający trener KH T. Demkowicz zdecydował się na zmianę bramkarza. Za Wolanina wszedł Łukaszek. W 49 sekundzie na 6-0 strzelił obcokrajowiec Stoczni Vaclav Balat. Artur Kostecki półtorej minuty później strzelił swoją drugą bramkę tego wieczoru, a siódmą dla gdańszczan. Następnie bójkę stoczyli ze sobą Sebastian Bukowski i Piotr Ciepły (obaj kara meczu). Wygrał ją sanoczanin, będący jej prowokatorem, bez oddania żadnego ciosu. Bukowski od razu upadł. Wmieszał się w to Robert Kostecki, który dostał razem 4 min. kary. Filip Drzewiecki potwierdził swoją wysoką formę strzelając w 30 minucie gry swojego czwartego gola w sezonie. Następne 4 bramki strzelili: Jurasek (hat-trick), Patryk Soliński (w komediowych okolicznościach, Zachariasz (po wyprowadzonej kontrze przez Juraska), oraz ponownie B. Leśniak. Pod koniec tej odsłony nerwy puściły graczowi gości – Robertowi Kosteckiemu. Już po tym jak zawodnicy udali się do szatni, wypominał sędziemu błędy, które popełnił, a na koniec użył obelżywych słów w stosunku do niego, za co dostał karę meczu. Wynik gdańszczan mógł być jeszcze wyższy, ale statyczna gra w przewagach nie pozwoliła na to. Mimo to 4 bramki padły po tym jak sanoczanie siedzieli na ławce kar. Swoje show kontynuował sędzia spotkania, pan Marczuk. Odsyłał na ławkę kar nawet za przypadkowe zagrania.
Robert Kostecki ukarany karą meczu wrócił na lód w przed rozpoczęciem III części gry, ale w porę zauważył to sędzia. Odesłał zawodnika do szatni ponownie. Ten w drodze do niej zachował się skandalicznie, uderzając kijem w pleksi. W III tercji sanoczanie znowu zmienili bramkarza. Między słupki wrócił Wolanin. M. Pysz dał pograć swojej młodzieży, czego efektem był wynik 3-2. Bramki strzelali: Balat (asysty: Cychowski i Zachariasz), Wiśniewski (asysty: Dzięgiel i Leśniak), oraz Michał Smeja po strzale z niebieskiej linii w podwójnej przewadze (asysty: 19-latkowie Wachowski i Dzięgiel (razem 3 asysty w meczu)). Prowadząc 15-0 Stoczniowcy nie kwapili się do ataków. Sędzia dalej nie radził sobie z prowadzeniem spotkania. Ostre starcie Jankowskiego i Barnusia (Gdańszczanin powalił Barnusia na plecy) było tego przykładem. Pan Marczuk, co rusz odsyłał zawodników tak jednej, jak i drugiej ekipy na ławkę kar. Czasami widzowie nawet nie wiedzieli, za co. Twarde starcia (np. brutalne rzucenie na bandę Wiśniewskiego) puszczał. Pod koniec zawodnicy z południowo-wschodniego krańca Polski wykorzystali dwa okresy gry w przewadze (Barnuś i Burnat), za co zebrali brawa od publiczności.
Podsumowując. Mecz bez większej historii, jednostronny i nieciekawy. Gdańszczan może cieszyć skuteczność. Sanoczan można pochwalić za ambicję i wolę walki w końcówce. Znów nie popisał się Paweł Jakubowski. Po jego błędzie padła druga bramka dla gości. Do tego można dodać parę niepewnych wyjazdów z bramki przy rolling’ach.
Seba Stegart
Czytaj także: