NHL: Najdłuższa seria od 30 lat (WIDEO)

Prawie 30 lat czekali na coś takiego kibice New York Islanders. Tej nocy jeden gol wystarczył ich ulubieńcom do osiągnięcia najdłuższej serii zwycięstw od 1990 roku.
"Wyspiarze" na wyjeździe pokonali Buffalo Sabres w stylu typowym dla drużyny od kiedy prowadzi ją Barry Trotz. W 6. minucie Derick Brassard dał im prowadzenie, a później już nie pozwolili rywalom odpowiedzieć i wygrali 1:0. Stojący w bramce gości Siemion Warłamow zatrzymał wszystkie 27 strzałów "Szabel" i po raz 26. w NHL, ale pierwszy w barwach Islanders zachował "czyste konto". Brassard trafił do siatki już w 5. meczu z rzędu, ale nigdy wcześniej nie dał drużynie Trotza wygranej. Wczorajszy gol był dla niego bardzo szczęśliwy, bo próbował podawać, ale trafił w bramkarza rywali Cartera Huttona, po czym krążek wpadł do bramki. Casey Cizikas wygrał z kolei 12 z 14 wznowień. To już 9. z rzędu zwycięstwo Islanders po rozpoczęciu sezonu od 3 porażek w 4 pierwszych meczach. Taka seria jest najdłuższą dla tego klubu od przełomu 1989 i 1990 roku. Tamtą passę zaczęła wygrana w sylwestrowe popołudnie 1989 właśnie nad Sabres. Nadal jednak sporo brakuje do klubowego rekordu 15 kolejnych zwycięstw z 1982 roku. Drużyna z Nowego Jorku z 20 punktami awansowała już na 2. miejsce w dywizji metropolitalnej. Sabres przegrali 3. mecz z rzędu i z identycznym dorobkiem punktowym są drudzy w atlantyckiej.
Szczęśliwy zwycięski gol Dericka Brassarda
Prowadzący w konferencji zachodniej Edmonton Oilers pokonali na wyjeździe 2:1 Pittsburgh Penguins. O wyniku meczu decydowała dogrywka, w której gola strzelił Leon Draisaitl. Niemiec zdobył już 13. bramkę w tym sezonie i 26. punkt. W klasyfikacji strzelców NHL prowadzi wspólnie z Davidem Pastrňákiem z Boston Bruins. Przed nim do siatki "Pingwinów" trafił po raz pierwszy w tym sezonie Colby Cave. Pierwszą gwiazdą spotkania był jednak bramkarz gości z Edmonton Mike Smith, który obronił aż 51 strzałów, w tym wszystkie 35 w dwóch pierwszych tercjach. Mecz tradycyjnie był zapowiadany jako starcie Sidneya Crosby'ego z Connorem McDavidem. Żaden z nich nie punktował, ale drużyna McDavida w 7. próbie po raz pierwszy wygrała z zespołem jego idola. Leon Draisaitl został zaś pierwszym zawodnikiem Oilers, który po 15 meczach sezonu ma na koncie 13 goli od 1987 roku, gdy osiągnął to Wayne Gretzky. "Nafciarze" zdobyli dotąd 21 punktów. Dla Penguins marną pociechą było to, że po raz 18. z rzędu nie przegrali z drużyną z Edmonton w regulaminowym czasie. Nie zdarzyło im się to od stycznia 2006.
Także 2:1 wygrał wczoraj zespół New York Rangers, który w takim stosunku pokonał na wyjeździe Nashville Predators. Nie potrzebował jednak do tego dogrywki. Zwycięstwo dał gościom gol Ryana Strome'a, wcześniej trafił Filip Chytil, ale najlepszym graczem meczu wybrano bramkarza zespołu z Nowego Jorku Aleksandra Georgiewa, który zatrzymał 32 strzały. Predators po raz pierwszy od 7 meczów nie zdołali zdobyć nawet punktu. Łącznie mają w dorobku 18 "oczek" w tym sezonie. Z kolei Rangers odnieśli drugie kolejne zwycięstwo, ale ich 11 punktów nadal oznacza przedostatnie miejsce w dywizji metropolitalnej. Ryan Strome w 11 meczach tego sezonu 2 razy dawał swojemu zespołowi zwycięstwo. Dokładnie tyle samo goli na wagę wygranych miał w poprzednich rozgrywkach, tyle że w 81 występach.
Dobrą passę ma zespół Dallas Stars. Tym razem "Gwiazdy" pokonały u siebie Montréal Canadiens 4:1 i było to ich trzecie kolejne zwycięstwo. Bohaterem wieczoru był Rosjanin Dienis Gurianow, który strzelił 2 gole, w tym jednego z rzutu karnego. 22-letni gracz strzelił w tym sezonie 4 gole, dwukrotnie trafiając po 2 razy w jednym spotkaniu. Na listę strzelców w zwycięskim zespole wpisali się także: Aleksandr Radułow i Miro Heiskanen, a stojący w bramce Stars Ben Bishop obronił 35 uderzeń. Carey Price po drugiej stronie tafli zatrzymał 36 strzałów, ale zjeżdżał z lodu jako pokonany. Ozdobą spotkania była fantastyczna asysta Roope Hintza bez patrzenia przy drugim golu Gurianowa. Obrońca gospodarzy Esa Lindell spędził na lodzie aż 30 minut i 20 sekund. Żaden gracz z pola nie przebywał w tym sezonie NHL na tafli dłużej w meczu, w którym nie doszło do dogrywki. Stars, którzy wygrali 6 z ostatnich 7 meczów, z 15 punktami zajmują 5. miejsce w dywizji centralnej. Ich rywale zakończyli serię 3 zwycięstw i także są na 5. miejscu, ale w dywizji atlantyckiej, mając na koncie 16 punktów.
Gol Dienisa Gurianowa po kapitalnym podaniu bez patrzenia Roope Hintza
Boston Bruins na czele dywizji atlantyckiej odskoczyli drugim w tabeli Sabres na 2 punkty dzięki zwycięstwu 5:2 nad outsiderem Ottawa Senators. Przesądziła o tym świetna trzecia tercja, wygrana przez "Niedźwiedzie" 3:0. David Pastrňák strzelił 13. gola w sezonie i zaliczył 2 asysty, co z 27 punktami pozwoliło mu zostać liderem klasyfikacji najskuteczniejszych graaczy ligi. Do tego po bramce i asyście zanotowali jego partnerzy z pierwszego ataku Patrice Bergeron i Brad Marchand, taki sam dorobek punktowy uzyskał Danton Heinen, a trafił jeszcze Jake DeBrusk. Marchand punktował w 12., a Pastrňák w 11. meczu z rzędu. Czech w tych 11 występach zdobył wszystkie punkty dające mu prowadzenie w klasyfikacji najskuteczniejszych. Bergeron osiągnął granicę 500 asyst w NHL. Ich drużyna wygrała 5. kolejne spotkanie, a w ostatnich 9 punktowała. Do tego wygrała 9 meczów z rzędu z Senators. Na domiar złego dla "Sens" wczoraj bardzo szybko z lodu zwieziony na noszach został ich napastnik Scott Sabourin, który doznał urazu w starciu z Davidem Backesem.
Jonathan Huberdeau poprowadził Florida Panthers do zwycięstwa 4:0 nad Detroit Red Wings. Alternatywny kapitan "Panter" sam strzelił dwa gole i asystował partnerowi z pierwszego ataku Aleksandrowi Barkovowi, który później zrewanżował mu się asystą. Zwycięski gol był jednak dziełem Bretta Connolly'ego, który w drużynie występuje od początku tego sezonu i pierwszy raz dał jej wygraną. W bramce ekipy z Sunrise Siergiej Bobrowski obronił 22 strzały i zachował "czyste konto", także po raz pierwszy od kiedy przeniósł się na Florydę. Rosjanin od początku sezonu 2015-16 zaliczył 23 mecze bez wpuszczenia gola i jest pod tym względem najlepszy w tym okresie w NHL. Podopieczni Joela Quenneville'a wygrali 9 z pierwszych 14 meczów i mają w dorobku 18 punktów, co daje im 3. miejsce w dywizji atlantyckiej. To najlepszy start klubu do sezonu na tym etapie od 23 lat. Zupełnie inaczej wygląda sytuacja Red Wings, którzy przegrali 10 z 11 ostatnich meczów, a 9 punktów daje im przedostatnie miejsce w dywizji atlantyckiej oraz całej konferencji wschodniej.
Aż 11 rund rzutów karnych potrzebowały do rozstrzygnięcia swojego meczu drużyny Toronto Maple Leafs i Philadelphia Flyers. Najdłuższą w historii klubu z Toronto serię karnych zakończył celny strzał wykonującego swój pierwszy rzut karny w NHL Andreasa Johnssona, który dał "Klonowym Liściom" zwycięstwo 4:3. Maple Leafs wykorzystali tylko 2 z 11 karnych, bo wcześniej trafił także Jason Spezza. Flyers zamienili na gola tylko jedną okazję w decydującej serii. Spezza zaliczył też pierwszego w barwach Maple Leafs gola i asystę z gry, bramkę i asystę miał też Kasperi Kapanen, a dla zwycięzców trafił jeszcze Mitch Marner. Bramkarz gości Frederik Andersen obronił 37 strzałów z gry i 8 rzutów karnych. Jego drużyna ma 17 punktów i zajmuje 4. miejsce w dywizji atlantyckiej. Flyers z 14 "oczkami" są na 5. pozycji w dywizji metropolitalnej.
Trzecia tercja dała New Jersey Devils zwycięstwo nad Carolina Hurricanes. "Diabły" wygrały ostatnią odsłonę 2:0, a cały mecz 5:3. Swojego pierwszego w barwach ekipy z Newark gola na wagę zwycięstwa strzelił P.K. Subban, bramkę i asystę zaliczył Miles Wood, a na liście strzelców pojawiły się też nazwiska Damona Seversona oraz dwóch numerów 1 draftów NHL: tegorocznego Jacka Hughesa i wybranego przed dwoma laty Nico Hischiera. Ten ostatni w indywidualnej akcji "wkręcił w lód" Jaccoba Slavina i trafił do siatki po raz pierwszy w obecnych rozgrywkach. Devils przerwali serię 3 porażek i wygrali pierwszy wyjazdowy mecz w tym sezonie, ale ich 10 punktów nadal oznacza ostatnie miejsce w dyywizji metropolitalnej. Hurricanes mają 19 "oczek" i spadli w niej na 3. pozycję po przerwaniu serii 3 zwycięstw.
Piękny gol Nico Hischiera po ograniu Jaccoba Slavina
Fenomenalny mecz w bramce Calgary Flames rozegrał David Rittich. Czech obronił wszystkie 43 strzały graczy Caolumbus Blue Jackets i po raz drugi w tym sezonie zachował "czyste konto". Jego koledzy z pola strzelili 3 gole, co dało "Płomieniom" zwycięstwo 3:0. Sean Monahan przerwał passę 14 meczów bez trafienia i zdobył bramkę zwycięską, a później trafili też: Sam Bennett i Matthew Tkacchuk. Monahan zdobył bramkę swoim jedynym strzałem w meczu. Dał drużynie wygraną po raz pierwszy w tym sezonie. W poprzednich dwóch łącznie robił to aż 16 razy. Napastnik Flames Milan Lucic będzie przesłuchany przez komórkę dyscyplinarną NHL za uderzenie w twarz Kole'a Sherwooda w podbramkowym zamieszaniu, gdy ten ostatni zaatakował Ritticha. Sherwood na chwilę musiał opuścić lód w związku z możliwością wystąpienia wstrząśnienia mózgu, ale później wrócił do gry. Drużyna z Calgary ma 18 punktów i jest 5. w niezwykle wyrównanej w tym sezonie dywizji Pacyfiku. Blue Jackets z 13 "oczkami" zajmują 6. pozycję w dywizji metropolitalnej.
St. Louis Blues umocnili się na prowadzeniu w dywizji centralnej dzięki zwycięstwu 4:3 po dogrywce nad najsłabszymi w niej Minnesota Wild. Zwycięstwo dał mistrzom NHL w dodatkowej części meczu Ryan O'Reilly, który po raz kolejny nie wypadł najlepiej w swojej koronnej konkurencji, czyli wznowieniach, przegrywając 11 z 20. Oprócz gola zaliczył jednak także asystę, Carl Gunnarsson i Mackenzie MacEachern trafili po raz pierwszy w tym sezonie, a do dogrywki doprowadził golem wyrównującym Sammy Blais. Drużyna z St. Louis wygrała 4 mecze z rzędu, w tym 3 po dogrywkach. 21 punktów daje jej pierwsze miejsce w dywizji, a do tego wreszcie ma ona dodatni bilans bramkowy, bo do wczoraj była liderem, mimo różnicy bramek wynoszącej 0. Wild przegrali w tym sezonie wszystkie 7 meczów z rywalami ze swojej dywizji. Nic więc dziwnego, że są w niej ostatni z 9 punktami.
4. raz z rzędu przegrali Colorado Avalanche. "Lawina" uległa 0:3 Arizona Coyotes, w których bramce znakomity był Darcy Kuemper. Kanadyjczyk obronił wszystkie 33 strzały rywali, w tym aż 17 w drugiej tercji, w której rywale mieli w tym elemencie przewagę 17-3. Zwycięskiego gola strzelił Christian Dvorak, Phil Kessel zdobył bramkę i zaliczył asystę, a wynik ustalił później Conor Garland. Po raz pierwszy w tym sezonie nie punktował Nathan MacKinnon. Napastnik "Avs" zakończył na 13 meczach najdłuższą punktową serię rozpoczynającą sezon w NHL od 2007 roku, gdy w 17 pierwszych spotkaniach rozgrywek przynajmniej punkt zdobywał Henrik Zetterberg. Najdłuższą w historii serię ze zdobytym punktem od rozpoczęcia sezonu miał w rozgrywkach 1983-84 Wayne Gretzky, który punktował w 51 kolejnych spotkaniach. To także w ogóle najdłuższa punktowa passa w dziejach NHL. 18 punktów daje Avalanche 3. miejsce w dywizji centralnej. "Kojoty" mają 17 punktów i zajmują 6. pozycję w dyywizji Pacyfiku.
Winnipeg Jets odrobili straty do grających bez chorego Marc-André Fleury'ego Vegas Golden Knights i po dogrywce wygrali 4:3. Po dwóch tercjach "Złoci Rycerze" prowadzili 3:1, ale gole Mathieu Perreaulta i Marka Scheifele'ego doprowadziły do dodatkowej części spotkania, a tę rozstrzygnął Kyle Connor. Amerykanin wcześniej zaliczył też 2 asysty i został wybrany pierwszą gwiazdą spotkania, zaś Perreault trafił do siatki dwukrotnie. W drugiej tercji po ostrym wejściu Adama Lowry'ego z kontuzją taflę opuścił gracz Golden Knights Alex Tuch. W odpowiedzi, natychmiast po kolejnym wznowieniu Lowry'ego na pojedynek pięściarski wyzwał Ryan Reaves. Drużyna z Las Vegas już po raz drugi z rzędu przegrała tracąc w trzeciej tercji przewagę dwóch goli. Wcześniej to samo stało się w czwartek w rywalizacji z Canadiens. Winnipeg Jets są jedynym w tym sezonie zespołem, który wygrał 4 mecze przegrywając po pierwszej tercji i jednym z dwóch, który wygrał 4 przegrywając po dwóch tercjach. Obaj wczorajsi rywale są na czwartych miejscach w swoich dywizjach. Jets zajmują je z 16 punktami w centralnej, a Golden Knights z 18 "oczkami" w dywizji Pacyfiku.
Już piąty mecz z rzędu przegrała drużyna San Jose Sharks, która jest tym samym najgorsza w konferencji zachodniej. Tym razem "Rekiny" uległy 2:5 Vancouver Canucks. Dwoma golami do boju poprowadził zespół z Vancouver Elias Pettersson, Jake Virtanen zdobył zwycięską bramkę uznaną dopiero po analizie wideo i asystował, a trafili również: Brandon Sutter i Adam Gaudette. Bramkarz Sharks Aaron Dell w sytuacji "sam na sam" zatrzymał nogami krążek po strzale Virtanena, ale po analizie wideo okazało się, że zrobił to tuż za linią bramkową. Canucks mają na koncie 20 punktów i zajmują 2. miejsce w dywizji Pacyfiku. Sharks z 9 "oczkami" okupują jej ostatnią pozycję.
Ostatnie miejsce w tej samej dywizji opuścili Los Angeles Kings, którzy po dogrywce pokonali 4:3 Chicago Blackhawks. Drew Doughty rozstrzygnął mecz golem strzelonym na 17 sekund przed planowanym końcem dogrywki. Wcześniej "Królowie" tracili prowadzenie 2:0 i 3:2. Rywale doprowadzili do dogrywki w przedostatniej minucie trzeciej tercji. Dla ekipy z Kalifornii oprócz Doughty'ego trafiali: Kyle Clifford, Matt Roy (pierwszy raz w sezonie) oraz Michael Amadio. Gospodarze meczu rozgrywanego w STAPLES Center przerwali serię 4 porażek. Nie zaszkodził im nawet fatalny błąd bramkarza Jacka Campbella, który wyjechał z bramki i obracając się pod presją zgubił krążek, pozwalając Davidowi Kämpfowi strzałem do pustej bramki doprowadzić do remisu 2:2. Bramkarz Blackhawks Corey Crawford musiał zaś w pierwszej tercji opuścić lód z powodu procedury chroniącej przed wstrząśnieniami mózgu. Na kilka minut zastąpił go Robin Lehner, ale Crawford wrócił do gry. Blackhawks mają 9 punktów i są przedostatni w dywizji centralnej. Kings z 10 także zajmują przedostatnią pozycję, ale w dywizji Pacyfiku.
Gol Davida Kämpfa po fatalnym zagraniu Jacka Campbella
Komentarze