Kontrowersyjny wielki sponsor rozszerza swoje hokejowe wpływy wchodząc do kolejnych lig w Europie. Kibice głośno przeciwko temu protestują.
Największy na świecie producent napojów energetycznych postanowił zwiększyć swoje zaangażowanie w europejski hokej. Red Bull został jednym ze sponsorów szwedzkch lig - męskiej SHL i żeńskiej SDHL, a jak poinformował szwajcarski dziennik "Blick", jest także nowym sponsorem tamtejszej National League.
Red Bull nie od dziś budzi jednak duże kontrowersje ze względu na swój sposób działania w świecie sportu. Przejmując kolejne kluby ingeruje w ich działanie bardzo istotnie - zmieniając nazwy, barwy i klubowe herby, by były bezpośrednio związane z marką napoju.
W piłce nożnej jest właścicielem niemieckiego RB Lipsk, austriackich Red Bull Salzburg i FC Liefering, brazylijskiego Red Bull Bragantino, amerykańskiego New York Red Bulls czy japońskiego RB Omiya Ardija. W hokeju jego portfolio jest mniejsze, ale obejmuje dwie potęgi w swoich krajach - Red Bulla Monachium w Niemczech i Red Bulla Salzburg w Austrii.
Teraz rozpoczęcie sponsorowania rozgrywek ligowych przez koncern wywołało wielkie protesty kibiców hokejowych w Szwecji. Jeszcze przed startem sezonu fani zjednoczyli się wydając wspólne oświadczenie przeciwko tej decyzji.
- Współpraca z partnerami tego typu jest nieetyczna i nie jest dobrą drogą dla szwedzkiego ruchu sportowego - napisał związek kibiców klubów hokejowych pod nazwą "Hokejowa Unia".
- W świecie sportu jest to firma, która powinna być zwalczana niezależnie od dyscypliny i kraju. W szwedzkim sporcie byki nie latają. Rozwiążcie umowę z Red Bullem! - dodała organizacja kibiców Djurgården Sztokholm "Järnkaminerna".
Fani zwracali uwagę przede wszystkim na fakt, że w Szwecji istnieje zapisana w prawie krajowym tzw. zasada "51 procent", zgodnie z którą 51 % udziałów w każdym klubie sportowym muszą posiadać jego członkowie, którzy opłacają składki i dysponują prawem głosu w najważniejszych dla klubu sprawach, które są głosowane na corocznych zebraniach. Ten przepis uniemożliwia przejęcie klubu przez prywatną osobę czy firmę w sposób, w jaki robi to Red Bull.
- Te obawy nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. Red Bull ma swoje jasne zasady reklamowe, podobnie jak my. Współpraca ma na celu przyciągnięcie większej liczby osób zainteresowanych hokejem, danie przeżyć kibicom i poszerzenie popularności hokeja. Całkowicie wspieramy pogląd, że zasada 51 procent jest niesłychanie ważna dla szwedzkiego sportu i SHL. Natomiast mówienie, że ta umowa sponsorska może ją podważyć jest całkowicie błędne. Żaden z naszych partnerów nie ma możliwości podważenia zasady 51 procent ani wpływania na własność klubów. Nie jest to coś, co my w SHL chcielibyśmy zrobić, a nawet gdyby tak było, to jest to niemożliwe do przeprowadzenia - tłumaczyła dyrektor generalna SHL Jenny Silfverstrand.
Kibiców jednak nie przekonała, bo podczas meczów pierwszych kolejek SHL na trybunach pojawiły się liczne transparenty i okrzyki przeciwko austriackiemu koncernowi.
"Niech żyje zasada 51 %. Pie***l się Red Bull" - napisali kibice HV 71 Jönköping, fani Rögle Ängelholm zwrócili się do koncernu po niemiecku: "Scheiss Red Bull", a kibice Luleå HF wybrali wersję nieco bardziej humorystyczną. "Bez wódki jesteście niczym" - napisali na transparencie, dodając: "Precz z Red Bullem ze szwedzkiego hokeja!"
W dodatku, choć Silfverstrand początkowo zapewniała, że współpraca z Red Bullem będzie się sprowadzała do rzeczy takich jak reklamy napoju na bidonach czy ręcznikach używanych przez hokeistów, to okazało się, że SHL postanowiła... ochrzcić dogrywki meczów.
Teraz mają się nazywać "Red Bull Overtime", a liga będzie prowadziła specjalne indywidualne klasyfikacje strzelców i bramkarzy obejmujące tylko dodatkowe części spotkań..
Podczas wtorkowego meczu z Rögle klub kibica Färjestad "Bryggeriet" postanowił na znak protestu opuścić halę, gdy doszło do dogrywki, zapowiadając, że będzie tak robił w każdym kolejnym meczu kończonym w ten sposób.
- Miarka się przebrała! Pasożyt przejął rządy - napisali kibice w swoim oświadczeniu. - Nie możemy zamykać oczu, gdy taki obrzydliwy sponsor jak Red Bull dostaje tak dużo miejsca w naszym ukochanym sporcie. Wiemy, że wielu z was pomyśli, że [wychodząc z hali] karzemy drużynę, ale tu chodzi o to, żeby z wyprostowanym kręgosłupem podjąć walkę, gdy nasz sport idzie w złym kierunku i mamy nadzieję, że będziecie opuszczać trybuny razem z nami.
Po protestach kibiców SHL poinformowała, że na razie wstrzymuje koncepcję "Red Bull Overtime", ale później okazało się, że tylko w tym sensie, iż w trakcie meczów na telebimach pod dachami hal nie będzie pokazywana ta nazwa. Ma za to nadal być obecna np. w mediach społecznościowych.
Protesty szwedzkich kibiców wobec firmy Red Bull w przeszłości przybierały nawet bardziej radykalne formy. W Malmö dwukrotnie zdemolowano autokar piłkarskiej drużyny Red Bulla Salzburg przed jej meczami z miejscowym zespołem w kwalifikacjach do Ligi Mistrzów.
Z kolei w hokejowym świecie współpraca reklamowa z tym koncernem była kiedyś także powodem protestów w Finlandii. Tamtejsza Liiga związała się umową z firmą spod znaku czerwonego byka w 2018 roku.
Czytaj także: