Tak właśnie nazwać można to, co miało miejsce wczoraj na katowickim lodowisku. Pomimo braku Marka Trybusia i Rafała Pluteckiego, GKS zdobył punkt ze znacznie wyżej notowanym rywalem z Nowego Targu.
Mecz rozpoczął się od wymiany niegroźnych akcji, jednak po niedługim czasie do głosu doszli nowotarżanie. Pierwsza bramka dla Podhala padła w piątej minucie spotkania po akcji Zbigniewa Podlipniego i Jarosława Różańskiego, który pokonał Jacka Zająca. Przez większość czasu w pierwszej tercji Podhale atakowało, jednak znajdujący się dziś w bardzo dobrej dyspozycji bramkarz katowiczan - Jacek Zając nie pozwolił się już więcej w tej części gry pokonać. Co więcej w 19-ej minucie spotkania, po jednej z kontr, w sytuacji jeden na jednego z Łukaszem Jańcem, znalazł się Tomasz Mirocha, który nie zmarnował okazji i ku uciesze nielicznie zgromadzonych na meczu kibiców, pokonał nowotarskiego bramkarza.
W drugiej tercji obraz gry nie uległ zmianie. Nadal dużą przewagę mieli nieskuteczni zawodnicy Podhala. Wyśmienicie interweniował Zając wspomagany przez świetnie spisujących się w obronie kolegów z drużyny. Ogromne poświęcenie katowiczan mogło skończyć się niewesoło dla ich bramkarza. W 33-ej minucie spotkania doszło do zderzenia Tomasza Mirochy z Jackiem Zającem. Po tym zderzeniu katowicki bramkarz przez kilka minut leżał na lodzie. Jak się jednak okazało, zdarzenie to nie miało wpływu na jego dalszą dyspozycję. Minutę później natomiast, w chwilę po opuszczeniu ławki kar, przez zawodnika Podhala, na prowadzenie wyszedł GKS. Bramkę z podania Roberta Sobały zdobył Rafał Tkacz. Asystę przy tej bramce zaliczył także Adam Goliński. W końcówce tercji wyśmienitą sytuację do wyrównania stworzyli sobie gracze Podhala. Zbyt szybko, jednak, znalazł się w tercji ataku, niebędący w posiadaniu krążka, Jarosław Różański i sędzia musiał przerwać akcje 2/1. Ku zaskoczeniu wszystkich po dwóch tercjach GKS prowadził z Podhalem 2:1.
Od początku trzeciej tercji nowotarżanie ruszyli do frontalnego ataku. Nadal jednak niewzruszony Zając wyłapywał wszystkie strzały, łamiąc przy okazji swój kij. W 47-ej minucie Podhalanom w końcu udało się jednak wyrównać stan meczu. Bramkę z podania byłego gracza GKS-u Tomasza Wołkowicza zdobył Bartłomiej Talaga. W regulaminowym czasie mecz zakończył się wynikiem 2:2.
W dogrywce natomiast, grający w przewadze GKS miał wyśmienitą okazję, aby przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Zawiodło jednak ostatnie podanie i do końca meczu pomimo naporu nowotarżan wynik nie uległ już zmianie. Po ostatniej syrenie wśród zawodników GKS-u zapanowała ogromna radość z sensacyjnie wywalczonego punktu. Pozostaje mieć nadzieję, że nasi zawodnicy będą potrafili, z takim poświęceniem, walczyć w jeszcze wielu spotkaniach tego sezonu.
Dańcyl (www.katowice.hokej.net)
Czytaj także: