Gol strzelony w dogrywce dał Boston Bruins zwycięstwo w hicie konferencji wschodniej NHL i pozwolił objąć prowadzenie w tabeli całej ligi.
Bruins tej nocy na wyjeździe pokonali 3:2 New York Islanders i mogą się teraz pochwalić najlepszym dorobkiem wśród wszystkich drużyn najlepszej ligi świata. Decydująca okazała się gra w przewadze 4 na 3 w dogrywce. Po raz pierwszy w tym sezonie w dodatkowej części meczu gola strzelił Patrice Bergeron. Przed nim do siatki trafiali: Jake DeBrusk i John Moore, a Tuukka Rask nie dość, że obronił 35 z 37 strzałów rywali, to jeszcze sam asystował przy zwycięskim golu. Bruins rzadko w tym sezonie wygrywają, gdy mecz trwa dłużej niż 60 minut. W dogrywkach odnieśli 3 zwycięstwa i ponieśli 5 porażek. Do tego przegrali wszystkie 6 serii rzutów karnych. Ale po raz 9. z rzędu na wyjeździe pokonali Islanders, a w sumie odnieśli 3 kolejne zwycięstwa, co dało im już 65 punktów. Tyle samo mają St. Louis Blues i Washington Capitals, ale to "Niedźwiedzie" prowadzą teraz w ligowej tabeli, bo wygrały najwięcej meczów w regulaminowych 60 minutach.
Świetna trzecia tercja dała Vancouver Canucks zwycięstwo nad Buffalo Sabres. Po 40 minutach meczu w Buffalo było 2:2, ale ostatnią odsłonę goście wygrali 4:1, a cały mecz 6:3. Brock Boeser strzelił 2 gole w tym zwycięskiego, a w dodatku uzyskał +4 w statystyce +/-. Bo Horvat i J.T. Miller strzelili po bramce i zaliczyli po asyście, a na liście strzelców Canucks znalazły się też nazwiska Louiego Erikssona i Jake'a Virtanena. Drużyna z Vancouver pozostała na 5. miejscu w dywizji Pacyfiku, ale podniosła swój dorobek do 52 punktów. Sabres także są na 5. pozycji, tyle że w dywizji atlantyckiej i mają o 7 punktów mniej. Ich bramkarz Carter Hutton przegrał swój 11. mecz z rzędu, podczas gdy zaczął sezon od 6 zwycięstw. Obrońca Canucks Quinn Hughes został wczoraj wybrany do udziału w Meczu Gwiazd NHL, by wypełnić ostatnie wolne miejsce w drużynie dywizji Pacyfiku. Oprócz niego w swoich dywizjach nominowani przez kibiców zostali: T.J. Oshie z Washington Capitals (dywizja metropolitalna), Mitch Marner z Toronto Maple Leafs (atlantycka) i David Perron z St. Louis Blues (centralna).
Ilja Kowalczuk strzelił pierwszego gola w barwach Montréal Canadiens i od razu przesądził o wygranej "Habs". Rosjanin, który w ubiegły piątek podpisał w prowincji Quebec kontrakt po tym jak zrezygnował z niego klub Los Angeles Kings, dał drużynie zwycięstwo 2:1 w wyjazdowym meczu z Ottawa Senators i pozwolił przerwać fatalną serię 8 porażek. To już 16. gol rosyjskiego weterana w dogrywce meczu NHL. Więcej strzelili tylko: Aleksandr Owieczkin (23) i Jaromír Jágr (19). Dla Canadiens trafił wczoraj również Nick Suzuki, ale pierwszą gwiazdą meczu wybrany został bramkarz Carey Price, który skutecznie interweniował aż 41 razy. Jedyną bramkę wpuścił w bardzo nietypowych okolicznościach, bo w zamieszaniu na jego przedpolu napastnik Canadiens Matthew Peca próbując wybić krążek przypadkowo skierował go do własnej bramki. Pierwszego w sezonie gola zaliczono dotykającemu krążek jako ostatni w ekipie Senators Drake'owi Bathersonowi. Zespół z Montrealu ma 45 punktów i zajmuje 6. miejsce w dywizji atlantyckiej. "Senatorowie" przegrali już 7 spotkań z rzędu, a z 39 "oczkami" są w tej samej dywizji na miejscu 7., czyli przedostatnim.
Nietypowy "samobójczy" gol Matthew Peki
Jeden gol wystarczył Tampa Bay Lightning do wyrównania klubowego rekordu 10 zwycięstw z rzędu. Patrick Maroon dał "Błyskawicy" wygraną 1:0 trafiając w 28. minucie wyjazdowego spotkania z Philadelphia Flyers. To jego pierwszy zwycięski gol w barwach Lightning, z którymi związał się podpisując latem kontrakt po tym, jak nie przedłużono z nim umowy w St. Louis Blues. Nie był to jednak dla niego tylko miły wieczór, bo meczu nie dokończył. W trzeciej tercji atakując bramkę "Lotników" został zahaczony przez Kevina Hayesa i bardzo nieprzyjemnie uderzył w bandę, doznając kontuzji. W drugim kolejnym meczu nie dał się pokonać Andriej Wasilewski, interweniujący skutecznie 23 razy. Rosjanin we wcześniejszych 31 występach w tym sezonie nie miał ani jednego "czystego konta". Drużyna z Tampy wyrównała klubowy rekord zwycięstw ustanowiony w poprzednim fantastycznym sezonie, w którym udało jej się zdominować całe rozgrywki zasadnicze. 10 kolejnych wygranych to również wyrównanie najdłuższej zwycięskiej passy w tych rozgrywkach NHL. Wcześniej taką serię mieli New York Islanders. Podopieczni Jona Coopera mają 58 punktów i zajmują 2. miejsce w dywizji atlantyckiej. Flyers zakończyli serię 5 zwycięstw u siebie, a z 52 "oczkami" są na 5. pozycji w dywizji metropolitalnej i na 2. w klasyfikacji "dzikiej karty" do play-offów w konferencji wschodniej.
Kontuzja Patricka Maroona
Washington Capitals stracili prowadzenie w ligowej tabeli, bo u siebie ulegli niespodziewanie 1:5 outsiderowi dywizji metropolitalnej New Jersey Devils. "Diabły" przerwały serię 3 porażek, a do zwycięstwa poprowadził je Nico Hischier, który strzelił 2 gole. Blake Coleman w osłabieniu zdobył bramkę zwycięską po raz pierwszy w tym sezonie, a do siatki trafili również: Nikita Gusiew i Miles Wood. Ten ostatni strzelał do pustej bramki, bo trener Capitals Todd Reirden przegrywając 3 golami zdecydował się wycofać Bradena Holtby'ego na ponad 5 minut przed końcem. Bramkarz Devils Louis Domingue obronił 33 z 34 strzałów rywali. Po dwóch porażkach z rzędu "Stołeczni" zatrzymali się na 65 punktach i stracili pierwsze miejsce nie tylko w całej lidze, ale także w konferencji wschodniej. Nadal za to są liderami dywizji metropolitalnej, którą ich wczorajsi przeciwnicy zamykają z 39 "oczkami".
3. zwycięstwo z rzędu odniosła ekipa Carolina Hurricanes, która pokonała u siebie Los Angeles Kings 2:0. Bohaterem wieczoru był bramkarz "Huraganów" James Reimer, który obronił wszystkie 41 strzałów rywali i po raz 3. w tym sezonie zachował "czyste konto". W poprzednich rozgrywkach, jeszcze w barwach Florida Panthers, nie miał ani jednego takiego meczu. Zwycięskiego gola strzelił Nino Niederreiter. Teuvo Teräväinen asystował Szwajcarowi, a później sam ustalił wynik w końcówce celnym strzałem do pustej bramki. Kings mieli wczoraj w strzałach przewagę 41-30. "Królowie" rozegrali w tym sezonie już 32 mecze, w których uderzali na bramkę częściej od rywali, czyli najwięcej ze wszystkich zespołów. 21 takich spotkań jednak przegrali. 40 punktów daje im przedostatnie miejsce w dywizji Pacyfiku i całej konferencji zachodniej. Hurricanes w drugim meczu z rzędu nie stracili gola, a także w październikowym spotkaniu z zespołem z Los Angeles nie dali sobie wbić bramki. Z 56 punktami są na 4. pozycji w dywizji metropolitalnej i prowadzą w wyścigu po "dziką kartę" do play-offów w konferencji wschodniej.
Podobnie jak Boston Bruins, także St. Louis Blues wyprzedzili Washington Capitals w ligowej tabeli dzięki większej liczbie zwycięstw w regulaminowym czasie. Tej nocy przed własną publicznością pokonali 5:2 New York Rangers. David Perron kilka godzin po ogłoszeniu jego nominacji do Meczu Gwiazd NHL strzelił już 8. zwycięskiego gola w tym sezonie i jest w tej kategorii liderem całej ligi, a na listę strzelców wpisywał się w 4 meczach z rzędu. Zach Sanford zdobył dla mistrzów NHL bramkę i zaliczył asystę, a swoje gole strzelili także: po raz pierwszy w tym sezonie Robert Bortuzzo, Vince Dunn i Jaden Schwartz. Blues wygrali 8. z rzędu mecz przed własną publicznością i mają teraz 65 punktów, pewnie prowadząc w konferencji zachodniej. W tabeli całej ligi z Bruins, których wiosną pokonali w finale Pucharu Stanleya, przegrywają 23-24 meczami wygranymi w regulaminowych 60 minutach. Rangers z 46 "oczkami" są na przedostatniej, 7. pozycji w dywizji metropolitalnej.
W meczu outsiderów dwóch dywizji konferencji zachodniej Chicago Blackhawks u siebie wygrali 4:2 z Anaheim Ducks. Decydująca była druga tercja wygrana przez gospodarzy 2:0. Dominik Kubalík strzelił 2 gole, w tym zwycięskiego, Jonathan Toews zaliczył bramkę i asystę, a wynik ustalił Olli Määttä. Stojący w bramce Blackhawks Robin Lehner obronił 35 z 37 strzałów. Kubalik z 16 golami zrównał się z graczem Buffalo Sabres Victorem Olofssonem na czele ligowej klasyfikacji strzelców wśród tegorocznych debiutantów. Drużyna z Chicago, mimo zwycięstwa, pozostaje ostatnia w dywizji centralnej. Ma 46 punktów, czyli tyle, ile przedostatni zespół Minnesota Wild, ale rozegrała o 2 mecze więcej. "Kaczory" po 3 kolejnych porażkach wciąż zamykają tabelę dywizji Pacyfiku i całej konferencji zachodniej z 39 punktami.
Nie po raz pierwszy w historii wielki występ w Las Vegas dał Elvis. Tym razem był to Elvis Merzļikins. Bramkarz Columbus Blue Jackets obronił wszystkie 27 strzałów graczy Vegas Golden Knights i zachował pierwsze "czyste konto", a jego zespół wywiózł ze stolicy hazardu zwycięstwo 3:0. Emil Bemström strzelił zwycięskiego gola, a do siatki trafiali także: Pierre-Luc Dubois oraz Alexander Wennberg. Blue Jackets z 52 punktami zajmują 6. miejsce w dywizji metropolitalnej, ale to identyczny dorobek punktowy z tym, jaki mają drudzy w klasyfikacji "dzikiej karty" w konferencji wschodniej Philadelphia Flyers. "Lotnicy" rozegrali jednak o jeden mecz mniej. Golden Knights pozostali z 54 punktami i stracili prowadzenie w dywizji Pacyfiku, spadając od razu na jej 3. miejsce.
Po raz drugi w tym sezonie derby kanadyjskiej prowincji Alberta wygrał zespół Calgary Flames. Elias Lindholm strzelił 2 gole, w tym zwycięskiego w przewadze w trzeciej tercji. Szwed ma w tym sezonie na koncie już 6. zwycięskich bramek, co jest rekordem jego kariery w NHL. Johnny Gaudreau zdobył gola i zaliczył asystę, ale także sprezentował jednego z goli rywalom. Najpierw przewrócił się we własnej tercji i stracił krążek, a później to po jego kiju "guma" wystrzelona przez Ryana Nugent-Hopkinsa wpadła do bramki. Dla "Płomieni" oprócz Lindholma i Gaudreau trafił wczoraj Dillon Dubé, a występujący w 4 poprzednich sezonach w Oilers bramkarz Cam Talbot obronił 29 strzałów byłych kolegów. Dla "Nafciarzy" 71. punkt w sezonie golem po pięknej indywidualnej kontrze zdobył lider ligowej klasyfikacji punktowej Connor McDavid. Flames wygrali już 5. mecz z rzędu, mają 55 punktów i awansowali z 4. od razu na 1. miejsce w dywizji Pacyfiku. Ich lokalny rywal zakończył passę 3 zwycięstw i z 53 punktami jest w tej samej dywizji 4., ale prowadzi w wyścigu po dwie "dzikie karty" do play-offów w konferencji zachodniej.
Gol Ryana Nugent-Hopkinsa z pomocą Johnny'ego Gaudreau
Wieczór w San Jose miał należeć do Patricka Marleau i Joe Pavelskiego. Należał raczej do tego pierwszego. Gracz z największą liczbą występów ze wszystkich obecnie grających w NHL hokeistów rozgrywał przeciwko Dallas Stars swój 1 700. mecz w najlepszej lidze świata i rozstrzygnął go strzelając dla miejscowych Sharks zwycięskiego gola na 2:1. 40-letni napastnik ma już 108 trafień na wagę wygranych w NHL i wśród aktywnych graczy tej ligi prowadzi wspólnie z Aleksandrem Owieczkinem. Bramkę i asystę zaliczył wczoraj Brent Burns, a Aaron Dell obronił 27 strzałów. Marleau jest 5. pod względem liczby gier w sezonach zasadniczych NHL. Wczoraj przyćmił powrót do San Jose w nowych barwach byłego kapitana "Rekinów" Joe Pavelskiego. Amerykanin, który spędził w klubie z Kalifornii 13 lat, nie punktował, a jego obecny zespół przerwał serię 6 zwycięstw. 56 punktów nadal jednak daje mu 2. miejsce w dywizji centralnej. Gospodarze wczorajszego meczu zdobyli dotąd o 10 punktów mniej i są na 6. pozycji w dywizji Pacyfiku.
Czytaj także: