W momencie pisania tego tekstu za nami dwa spotkania finałowej serii batalii o Mistrzostwo Polski. Przyznam się, że zmusiłem się nieco w ogóle do spojrzenia w tę stronę hokeja, mocno zniechęcony „powtarzalnością”. Od zawsze narzekam, że w tej lidze jest zbyt mało zespołów, a patrząc na różnice finansowe między poszczególnymi ekipami, można niemal wytypować finalistów przed sezonem z dużą dozą prawdopodobieństwa. Nie ukrywam też, że postanowiłem nieco obrazić się na polski hokej i nie płacić za transmisje. Tu z pomocą przyszła telewizja publiczna. Po co oglądałem te spotkania?