Na początek sprostowanie. Do nadtytułu po wtorkowej kolejce hokejowej wkradł się błąd. Napisaliśmy, że sędzia Szot stracił kontrolę. To nieprawda. Sosnowiecki arbiter... nigdy nie miał kontroli więc nie miał czego tracić. Zainteresowanych przepraszamy. Jeżeli jakiś mecz, prowadzony w tym sezonie przez Michała Szota, zakończył się bez afery, albo ogromnych pretensji pod adresem arbitra, to musiał nastąpić wyjątkowy zbieg okoliczności.