Wicemistrz olimpijski z Pjongczangu otrzymał wyrok sądowy w swojej sprawie dopingowej. Hokeista wcześniej otrzymał już surowe zawieszenie od sądu zajmującego się sprawami sportu.
Niemiecki sąd wydał wyrok nakazowy w sprawie naruszenia przepisów antydopingowych przez wieloletniego reprezentanta tego kraju Yannica Seidenberga - ujawnił w swoim internetowym wydaniu dziennik Süddeutsche Zeitung.
Sąd wymierzył zawodnikowi karę grzywny. Jej wysokość nie została podana.
Wyrok nakazowy został wydany na wniosek prokuratora w Monachium, który poinformował, że domagał się ukarania hokeisty za naruszenie prawa antydopingowego.
Z kolei na wniosek prokuratora we Fryburgu Bryzgowijskim sąd wydał wyrok nakazowy wobec 63-letniego lekarza za "celowe, niedozwolone przepisanie środków dopingujących" Seidenbergowi. Chodzi o trzy takie przypadki w 2021 i 2022 roku.
Oba wyroki są nieprawomocne, ponieważ zarówno hokeista, jak i lekarz wnieśli sprzeciw.
Yannic Seidenberg to 173-krotny reprezentant Niemiec, który wystąpił w swojej karierze na 10 turniejach z cyklu Mistrzostw Świata, a w 2018 roku był członkiem drużyny, która sięgnęła po srebrny medal Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Pjongczangu.
W latach 2016-18 zdobył 3 tytuły mistrza Niemiec z rzędu w barwach Red Bulla Monachium. Był wybierany najlepszym obrońcą DEL i MVP play-offów tej ligi. Jest również najlepszym strzelcem wśród obrońców w historii DEL. W sezonach zasadniczych i play-off rozegrał 1 092 mecze, co jest trzecim wynikiem w dziejach ligi.
40-letni dziś Seidenberg już od początku sezonu 2022-23 nie gra w hokeja z powodu afery dopingowej. Przeprowadzone po jednym z treningów badanie wykazało, że stosował testosteron oraz dehydroepiandrosteron (DHEA). Niemiecki Sportowy Sąd Arbitrażowy na wniosek Narodowej Agencji Antydopingowej (NADA) wymierzył mu karę zawieszenia na 4 lata - najdłuższą nałożoną na jakiegokolwiek hokeistę w Niemczech od kiedy liga DEL podlega badaniom przeprowadzanym przez NADA.
Kara liczy się od września 2022 roku, gdy po pozytywnym wyniku pierwszej próbki został zawieszony do ostatecznego wyjaśnienia sprawy.
Ale na tym sprawa się nie skończyła. W Niemczech obowiązuje bowiem prawo antydopingowe, które pozwala sądom powszechnym wymierzyć za niedozwolone wspomaganie sankcję wynikającą z kodeksu karnego i stąd wyroki nakazowe, które sąd wydał teraz wobec Seidenberga i jego lekarza.
Hokeista nigdy nie przyznawał się w tej sprawie do winy. Jego pełnomocnik Rainer Cherkh publicznie twierdził, że zawodnik zażywał tylko środki przepisane mu przez lekarza.
- Przepisanie leków przez lekarza było oparte na przesłankach medycznych - mówił Cherkh w listopadzie ubiegłego roku po zawieszeniu hokeisty. Dodawał wówczas, że Seidenberg instruował lekarza, by ten przepisując mu leki miał na względzie to, by nie wybierał takich, które zawierały substancje z listy zabronionych.
Czytaj także: