Zespół Tampa Bay Lightning w szóstym meczu finału NHL nie dał sobie strzelić gola i po 16 latach przerwy znów sięgnął po Puchar Stanleya.
Ekipa "Błyskawicy" w ostatnim spotkaniu rozgrywanego w Edmonton finału pokonała Dallas Stars 2:0, a w całej serii wygrała 4-2.
Jako gol na wagę pucharu do historii przejdzie ten strzelony w 13. minucie przez Braydena Pointa, jego 14. w tych play-offach. Podczas gry w przewadze środkowy Lightning oddał pierwszy strzał na bramkę, który Anton Chudobin obronił, ale rosyjski bramkarz myślał, że złapał krążek i zastygł w bezruchu daleko przed bramką, tymczasem "guma" się od niego odbiła, a Point dostał szansę na dobitkę i trafił do odsłoniętej siatki.
Drugiego gola dorzucił później w 28. minucie Blake Coleman, urodzony w mieście Plano nieopodal Dallas. Gracz, który w dzieciństwie kibicował Stars i chodził na ich mecze z dziadkami oraz rodzicami, wbił w tym finale gwóźdź do trumny swojej ulubionej niegdyś drużyny. Historia zatoczyła koło również dlatego, że to "Gwiazdom" strzelił w marcu 2017 roku swojego pierwszego gola w NHL, jeszcze grając w barwach New Jersey Devils.
Wczoraj akcję prowadzącą do jego trafienia zaczął Patrick Maroon, który przejął w powietrzu krążek wystrzelony przez gracza rywali Aleksandra Radułowa. Maroon przed rokiem zdobył Puchar Stanleya w barwach Blues ze swojego rodzinnego St. Louis, ale choć chciał tam zostać, to nie dostał od klubu odpowiedniej propozycji nowego kontraktu i rozżalony podpisał umowę w Tampie, gdzie znów może świętować wywalczenie najważniejszego hokejowego trofeum.
W akcji na 2:0 strzelający Coleman pojawił się na lodzie trochę przypadkowo, ponieważ nieco pospieszył się ze zmianą prawoskrzydłowy czwartego ataku Lightning Aleksandr Wołkow. Jego dwaj partnerzy Maroon i Cédric Paquette nie zjechali, bo drużyna Stars była przy krążku, ale dzięki teoretycznie niezbyt dobrej decyzji Wołkowa, na tafli był Coleman, by wykończyć akcję po podaniu Paquette'a, który dostał krążek od Maroona.
Skrót meczu numer 6 finału
Drużyna Lightning zagrała znakomicie w obronie. W dwóch pierwszych tercjach pozwoliła rywalom oddać tylko 8 celnych strzałów. Gracze z pola łącznie zablokowali 22 uderzenia, a stojący w bramce Andriej Wasilewski 22 obronił i w 58. występie po raz pierwszy w play-offach zachował "czyste konto". Rosjanin w rozgrywkach o Puchar Stanleya po raz pierwszy zagrał w podstawowym składzie 10 czerwca 2015 roku. Było to spotkanie numer 4 poprzedniego finału z udziałem drużyny z Florydy przeciwko Chicago Blackhawks. Wtedy Rosjanin zastąpił zmagającego się z urazem Bena Bishopa, który obecnie jest bramkarzem Stars, ale ostatnio znów nie mógł grać z powodu urazu. "Bolts"przegrali wówczas całą serię 2-4. W tegorocznych play-offach Wasilewski wystąpił we wszystkich meczach i ani na chwilę nie został zmieniony.
We wczorajszym spotkaniu Lightning wykorzystali 1 z 3 gier w przewadze, zdobywając w ten sposób gola na wagę pucharu. Ich rywale nie zamienili na bramkę żadnej z 3 takich okazji. To był również jeden z kluczowych elementów w finałowej rywalizacji. Obie drużyny miały w niej po 19 okazji do gry w przewadze. Lightning wykorzystali 7, a Stars zaledwie 1. Podopieczni Jona Coopera strzelać zaczęli w takich okazjach w meczu numer 2 po zmarnowaniu 15 przewag z rzędu, licząc jeszcze z finałem konferencji wschodniej przeciwko New York Islanders.
Brayden Point z 14 golami został najlepszym strzelcem play-offów, a Nikita Kuczerow wygrał klasyfikacje: "asystentów" (27 asyst) i punktową (34 punkty). W XXI wieku więcej punktów w jednych play-offach zgromadził jedynie jego rodak Jewgienij Małkin, który w 2009 roku miał 36, ale warto pamiętać, że w zakończonym tej nocy sezonie drużyny miały o jedną rundę więcej, bo zawodnicy Lightning i Stars zagrali wcześniej w grupach 3 mecze o rozstawienie w pierwszej rundzie fazy play-off.
Trofeum Conna Smythe'a dla najbardziej wartościowego zawodnika play-off przypadło jednak nie gwiazdom ataku, a liderowi obrony "Błyskawicy" Victorowi Hedmanowi, który sam strzelił 10 goli i zaliczył 12 asyst. Szwed odebrał Puchar Stanleya jako drugi, bo pierwszy w górę podniósł go kapitan Steven Stamkos, który z powodu problemów zdrowotnych zagrał w finale tylko przez 2 minuty i 47 sekund.
Ceremonia wręczenia Pucharu Stanleya
Przed rokiem drużyna Lightning wygrała sezon zasadniczy, wyrównując historyczny rekord liczby zwycięstw w jednych rozgrywkach, ale później sensacyjnie uległa w pierwszej rundzie play-offów Columbus Blue Jackets 0-4. Dziś jest pierwszą w historii, która sięgnęła po Puchar Stanleya w rok po odpadnięciu z play-off bez wygrania meczu. Trener Cooper przyznaje, że tamto doświadczenie z 2019 roku było inspiracją dla nowych mistrzów NHL.
- Łatwo to teraz powiedzieć, ale naprawdę tak jest. Rok temu byliśmy załamani, ale to stało się przyczyną naszego zwycięstwa. Czasem w niepowodzeniu znajdujesz sukces - powiedział Cooper, który przyprowadził na wirtualną konferencję prasową po meczu cały swój sztab i tylko pod tym warunkiem zgodził się na niej wystąpić. - Ludzie mówią, że nigdy nie wiesz, kiedy znów dostaniesz taką szansę po porażce, a ja wierzę, że ten zawód, który przeżyliśmy w zeszłym sezonie, doprowadził nas tu, gdzie teraz jesteśmy.
Dallas Stars przegrali finał, podobnie jak w 2000 roku i pozostają z jednym Pucharem Stanleya zdobytym rok wcześniej. Drużyna z Teksasu i tak może jednak być zadowolona z tego, co osiągnęła w sezonie rozpoczętym 8 porażkami w 9 pierwszych meczach. W grudniu ubiegłego roku klub zmuszony był dyscyplinarnie zwolnić trenera Jima Montgomery'ego, który - jak się później okazało - zmaga się z problemem alkoholowym. Rick Bowness doprowadził "Gwiazdy" do finału cały czas będąc trenerem tymczasowym. W 2015 roku był członkiem sztabu Lightning w trakcie przegranego finału z Blackhawks.
- Nikt się nas tu nie spodziewał, ale my w siebie wierzyliśmy. Trochę nam zabrakło, ale jestem dumny z tego, że mogę być trenerem tych zawodników - powiedział wczoraj. - Z trenerskiego punktu widzenia nie możesz prosić o nic więcej. Chłopcy zostawili na lodzie wszystko, co mogli. Jestem dumny z nich, dumny z klubu i wiem, że czekają nas lepsze czasy.
Dallas Stars - Tampa Bay Lightning 0:2 (0:1, 0:1, 0:0)
0:1 Point - Kuczerow - Hedman 12:23 (w przewadze)
0:2 Coleman - Paquette - Maroon 27:01
Strzały: 22-29.
Minuty kar: 6-6.
Stan serii: 2-4. Puchar Stanleya dla Tampa Bay Lightning.
Czytaj także: