Jack Eichel rok temu w atmosferze konfliktu odchodził z Buffalo. Ostatniej nocy wrócił do miasta, w którym jest dziś najbardziej znienawidzonym hokeistą i rozegrał fantastyczny mecz, prowadząc Vegas Golden Knights do kolejnego zwycięstwa.
Eichel zanotował 3. hat trick w swojej karierze w NHL i dołożył asystę, a "Złoci Rycerze" z Las Vegas pokonali Buffalo Sabres na ich terenie 7:4, odnosząc już 9. zwycięstwo z rzędu i umacniając się na prowadzeniu w ligowej tabeli.
Amerykański środkowy spędził w Buffalo 6 pierwszych sezonów w NHL, w tym 3 jako kapitan drużyny. W ubiegłym roku popadł jednak w konflikt z władzami klubu. Główną osią sporu był sposób leczenia jego przepukliny dysku. Hokeista po konsultacji z lekarzami chciał poddać się operacji, na co klub się nie zgadzał i chciał leczenia innymi metodami. W końcu Sabres zawiesili go i odebrali miano kapitana po tym, jak nie zaliczył testów medycznych na początku obozu przygotowawczego do poprzedniego sezonu, a półtora miesiąca później został oddany w wymianie do Vegas Golden Knights.
Klub z Las Vegas zgodził się na operację. Eichel po 3 miesiącach wrócił do gry, a gdy pierwszy raz przyjechał z "Rycerzami" do Buffalo i kibice przez cały mecz na niego buczeli, skomentował złośliwie: - Chyba nigdy nie słyszałem, żeby w tej hali było tak głośno. Potrzebowali 7 lat i mojego odejścia, żeby się zaangażować.
Ostatniej nocy przyleciał z Golden Knights do Buffalo po raz drugi i znów doczekał się porcji buczenia. Po pierwszym golu prowokacyjnie rozłożył ręce i spojrzał w stronę kibiców, jakby chciał w stylu granego przez Russella Crowe'a Maximusa Decimusa zadać publiczności pytanie ze słynnej sceny z filmu "Gladiator": "Dobrze się bawicie?".
Pierwszy gol Jacka Eichela z prowokacyjnym gestem w stronę kibiców:
Gdy w końcówce miał na koncie 2 trafienia, a rywale wycofali bramkarza, koledzy za wszelką cenę chcieli mu pomóc, by skompletował hat tricka. Udało mu się w najmniej oczekiwanym momencie, bo oddał strzał przez całą taflę z okolic linii bramkowej we własnej tercji obronnej.
Świetny występ Eichela nieco przyćmił gola i 3 asysty jego partnera z pierwszego ataku Chandlera Stephensona, a także pierwszą bramkę w sezonie i 2 asysty Alexa Pietrangelo. Obrońca Golden Knights osiągnął granicę 400 asyst w NHL. Paul Cotter dla gości raz trafił i raz asystował, a na liście strzelców znalazł się też Phil Kessel. 2 bramki dla Sabres zdobył Tage Thompson, a po razie trafili Rasmus Asplund i Casey Mittelstadt.
Drużyna z Las Vegas odniosła już 9 zwycięstw z rzędu, co jest najdłuższą serią w tym sezonie NHL. Tylko jednej wygranej brakuje jej do wyrównania rekordu klubu. Pod wodzą nowego trenera Bruce'a Cassidy'ego wygrała 13 z 15 meczów tego sezonu i z dorobkiem 26 punktów prowadzi w ligowej tabeli.
Z kolei "Szable" z Buffalo po niezłym początku rozgrywek ostatnio spuściły z tonu. Podopieczni Dona Granato przegrali 4 spotkania z rzędu i z 14 punktami spadli na przedostatnią, 7. pozycję w dywizji atlantyckiej.
Skrót meczu:
Najlepszy po Golden Knights dorobek w lidze ma drużyna Boston Bruins. Tej nocy pokonała przed własną publicznością Calgary Flames 3:1 i umocniła się na prowadzeniu nie tylko w dywizji atlantyckiej, ale także całej konferencji wschodniej. Czołowy obrońca Bruins Charlie McAvoy, który w przerwie między sezonami poddał się operacji barku, zagrał po raz pierwszy w tym sezonie i od razu strzelił gola. David Pastrňák zdobył bramkę i zaliczył asystę, a po raz pierwszy w tych rozgrywkach trafił obrońca Connor Clifton. Gospodarze pierwsi stracili gola, ale pozostałych 31 strzałów graczy "Płomieni" obronił wybrany pierwszą gwiazdą spotkania Linus Ullmark. Zespół z Bostonu wygrał wszystkie 8 pierwszych meczów nowego sezonu przed własną publicznością, wyrównując w ten sposób klubowy rekord z 1983 roku. Obecnie ma na koncie 24 punkty. Z kolei Flames przegrali już 7. mecz z rzędu i są na 5. pozycji w dywizji Pacyfiku. W trzeciej tercji Nick Foligno (Bruins) pobił się z Kevinem Rooneyem.
Bójka Nicka Foligno z Kevinem Rooneyem:
Carolina Hurricanes rozbili u siebie Edmonton Oilers 7:2, a Rosjanin Andriej Swiecznikow popisał się drugim w tym sezonie hat trickiem i osiągnął granicę 100 goli w rozgrywkach zasadniczych NHL. Po bramce i asyście zaliczyli dla zwycięzców Jesper Fast i Jordan Martinook, a na liście strzelców znalazły się też nazwiska Brenta Burnsa i Jordana Staala. Swiecznikow oba hat tricki w tym sezonie zanotował w meczach z Oilers. Trzykrotnie trafił do ich bramki także 20 października w spotkaniu przegranym 4:6. Jego 6 goli w 2 meczach z Oilers to więcej niż zdobył łącznie w pozostałych 12 grach obecnych rozgrywek (5). W bramce Hurricanes pod nieobecność kontuzjowanego Frederika Andersena po raz pierwszy w tym sezonie stanął wezwany z AHL Rosjanin Piotr Koczetkow. W drugiej tercji popisał się kapitalną interwencją kijem w sytuacji "sam na sam" z Zachiem Hymanem. W pierwszej dla Oilers rzutu karnego nie wykorzystał Dylan Holloway, który zgubił krążek. Connor McDavid zanotował dla pokonanych gola i asystę. Kapitan "Nafciarzy" punktował już w 9. meczu z rzędu i prowadzi w ligowej klasyfikacji strzelców (15 goli) oraz punktowej (31 punktów). Jego klubowy kolega Leon Draisaitl, asystując, zdobył punkt już w 10. meczu z rzędu.
Znakomita interwencja kijem Piotra Koczetkowa:
Trwa znakomita passa New Jersey Devils. "Diabły" odniosły już 8. zwycięstwo z rzędu, pokonując po dogrywce u siebie Ottawa Senators 4:3. Nico Hischier strzelił 2 gole, w tym decydującego w dodatkowej części meczu podczas gry w przewadze. Do bramki rywali trafili także Tomáš Tatar i Miles Wood. Nastroje w Newark zepsuła jednak nieco kontuzja bramkarza Vítka Vaněčka, który zjechał z tafli w trzeciej tercji. Zastępujący go Akira Schmid spisał się jednak dobrze i obronił wszystkie 7 strzałów oddanych w jego stronę przez rywali, co pozwoliło mu odnieść pierwsze zwycięstwo w NHL. 22-letni Szwajcar rozgrywał swój 7. mecz w najlepszej lidze świata. Devils wygrali 8 meczów z rzędu po raz pierwszy od lutego 2011 roku. Ich 22 punkty to trzeci najlepszy wynik w całej lidze. Niespodziewanie prowadzą w tabeli dywizji metropolitalnej. Z kolei Senators przegrali 7 ostatnich gier i z 9 "oczkami" zamykają dywizję atlantycką.
W Columbus miejscowi Blue Jackets przerwali serię 5 porażek. "Niebieskie Kurtki wygrały u siebie z Philadelphia Flyers 5:2. Motywacja gospodarzy była szczególna, bo z "Lotnikami" do ich miasta przybył były trener Blue Jackets John Tortorella. Popularny "Torts" prowadził drużynę ze stanu Ohio w latach 2015-21 i jest klubowym rekordzistą pod względem liczby zwycięstw z tym zespołem (227). Przez kibiców został nagrodzony owacją, gdy w przerwie podczas pierwszej tercji pokazano krótki film z jego najlepszymi momnentami z czasów pracy w Blue Jackets, ale po meczu nie chciał rozmawiać z dziennikarzami. Dla drużyny obecnie prowadzonej przez Brada Larsena 2 gole strzelił Boone Jenner, Johnny Gaudreau zdobył bramkę i dwukrotnie asystował, gola i asystę uzyskał Zach Werenski, a trafił też Nick Blankenburg. Gospodarze dokończyli mecz grając zaledwie czwórką obrońców, bo z kontuzjami taflę opuścili Werenski i Erik Gudbranson. Uraz tego pierwszego według Larsena wygląda źle. W pierwszej tercji doszło do efektownej bójki między Mathieu Olivierem (Blue Jackets) a Nicolasem Deslauriersem. Drużyna z Columbus, mimo zwycięstwa, z 8 punktami pozostaje na ostatnim miejscu w całej lidze.
Bójka Mathieu Oliviera z Nicolasem Deslauriersem:
Fantastyczna trzecia tercja dała New York Rangers wyjazdowe zwycięstwo nad Detroit Red Wings. Po 40 minutach gry było 2:2, ale w ostatniej części meczu goście strzelili aż 6 goli i wygrali 8:2. Mika Zibanejad trafił do siatki "Czerwonych Skrzydeł" dwukrotnie, obrońca Adam Fox zdobył bramkę i zaliczył 3 asysty, o jedną asystę mniej miał Barclay Goodrow, z dorobkiem jednego gola i jednego punktowego podania skończyli mecz Chris Kreider i Jimmy Vesey, a trafiali też Julien Gauthier i Libor Hájek. 4 ze swoich 6 goli w trzeciej odsłonie drużyna Rangers zdobyła w odstępie 2 minut i 57 sekund. Rangers zrewanżowali się rywalom z Detroit za porażkę poniesioną w niedzielę u siebie i przerwali serię 3 przegranych. Oba zespoły mają po 17 punktów i zajmują 4. miejsca w dywizjach konferencji wschodniej. Rangers w metropolitalnej, a Red Wings w atlantyckiej.
Drugi zespół z Nowego Jorku, New York Islanders, przegrał u siebie z Arizona Coyotes 0:2. W trzeciej tercji zwycięskiego gola dla "Kojotów" zdobył w przewadze Travis Boyd, a w końcówce strzałem do pustej bramki wynik ustalił Jack McBain. Najlepszym graczem spotkania wybrany został jednak bramkarz gości Karel Vejmelka, który obronił 24 strzały i po raz drugi w NHL zachował "czyste konto". Zespół ze stanu Arizona od 3 zwycięstw zaczął serię aż 14 gier wyjazdowych, która jest ex aequo najdłuższą w historii ligi. Wynika ona z faktu, że Coyotes dzielą halę Mullett Arena w Tempe z drużynami Uniwersytetu Stanowego Arizony, które mają pierwszeństwo w korzystaniu z obiektu. Jedyną dotąd serię 14 gier na wyjazdach w historii NHL mieli Vancouver Canucks w 2010 roku, gdy ich obiekt był przygotowywany do Zimowych Igrzysk Olimpijskich.
Wreszcie wygrał zespół St. Louis Blues. Ekipa ze stanu Missouri przerwała serię 8 porażek, pokonując u siebie 5:3 San Jose Sharks, którzy z kolei przegrali już 5. spotkanie z rzędu. Obrońca Calle Rosén zdobył pierwsze w tym sezonie punkty za zwycięskiego gola i asystę, a dla Blues trafiali także: Torey Krug, Jordan Kyrou, Brandon Saad i Noel Acciari. Do bramki krążek skierował też ich klubowy kolega Justin Faulk, tyle że nie była to bramka właściwa. Obrońca ekipy z St. Louis próbując przejąć "gumę" odbitą przez bramkarza zagrał ją ręką w taki sposób, że ta wpadła między słupki. Jego drużyna w całym meczu nie otrzymała ani jednej kary, a sama wykorzystała 1 z 2 gier w przewadze. Seria 8 porażek w regulaminowym czasie była najdłuższą w historii klubu z St. Louis. Ekipa Craiga Berube'ego ma na koncie 8 punktów i nadal jest ostatnia w dywizji centralnej oraz całej konferencji zachodniej. W tabeli Zachodu tuż przed nią znajdują się mające w na koncie o 1 punkt więcej "Rekiny" z San Jose, które zamykają tabelę dywizji Pacyfiku.
Kuriozalny "samobójczy" gol Justina Faulka:
Broniący Pucharu Stanleya zespół Colorado Avalanche odniósł 3. zwycięstwo z rzędu. "Lawina" zagrała po raz pierwszy od dwóch zwycięstw nad Columbus Blue Jackets w ostatni weekend w Tampere i przed własną publicznością pokonała 5:3 Nashville Predators. Najważniejsza była wygrana przez gospodarzy 4:1 druga tercja. Logan O'Connor i Mikko Rantanen strzelili po 2 gole, a ten drugi dołożył jeszcze asystę. Dorobek bramkowy ekipy z Denver uzupełnił Evan Rodrigues. Podopieczni Jareda Bednara zajmują 3. miejsce w dywizji centralnej, w której Predators są na przedostatniej, 7. pozycji.
Dogrywka dała Los Angeles Kings zwycięstwo we własnej hali nad Chicago Blackhawks. Kevin Fiala przesądził o wygranej "Królów" 2:1 golem zdobytym na niespełna 2 sekundy przed upływem 5 minut przewidzianych na rozegranie dodatkowej części spotkania. Wcześniej dla zwycięzców trafił też Phillip Danault, a Jonathan Quick został wybrany pierwszą gwiazdą spotkania dzięki 31 skutecznym interwencjom. Po drugiej stronie tafli po kontuzji pachwiny wrócił do gry bramkarz Petr Mrázek, który zatrzymał 33 z 35 uderzeń graczy Kings. Fiala, zdobywając decydującego gola, w pewnym sensie się zrehabilitował. Wcześniej bowiem z powodu jego faulu nie zostało uznane trafienie Anže Kopitara. Drużyna z Los Angeles wygrała 3 mecze z rzędu i z 19 punktami zajmuje 2. miejsce w dywizji Pacyfiku, przegrywając tylko z Vegas Golden Knights. Blackhawks są na 6. miejscu w dywizji centralnej.
WYNIKI MECZÓW NHL
TABELE DYWIZJI
Czytaj także: