Prezes PZHL Zenon Hajduga, zaczynając poszukiwania następcy Andrieja Sidorenki, zatelefonował do Frantiska Vybornego i usłyszał w słuchawce, że czeski szkoleniowiec jest już zajęty. Nie usłyszał jednak całej prawdy. Sądził bowiem, że Vyborny przedłużył kontrakt z HC Acroni Jesenice. Okazało się jednak, że pan Frantisek wygrał wyścig do stołka selekcjonera słoweńskiej drużyny narodowej w pobitym polu zostawiając między innymi dwóch Słowaków.