Hokej.net Logo

Aktualności: WSZYSTKIE

Znaleziono: 73

Okiem Kojota: Za chwilę zabiorą mi dom, czyli jak stracę drużynę

Zawsze mówię, że chętnie słucham i zbliżam się do kibiców polskiej ligi. Dziś spokojnie mogę powiedzieć, że jestem bliżej niż kiedykolwiek, choć nie w sposób, w jaki bym tego chciał. Wraz z resztą „Watahy”, jak nazywamy siebie samych, my, kibice Arizona Coyotes, będziemy mierzyć się ze stratą drużyny. Z tym lękiem mierzyliśmy się od ponad 10 lat, ale nikt nie był gotowy. Reakcji dorosłych ludzi – wśród nich biznesmenów, lekarzy, prawników, żołnierzy nie dało się przewidzieć. Ja też nie poznaję samego siebie. Tracimy dom i przychodzi nam patrzeć, jak wielcy tej ligi wynoszą meble i gaszą światło.

2024-04-148 NHL

Bracia Sedinowie, czyli identyczne legendy. Dosłownie

Wielu było zawodników NHL, którzy mieli braci hokeistów. Wayne Gretzky miał „prawie” tak samo utalentowanego brata Brenta (4 punkty w NHL). Mario Lemieux miał brata, Alaina, który grał w ligach, o których świat nie słyszał. Eric Lindros miał brata Bretta, który grał twardo, ale w cieniu gwiazdy. Takie przykłady można mnożyć. Są też bracia tak samo słabi, ale o większości z nich nie słyszeliśmy. Co jednak, gdy obaj bracia są DOSŁOWNIE jednakowo genialni? Jednakowo utalentowani? Po prostu jednakowi? Bracia Sedin to żywe legendy Canucks, a ich historia jest dziwna, jak wyniki wyborów na Wschodzie.

2024-04-090 NHL

Okiem Kojota: Po co oglądam finały TAURON Hokej Ligi?

W momencie pisania tego tekstu za nami dwa spotkania finałowej serii batalii o Mistrzostwo Polski. Przyznam się, że zmusiłem się nieco w ogóle do spojrzenia w tę stronę hokeja, mocno zniechęcony „powtarzalnością”. Od zawsze narzekam, że w tej lidze jest zbyt mało zespołów, a patrząc na różnice finansowe między poszczególnymi ekipami, można niemal wytypować finalistów przed sezonem z dużą dozą prawdopodobieństwa. Nie ukrywam też, że postanowiłem nieco obrazić się na polski hokej i nie płacić za transmisje. Tu z pomocą przyszła telewizja publiczna. Po co oglądałem te spotkania?

Okiem Kojota: Pękło mi dziś hokejowe serce...

Trochę dziś nie umiem sobie znaleźć miejsca. Moje dwie największe pasje to muzyka i hokej. Dziś przyszło mi wspominać i opłakiwać istotne postacie z obu dziedzin. Dziś urodziny świętowałby jeden z najlepszych wokalistów historii rock’n’rolla – Chester Bennington z Linkin Park. Jednak moje hokejowe serce pękło na pół wczorajszego wieczoru. Tak oto okazało się, że jeden z największych postrachów lodowisk NHL lat 90. i początku 2000 nigdy już nie opowie swojej historii. Przerażające spojrzenie zawodnika ustąpiło spojrzeniu przerażonemu. To był jeden z tych graczy, o których czytałem w kółko i chciałem być jak on. Wódz Wieczna Kara, jak go kiedyś nazwałem, czyli Chris Simon, odebrał sobie życie. Miał 52 lata.

2024-03-204 NHL

Okiem Kojota: John Scott - najgorszy hokeista w historii NHL?

W historii NHL było kilku zawodników naprawdę słabych w jakiejś dziedzinie. Drake Berehovsky (obecnie trener) słabo jeździł na łyżwach. Obecny napastnik Vancouver Canucks, Conor Garland, ze względu na swoje warunki fizyczne dosyć komicznie gra ciałem. Erik Karlsson jest żałośnie grającym w obronie obrońcą, a Darren Pang był beznadziejnie grającym na bramce golkiperem. Wielu ekspertów twierdziło lub wciąż twierdzi, że wszystkie te cechy łączył w sobie jeden zawodnik. Słabe łyżwiarstwo, kiepski celownik, beznadziejne podania, chamskie zagrywki - z nich wszystkich powstał on, John Scott!

2024-03-150 NHL

Bójki w stylu Krzysztofa Oliwy, czyli THL i NHL się radykalizują?

Każdy, kto zna mnie choć trochę wie, że jestem gigafanem ochroniarzy, enforcerów, najtwardszych na lodzie i najzabawniejszych poza lodem, a także najgorzej opłacanych zawodników w drużynie. Przez kilka sezonów obserwujemy wzrost liczby pojedynków pięściarskich, co mnie oczywiście cieszy. Nie było jednak tej „iskry”, która pojawiła się w tym sezonie, a w zasadzie kilka tygodni temu. Nie było tej iskry w THL, ale to głównie ze względu na ułomny przepis o karaniu dyskwalifikacjami za rzucenie rękawic. W obu przypadkach jednak pojawiła się jutrzenka nadziei. W NHL ostatni tydzień to podróż do lat 90. i pojedynków, z którymi dzisiejszy kibic wręcz nie umie sobie poradzić. Co się stało?

Okiem Kojota. Dlaczego możesz mieć "gdzieś" fazę play-off?

Wydałem w tym sezonie trochę pieniędzy na oglądanie TAURON Hokej Ligi. Nasze polskie Sports Center z nowatorskim systemem jednej kamery, wiecznie tej samej melodyjki w przerwach i może dwójką dobrych komentatorów chłonie kilkanaście złotych za jedno takie przeżycie. W ostatnich dniach miałem jednak wrażenie, że hokeiści przeze mnie oglądani zupełnie się nie starają, a niektórzy wręcz cierpią, że muszą grać. Pomyślałem sobie, „może znowu któryś klub komuś nie płaci?”. Otóż nie, proszę Państwa. Zawodnicy „relaksują się” przed fazą playoff. O najważniejszym etapie hokejowych zmagań dowiedziałem się… z wpisu jednego z użytkowników portalu „X”. Nie od Związku, nie z reklam – z dawnego Twittera, i to przypadkiem. Czemu więc, podobnie jak Wy, mam gdzieś te rozgrywki?

Okiem Kojota. Dlaczego Podhale niczym mnie nie zaskoczyło?

Zawsze fascynują mnie hokejowe historie zawodników czy klubów, które z absolutnego niebytu nagle, z przyczyn najróżniejszych, sięgają gwiazd i mają przestrzeń do snucia wielkich planów. Zdaję sobie też sprawę, że w przypadku polskich klubów są to często „one hit wonders”, czyli jednosezonowe zastrzyki środków, które pozwalają przez chwilę udawać długoterminowe plany na budowanie klubowej potęgi. Tak póki co postrzegam sytuację Podhala Nowy Targ. Różnica polega na tym, ze nie spodziewałem się wielkiej rewolucji punktowej. Problem polega na tym, że ekipa z Małopolski odtrąbiła zbudowanie zespołu, tylko zapomniała go potem zbudować.

Okiem Kojota. „Wypłaty i sprawiedliwość są dla zarządu, Panie Areczku”, czyli spisek w TAURON Hokej Lidze?

Jestem wiernym fanem śledzenia wszystkich najnowszych teorii spiskowych. Głównie dlatego, że ciągle się one potwierdzają, co prowokuje konieczność powstawania nowych, więc contentu jest tu pod dostatkiem. Czy człowiek wylądował na Księżycu? Czy to przypadek, że niemal cały świat jednocześnie kazał wytrzymać obywatelom „najwyżej dwa tygodnie”? Czy konflikty zbrojne są „promowane” w tym samym czasie, by kierować społeczeństwami światowymi? Wreszcie, czy niedorzeczność afer w polskim hokeju to jakieś celowe działanie? Czy mityczni „oni” (kimkolwiek są ci słynni oni we wszystkich teoriach na temat tego, kto rządzi światem) sprawdzają gdzie jest granica głupoty albo wytrzymałości nas kibiców, zawodników i trenerów? Czy powinniśmy się wkurzyć i zaprotestować czy zwyczajnie zrobić sobie foliowe czapeczki i zrzucić to wszystko na 5G i żaby-obojniaki?

Okiem Kojota: Za co nienawidzisz współczesnego hokeja?

Wszyscy obudzimy się kiedyś i złapiemy się na myśli, że „kurła, kiedyś to było lepiej”. Każde czasy były lepsze, fajniejsze i ciekawsze – jedynym warunkiem jest to, że muszą to być lata, w których byliśmy na tym świecie. Niemniej będę trzymał się tezy, że powody, dla których nienawidzimy dzisiejszego przychodzą na myśl wielu dzisiejszym kibicom. Nieważne czy jesteś niewiele starszy od eksplozji w Czarnobylu, czy zostałeś spłodzony w efekcie lęku przed kryzysem ekonomicznym w 2009 roku. Idę o zakład, że z co najmniej połową argumentów się ze mną zgodzisz.

Okiem Kojota: Najtrudniejszy mecz, czyli nowotwory w hokejowych rodzinach

Nie chciałem pisać takich rzeczy w listopadzie, choć to miesiąc walki z nowotworami. To czas, który należy poświęcić tym, którzy toczą nierówną walkę z często niewidzialnym wrogiem. Tu chciałbym poświęcić jednak trochę miejsca historiom zawodników, kibiców i ich rodzin, które zapadły w pamięć całej hokejowej braci. Dlaczego w ogóle o tym piszę? O tym na końcu artykułu.

2024-01-187 NHL

Brett Hull - król strzelców, król imprezy

Dzisiejsze hokejowe gwiazdy rocka to przy legendach lat 90. zaledwie gwiazdy disco polo. Pusty śmiech ogarnia dzisiejszą starą gwardię, gdy słyszą „dzikie historie” o tym, jak jeden zawodnik zapalił raz papierosa ukradkiem nie dając się złapać trenerowi. Ktoś inny przyszedł na odprawę nie w garniturze, a jeszcze innym razem dwóch zawodników obrażało się dosyć mocno, ale oczywiście nie tak, by obrazić jakąkolwiek mniejszość czy społeczność. Bohater tego artykułu ma na koncie jazdy, za które dziś połowa ligi wyrzuciła by go na twarz, a bramki zdobywane przez niego na podwójnym gazie są nie do powtórzenia dla większości dzisiejszych super fit dzieciaków. Brett Hull to była prawdziwa gwiazda rocka.

2024-01-160 NHL

Okiem Kojota. Dlaczego niedługo zaczniesz oglądać hokej kobiet?

Kto choć raz był już tak znudzony życiem, że aż przeczytał któryś z moich artykułów ten wie, że hokej kobiet nie jest moim zdaniem najpopularniejszą formą tego sportu. Zanim jednak część z Was zbierze szmatką resztę piany toczącej się teraz z ust i zacznie jak z karabinu sypać oskarżeniami o wszystko niezwiązane ze sportem, uspokajam. Chodzi mi o to, że hokej kobiet ma zasady, które czynią to wydanie naszej dyscypliny zwyczajnie nieatrakcyjnym. Przynajmniej tak było do tej pory. Bowiem niewykluczone, że jesteśmy świadkami narodzin organizacji, która wyciągnie hokej Pań z piwnicy i zrobi z niego pełnoprawny zawód, zamiast kolejny zawód sprawić. Nie wierzę, że to piszę, ale przyszłość zaczyna wyglądać nieco lepiej.

Okiem Kojota. Moje "ale" a propos Gali Przeglądu Sportowego

Nie podpiszę się pod marudzeniem malkontentów twierdzących, że to straszna lipa, że Krystian Dziubiński nie załapał się do pierwszej 10-tki plebiscytu Przeglądu Sportowego. Fakt, że pojawił się w tym konkursie hokeista to już nie lada wyczyn. To trochę tak, jak gdyby na sportowca roku w USA startował kapitan reprezentacji w bandy („mutanta” powstałego z połączenia hokeja i piłki nożnej). Nie urażę chyba nikogo pisząc, że „Dziubek” dostąpił zaszczytu nie tyle jako znany hokeista, co jako kapitan reprezentacji Polski, tak więc symbolizuje wszystkich zawodników kadry. Są jednak rzeczy w ramach tego konkursu, na które mam szczerą ochotę ponarzekać.

Okiem Kojota. Jak Maciej Miarka zamknął mi usta?

Jeśli chodzi o bramkarzy, to mam rację w 95% przypadków. Mogę śmiało powiedzieć, że mam „nosa” do golkiperów i mniej więcej wiem czy któryś z nich zrobi karierę wbrew oczekiwaniom, czy też wbrew oczekiwaniom jej nie zrobi. Nie będę tu udawał jednoosobowego działu skautingowego NHL ani wróżbity Kojota od hokeistów. Po prostu cechuje mnie jakaś tam intuicja. Mogę śmiało powiedzieć, że Maciej Miarka zmieścił się w tych pozostałych pięciu procentach, pokazał mi środkowy palec i mocno nagiął polską hokejową rzeczywistość. Jest Polakiem, jest niższy i jest dobry. Jak do tego doszło? Nie wiem.

Apokalipsa Zombie w hokeju. Skąd fala brutalności, śmierć i gniew?

W ostatnich dniach, ba – przez ostatni rok, przetoczyła się przez hokej na świecie fala „usiłowania zabójstw” w wykonaniu niektórych zawodników. Co więcej, w innych ligach także wzrasta poziom tej zupełnie niezdrowej agresji, która z hokejem nie ma absolutnie nic wspólnego. Ataki zupełnie kretyńskie, zupełnie niedyktowane przebiegiem gry, podszyte zwykłą wściekłością – to wszystko serwują nam zawodnicy w ostatnich tygodniach. Co się stało, że niczym w „The Walking Dead”, niektórzy zawodnicy zamieniają się w istoty chcące jedynie krwi rywala?

Derek Boogaard - tragiczna historia "bestii" z Minnesoty

Potwór, monstrum, bestia - to tylko niektóre z przydomków naszego bohatera. Tak określali go zawodnicy drużyn przeciwnych. Kibicom znany był jako „Boogyman”. Złośliwy, zawsze wściekły, nieskazitelnie brutalny i chętny do draki jak co drugi dres w latach dziewięćdziesiątych. Potencjalni rywale nie spali po nocach, dostawali depresji i napadów lęku na myśl o tym, że przyjdzie im skrzyżować z nim rękawice. Jeden z najbardziej brutalnych ochroniarzy, jeden z najłagodniejszych ludzi poza lodem. Wreszcie najtragiczniejsza postać i powód, dla którego rozmowy o encefalopatii w hokeju nabrały tempa jak nigdy przedtem.

2023-12-181 NHL

Okiem Kojota: Hokej ma zasady dzięki… mega bystrym trollom

Jesteśmy którymś pokoleniem kibiców hokeja obserwującym zmiany zasad na zasadzie debat „mądrych głów”. Panowie z przeszłością hokejową, nadwagą i łysiną dyskutują na temat tego, jak obrzydzić nam naszą dyscyplinę. W związku z tym jesteśmy zarzygiwani genialnymi pomysłami dotyczącymi sprzętu, wielkości parkanów, lodowiska, szerokości bramek i wygięcia łopatek kijów. Jednak zanim „działacze” znaleźli sobie sposób na udawanie potrzebnych, reguły gry kształtowane były przez autentycznych spryciarzy. Wtedy tak ich nazywano – dziś mówiono by o nich, że „trollowali”.

2023-12-123 NHL

Theo Fleury – niegdyś pijany wróg ludzi, dziś trzeźwy wróg systemu

Nie sposób było przecenić skali jego talentu. Nie sposób było przecenić skali problemów, jakich przysparzał pracodawcom. Nie sposób wreszcie było przecenić skali jego demonów. Wielki mały hokeista. Gigantyczny duch zaklęty w ciele o rozmiarach przeciętnego zawodnika NHL… w wieku 15 lat. Miał wszelkie szanse przyćmić wiele gwiazd przed nim i po nim. Jego kariera skończyła się zbyt wcześnie, ale zawodnik nie przestaje szokować opinii publicznej po dziś dzień.

2023-12-092 NHL

Okiem Kojota: Plaga bezpieczeństwa, czyli chronimy zawodników… na śmierć

Śmierć Adama Johnsona wywołała olbrzymią dyskusję, i słusznie. Bezpieczeństwo zawodników nie jest wcale tematem bardzo odwiecznym. Mimo, że kilkadziesiąt lat temu zawodnicy jeździli już w „czołgistkach” na głowach, to w dalszym ciągu hokej przypominał trochę sceny z filmu „Rollerball” z kratami zamiast pleksi i bramkarzami bez masek. Do pewnego momentu wszystko miało sens – od kasków po ochraniacze na szczęki. Od pewnego czasu jednak hokej na każdym poziomie stara się wprowadzić politykę „zero tolerancji”. Dlaczego taka utopia jest szkodliwa?

© Copyright 2003 - 2025 Hokej.Net | Realizacja portalu Strony internetowe