Strzał Johnny’ego Gaudreau w odsłoniętą bramkę zapewnił drużynie „Płomieni” drugą wyjazdową wygraną z rzędu, która była również drugim triumfem w delegacji w tym sezonie. Podopieczni Billa Petersa dzień wcześniej uporali w Toronto z „Klonowymi Liśćmi”.
Gaudreau najpierw zdobył zwycięskiego gola w pojedynku z Maple Leafs, by teraz powtórzyć to osiągnięcie z meczu z Sabres. 25-letni Amerykanin swoim strzałem zakończył udany pościg za gospodarzami. Zrobił to w 2. minucie i 40. sekundzie dogrywki.
–Nic tylko się cieszyć – powiedział o swoim najskuteczniejszym (6G + 10A) zawodniku trener Peters – Przyglądałem się jego poczynaniom w lidze dostatecznie długo. Podoba mi się droga, którą podąża. Jest pełen pasji i teraz przyszedł czas, kiedy odbiera nagrodę za swój wysiłek.
Dwie z rzędu wyjazdowe wygrane Flames pozwalają zapomnieć ich kibicom o ostatnich nieudanych występach drużyny we własnej hali. Przypomnijmy, że w czwartek w Calgary 9:1 triumfowali Pittsburgh Penguins, a w sobotę zwycięstwo po dogrywce wywieźli stamtąd aktualni posiadacze Pucharu Stanleya, Washington Capitals.
–Zaczynamy wreszcie być w miejscu, w którym chcieliśmy być – powiedział asystujący przy decydującym trafieniu Mark Giordano – Dziś znów zagraliśmy solidny mecz. Okazuje się, że wiemy czego wymagać od siebie wzajemnie w obronie i jak nie marnować okazji w ataku. To przynosi rezultaty w postaci wygranych.
Fot. flameforthought.com
Flames w 3. tercji byli mocno zdeterminowani do odrobienia straty z premierowej odsłony i doprowadzenia do wyrównania. W tym celu na nieco ponad 2 minuty przed końcową syreną zrezygnowali z usług swojego bramkarza Davida Ritticha. Zastosowany zabieg okazał się skuteczny. Kiedy zegar zaczął odliczać już ostatnią minutę meczu, wyrównującego gola zdobył Matthew Tkachuk. Skaczącej „gumy” po mocnym uderzeniu Eliasa Lindholma, odbiciu od Rasmusa Ristolainena i dobitce 20-letniego lewoskrzydłowego, nie opanował Carter Hutton.
Kanadyjski golkiper „Szabel” obronił w tym spotkaniu 36 uderzeń rywali, a do pełni szczęścia w postaci wygranej dzieliło go dosłownie 56 sekund.
–Żal mi go – powiedział o swoim bramkarzu trener Phil Housley – Dał nam dzisiaj bardzo dużo. Pokazał dobrą, solidną pracę między słupkami. Można rzec, że wręcz stawał na głowie, żeby nas ratować, a pomimo to musiał przełknąć gorycz porażki. Znów był naszym najlepszym zawodnikiem. To on wlał w nasze serca nadzieję na zwycięstwo.
Wynik spotkania otworzył Jack Eichel. Na 3 i pół minuty przed zakończeniem 1. tercji przyłożył z koła bulikowego w górną cześć bramki Ritticha. Tym samym kapitan Sabres zakończył trwającą od 8 spotkań niemoc strzelecką.
–Nie graliśmy dobrze – powiedział zdobywca jedynego gola dla gospodarzy – Pozwoliliśmy się dogonić, nie umiejąc utrzymać wyniku. Nie zasłużyliśmy na zwycięstwo.
„Płomienie” już na początku 2. tercji umieściły krążek w bramce Huttona, ale stało się to po gwizdku sędziego. Tym samym gol nie mógł zostać uznany, co mocno zdenerwowało Gaudreau. Arbitrzy poddali sytuację analizie wideo, na której wyraźnie widać, że w momencie przekraczania linii bramkowej przez „gumę” gra już była przerwana. Strzelającym w tej sytuacji był Lindholm.
–Podobał mi się spokój w naszym boksie dla rezerwowych przy tej akcji – powiedział trener Peters – Początkowo miałem wątpliwości, czy gol nie powinien być jednak uznany, ale zaraz potem ruszyliśmy do dalszego pościgu za gospodarzami.
Pomimo przegranej, obecny czas jest wyjątkowy dla Buffalo Sabres. Zespół ten przedłużył swoją 5-meczową serię punktową, w czasie której 3 spotkania zakończyły się triumfami podopiecznych Housleya. To pierwszy tak długi okres skuteczności „Szabel” od czasu, gdy w 2012 roku zaliczyli 9 kolejnych meczów, w których zdobywali punkty.
Kolejne i ostatnie w tym sezonie starcie obu ekip nastąpi 16 stycznia w Calgary.
Buffalo Sabres – Calgary Flames 1:2 po dogrywce (1:0, 0:0, 0:1, 0:1)
1:0 – Jack Eichel – Jason Pominville (16:30)
1:1 – Matthew Tkachuk – Elias Lindholm, Sean Monahan (59:04)
1:2 – Johnny Gaudreau – Mark Giordano, Sean Monahan (62:40)
Strzały: 29 - 38
Kary: 10 - 2
Widzowie: 15196
Pozostałe mecze:
Carolina Hurricanes – Boton Bruins 2:3 (1:0, 1:2, 0:1)
Columbus Blue Jackets – Detroit Red Wings 3:5 (0:3, 0:0, 3:2)
Pittsburgh Penguins – New York Islanders 3:6 (2:2, 0:3, 1:1)
Montreal Canadiens – Dallas Stars 1:4 (0:0, 0:2, 1:2)
Tampa Bay Lightning – New Jersey Devils 8:3 (2:2, 3:1, 3:0)
Nashville Predators – Vegas Golden Knights 4:1 (0:1, 2:0, 2:0)
Edmonton Oilers – Minnesota Wild 3:4 (1:1, 2:2, 0:1)
Anaheim Ducks – Philadelphia Flyers 2:3 (0:1, 1:1, 1:1)
Arizona Coyotes – Ottawa Senators 5:1 (3:0, 1:1, 1:0)
San Jose Sharks – New York Rangers 3:4 po rzutach karnych (1:1, 0:0, 2:2. 0:0, k. 0:1)
Czytaj także: