Po dwóch kolejnych porażkach hokeiści Tychów wreszcie zjeżdżali z lodu z podniesionymi głowami. Nadal spuszczone mają ich koledzy z Katowic.- Zwycięstwo ze Stoczniowcem było nam bardzo potrzebne, na nowo uwierzyliśmy we własne siły - podkreślał Artur Ślusarczyk, który strzelił Stoczniowcowi dwa gole. - Zamykałem oczy, uderzałem i wpadało - żartował.
Gospodarze pewnie wygrali głównie dzięki świetnej dyspozycji Arkadiusza Sobeckiego, który wygrał pięć pojedynków sam na sam z napastnikami zespołu z Gdańska. - Obrońcy popełniali koszmarne błędy, nie poznawałem ich - kręcił głową Wojciech Matczak, szkoleniowiec GKS.
- Nawet z takim składem mamy potencjał na pierwszą czwórkę. Młodzi zawodnicy: Gawlina i Woźnica zdobyli razem dziewięć goli. GKS to młody zespół, który zawsze walczy o zwycięstwo - podkreślał Ślusarczyk.
GKS definitywnie stracił Piotra Sarnika, który przez najbliższy rok będzie grał w Cracovii. Wypożyczenie reprezentacyjnego napastnika kosztowało krakowski klub 25 tys. zł. Na czwartkowym posiedzeniu klubowego zarządu działacze GKS zadecydowali, że nadal będą walczyć o Sebastiana Gonerę i Adriana Parzyszka, którzy nie mogą grać w Tychach, ponieważ ich stary klub Unia Oświęcim i GKS nie mogą ustalić kwoty odstępnego za ich transfery.
GKS Tychy - Stoczniowiec Gdańsk 4:1 (1:1, 1:0, 2:0)
Bramki: 0:1 Słodczyk - Jurasek (17.), 1:1 Ślusarczyk - Woźnica (18.), 2:1 Sosiński - Belica (26.), 3:1 Ślusarczyk - Kuc (46.), 4:1 Gawlina - Krzak (58.)
GKS: Sobecki; Majkowski - Kuc, Śmiełowski - Gwiżdż (4), Sosiński - Mejka; Woźnica - Bober - Ślusarczyk, Gawlina - Justka - Krzak (6 + 10 za niesportowe zachowanie), Bagiński - Belica - Frączek.
Kary: 20 - 18, widzów: 1300
Hokeiści GKS-u Katowice przegrali wysoko z Cracovią. Pierwsze dwie tercje nie zapowiadały jednak wygranej gości. Wydawało się nawet, że gospodarze mogą pokusić się w tym spotkaniu o zdobycie punktów. - Graliśmy dopóki starczyło nam sił. Później zupełnie straciliśmy wigor i zaczęliśmy popełniać mnóstwo błędów, po których padały kolejne gole - tłumaczył Andrzej Tkacz, szkoleniowiec gospodarzy.
Katowiczanie prowadzili już 2:0, po dwóch golach Roberta Sobały, jednak z czasem coraz większą przewagę uzyskiwali goście. - Po pierwszej tercji powiedziałem moim zawodnikom kilka ostrych słów i wszystko wróciło do normy. Cieszę się, że Sarnik szybko wkomponował się w zespół i pokazał dzisiaj, na co go stać - mówił Mieczysław Nahuńko, trener Cracovii. Goście w trzeciej tercji dominowali na lodzie niepodzielnie, a zmęczeni gospodarze byli bezradni i tylko statystowali przy kolejnych bramkach. - Potrzebujemy wzmocnień, bo nasza sytuacja jest nieciekawa. Mam kłopot ze złożeniem trzech piątek - dodał Tkacz. Być może lekarstwem na kłopoty kadrowe GKS-u okaże się czeski napastnik Petr Ivanka, który w poniedziałek przyjedzie na testy do Katowic. 20-latek z Karviny niedawno był również testowany przez GKS Tychy.
GKS Katowice - Cracovia 2:7 (1:0, 1:3, 0:4)
Bramki: 1:0 R. Sobała - Tkacz - Bułka (2.), 2:0 R. Sobała - Tkacz - Trybuś (24.), 2:1 Csorich - Malinowski (26.), 2:2 Rzimsky - Marcińczak (32.), 2:3 Twardy - S. Urban (36.), 2:4 Słaboń - Malinowski (48.), 2:5 Sarnik - Słaboń - Malinowski (49.), 2:6 Sarnik - Słaboń - Csorich (50.), 2:7 Malinowski - Słaboń (53.).
GKS: Zając; Marznica (2) - Szymański, Marcin Trybuś (4) - Labryga, Bułka - Goliński (2); Plutecki - Elżbieciak (2) - Mirocha (2), Baka (4) - Kątny - S. Fonfara, Tkacz - Marek Trybuś - R. Sobała oraz R. Fonfara (2 - tech.). Kary: 20 - 16. Widzów: 300.
Wojciech Todur / rg -Gazeta Wyborcza
skh
Czytaj także: