O Przemysławie Witku mówi się, że jest bramkarskim talentem. Jednak w poprzednich latach nie dawano mu zbyt wielu szans wykazania się. Być może sytuacja zmieni się na korzyść zawodnika w nadchodzących rozgrywkach.Białoruski szkoleniowiec Dworów Unii, Andriej Sidorenko, na razie dał mu bronić w dwóch spotkaniach przed własną publicznością. Cały mecz zagrał przeciwko Vsetinowi oraz dwie tercji przeciwko drużynie z Havirzova.
Na pewno trudniejsze dla Przemka Witka było spotkanie przeciwko HC Vsetin, reprezentującym czeską ekstraklasę. W 11 min tego meczu oświęcimski bramkarz długo celebrował poprawienie sprzętu. - Potrzebowałem oddechu, bo Czesi narzucili przecież szaleńcze tempo, a trzeba jeszcze wziąć poprawkę na to, że graliśmy wtedy w podwójnym osłabieniu i na naszą bramkę sypał się grad strzałów. Miałem wtedy lekki kryzys - przyznaje Przemysław Witek. - Jednak najważniejsze, że szybko doszedłem do siebie i potem broniło mi się spokojniej - dodaje.
Każdego kibica z pewnością interesuje, ile po tak ciężkim spotkaniu młody bramkarz "stracił ciała". - Nie wchodziłem przed meczem na wagę, dlatego nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie - mówi 23-letni bramkarz. - Wiem, że i tak muszę schudnąć, 82 kg przy 175 cm wzrostu to przynajmniej o 5 kg za dużo - uważa hokeista.
Trener Sidorenko wyraził się o nim, że ma braki z zajęć praktycznych. - Trudno, żeby tak nie było, kiedy w poprzednich latach nie miałem zbyt wielu szans wykazania się. Najbardziej brakuje mi pewności przy wyjazdach z bramki. Trochę się obawiam, czy zdążę uprzedzić szarżującego napastnika. Waham się także wtedy, kiedy trzeba wyjechać do krążka zagranego rollingiem. Ciągle jeszcze zbyt często odbijam "gumę" przed siebie. Myślę, że wyeliminowanie tych niedociągnięć jest tylko kwestią czasu. Zawsze mogę też liczyć na fachową podpowiedź Tomka Jaworskiego, który jest dla mnie bardzo życzliwy - podkreśla Przemysław Witek.
Przeciwko drużynie Havirzova Witek wszedł na lód od drugiej tercji. - Była ona dla mnie koszmarna - uważa hokeista. - Zawsze trudno jest złapać rytm meczowy, kiedy wchodzi się między słupkami w jego trakcie. W ostatniej odsłonie szło mi już całkiem nieźle. Miałem trochę szczęścia, bowiem z pomocą przychodziły mi słupek i poprzeczka. To, że trener Sidorenko dba o urozmaicenie mojego repertuaru występów działa tylko na moją korzyść - kończy zawodnik.
(zab) Dziennik Polski
skh
Czytaj także: